Książkirecenzja książka

K.C. Archer Instytut – recenzja

Opowieści o szkołach, w których edukuje się osoby o supermocach, magicznych zdolnościach lub parapsychologicznych umiejętnościach powstało już wiele. Niektóre z nich stały się kultowe, inne odeszły w zapomnienie. Motyw ten jest bardzo chwytliwy, dlatego kolejni autorzy co jakiś czas ponownie po niego sięgają. Tym razem zrobiła to K.C.Archer, autorka książki Instytut opublikowanej przez Wydawnictwo Uroboros. Jej debiutancka powieść rozpoczyna cykl, który muszę przyznać, że zapowiada się obiecująco.

Już od pierwszych stron powieści czytelnik przekonuje się, że Teddy Cannon nie jest nudną, spokojną dwudziestolatką. Poznajemy ją w Las Vegas, gdzie w kuriozalnym przebraniu wchodzi do kasyna, żeby spróbować swojego szczęścia w kartach. Tylko, że szczęście tak naprawdę nie ma tu nic do rzeczy. Teddy od zawsze wiedziała, kiedy ktoś kłamie. Odszyfrowanie blefu współgraczy nie stanowi dla niej problemu. Nie raz wygrała już większą sumę, zwracając na siebie uwagę właścicieli kasyn. Podejrzewając, że jest oszustką, zabronili jej oni wstępu, co jednak nie zniechęciło ją do szukania dreszczyku emocji. Tym razem sprawy nie układają się po myśli Teddy i wpada ona w poważne tarapaty. Kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna, pojawia się Clint. Nieznajomy ratuje dziewczynę z opresji, po czym składa jej nietypową propozycję. Informuje Teddy, że jest jasnowidzką i zaprasza ją do Instytutu Whitfielda.




Tajemniczo brzmiący Instytut Szkoleń i Rozwoju Egzekwowania Prawa to nic innego jak szkoła, w której kształceni są telepaci, jasnowidze oraz osoby o innych, równie niezwykłych umiejętnościach. Pod okiem specjalistów rozwijają oni zdolności umysłowe oraz odbywają szkolenie bojowe, przygotowujące do pracy w policji, FBI, CIA, Departamencie Bezpieczeństwa i innych organach dbających o bezpieczeństwo obywateli. Początkowo niechętna Teddy szybko uzmysławia sobie, że zaproszenie do Instytutu może być jej szansą na uporządkowanie swojego, bardzo skomplikowanego w tej chwili życia. Dziewczyna przenosi się do San Francisco i rozpoczyna niezwykłą przygodę, ale i ciężką harówkę zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Po pierwszych trudnościach Teddy udaje się zadomowić w szkole. Wtedy jednak dochodzi do serii niepokojących wydarzeń, włamań i zaginięć, które burzą ład panujący w nowym domu dziewczyny.

Debiutancka powieść K.C. Archer to książka, która spodoba się miłośnikom uniwersów takich jak np. świat X-Menów. Instytut Whitfielda to miejsce, które zostało opisane w sposób barwny i ciekawy. Szkoła pełna jest bohaterów o interesujących zdolnościach, od głównej bohaterki rozpoczynając, przez jej szkolnych kolegów oraz nauczycieli. Fabuła powieści wciąga, a lekki i przyjemny styl pisania autorki sprawia, że czas spędzony w niezwykłej szkole nie dłuży się. Może i powieść Instytut nie jest odkrywcza i innowacyjna, ale na pewno jej lektura należy do przyjemnych. Czytelnik może dzięki niej oderwać się od rzeczywistości i zagłębić w świat pełen osób obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami. Wydaje mi się, że dużo większą przyjemność z czytania książki będą mieć młodsi czytelnicy, ale mogę ją polecić spokojnie także starszym miłośnikom fantastyki. Bardzo chętnie sięgnę też po kolejną część przygód Terry Cannon.

Instytut
Autor: K.C. Archer
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Gatunek: fantastyka, science fiction
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 29 stycznia 2020

 

Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Uroboros

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Agnieszka Satława Recenzent

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya. 

Agnieszka Satława

Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya.