Lastman. Tom 2 – recenzja

Lastman to wielotomowy cykl, który zdobył wiele komiksowych nagród. Jego autorami są trzej francuscy twórcy: Bastien Vivès, Yves Bigerel, Michaël Sanlaville. Oddają w nasze ręce cykl, który łączy w sobie mangową ekspresję i brutalną akcję. Teraz nakładem wydawnictwa Non Stop Comics na naszym rynku wydawniczym ukazał się drugi tom tej szalonej i enigmatycznej historii.

Wielki turniej, który niedawno się rozpoczął, dochodzi do kulminacyjnego momentu. Swój pierwszy pojedynek stoczyć ma Adrian Velba, który partneruje tajemniczemu przybyszowi znikąd – Aldanie. Choć jego szanse na zwycięstwo są minimalne, to wbrew wszelkim przewidywaniom bohaterowie docierają do wielkiego finału. Trudności na ringu to tylko jedna strona medalu. W kontaktach z innymi też trzeba sobie radzić, szczególnie że wróg czai się na każdym kroku. Do tego wszystkiego dochodzą napięte relacje między bohaterami. Co z tego wszystkiego wyniknie? Jedno jest pewne. Koniec turnieju to nie koniec przygód.

Drugi tom serii nie przynosi żadnych fabularnych twistów. Wiemy jak kończy się turniej, ale nic poza tym. Kim tak naprawdę jest Aldana, skąd pochodzi i jaki jest jego cel? Co to za fantastyczny świat, w którym bohaterowie poza klasycznymi umiejętnościami potrafią też wykonywać różne magiczne sztuczki? Jak potoczą się dalsze losy tego nieobytego i wulgarnego człowieka w średniowiecznym świecie, którego na pewno nie jest częścią?

Drugi tom Lastmana potwierdza swoją jakość – to kawał mocnego i przepełnionego scenami walk komiksu, nawiązującego stylem do klasycznych japońskich mang. Twórcy wciąż zachwycają brawurowo zrealizowanymi potyczkami, średniowieczną scenerią nasyconą elementami fantasy i wszechobecną tajemniczością, która wciąga czytelnika bez reszty. Z niecierpliwością czekamy na ciąg dalszy.

Lastman. tom 2
Twórcy: Bastien Vivès, Yves Bigerel, Michaël Sanlaville
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Gatunek: komiks, akcja
Data wydania: 23 października 2019