„Ciemno, prawie noc” – ciężkostrawna mieszanka baśni i kryminału
Oglądając przed kilkoma laty adaptację prozy Zygmunta Miłoszewskiego Ziarno prawdy nabrałem przekonania, że Borys Lankosz objawił się w polskim kinie jako reżyser, który na rodzimym poletku potrafi zrealizować rasowe kino gatunkowe. Nawet pomimo nie w pełni sprawnej narracji i przynoszącego zawód finału wspomniany thriller miał wszystko, co powinien: pełnokrwistego bohatera, angażującą kryminalną zagadkę i duszny klimat. Wydawało się że realizacja seriali telewizyjnych pomoże wciąż młodemu stażem twórcy jeszcze usprawnić warsztat, a na wieść o adaptacji przez niego książki Joanny Bator, oczekiwałem wreszcie polskiego thrillera z najwyższej półki. Niestety, Ciemno, prawie noc, które właśnie trafiło na ekrany kin, znów ma spore problemy z narracją. Ale po kolei.
Bohaterką produkcji jest Alicja, przygnębiona dziennikarka, która wraca do rodzinnego Wałbrzycha, żeby napisać o sprawie zaginięcia trójki lokalnych dzieciaków. Otwiera drzwi starego, opustoszałego domu, który skrywa mroczne tajemnice z przeszłości i każda chwila w nim spędzona będzie jej o tych sekretach przypominać. Reżyser wprowadza tu nieco oniryczny klimat, budząc bohaterkę w środku nocy, wprowadzając pod jej dach ekscentrycznych gości prowadzących dziwne rozmowy. O zbrodniach z dawnych lat, Niemcach okupujących te rejony i Rosjanach, którzy przeszli zostawiając za sobą pożogę i śmierć, o tajemniczej hrabinie i jej drogocennych perłach, wreszcie o kocich kobietach strzegących okolicy. Co jest elementem baśni i zatartej przeszłości a co faktem?
Nie ma czasu pochylać się nad przeszłością, kiedy zło wstrząsa rzeczywistością tu i teraz. Bohaterka rozmawia z ludźmi z bliskiego otoczenia zaginionych dzieci. Matka jednej z dziewczynek stanowi obraz nędzy i rozpaczy, nie wiadomo na ile jej stan jest wynikiem utrapienia po stracie dziecka, a na ile nie zdaje sobie z tego nawet sprawy, ogłuszona alkoholem i używkami. Nadgorliwa babcia zaginionego chłopca oskarża mieszkającą zagranicą matkę, która nawet nie przejęła się tragicznym wydarzeniem. Wreszcie ostatnia z dziewczynek zniknęła z placówki prowadzonej przez poczciwego dyrektora. Ten opowiada Alicji kolejną dramatyczną historię z przeszłości opartą na okrutnym kazirodczym związku.
Raz po raz przeskakujemy od wydarzeń współczesnych do przeszłości, na poły brutalnie realistycznej, na poły baśniowej. Legendy o kocich ciotkach i zaginionych artefaktach mieszają się z historycznymi dramatami w swej szkatułkowej konwencji. Początkowo film sprawia wrażenie wręcz doskonałego – fabułę napędza tajemnica, atmosferę zdobi wisząca w powietrzu groza a całości dopełniają fantastyczne zdjęcia Marcina Koszałki. Niestety, po czasie zaczyna się to sypać.
Film jest bardzo długi a ze względu na przeładowanie treścią i wątkami oraz nieprzerwanie posępny klimat sprawia wrażenie jeszcze dłuższego. Poszczególnych wątków jest zbyt dużo jak na te dwie godziny, nie tylko nie są w stanie właściwie wybrzmieć przez co niektóre z nich zdają się być spłycone w stosunku do powagi tematu: pedofilii, kazirodztwa, pornografii, ale budzą też dezorientację. Mieszanka realizmu magicznego i baśniowości z okrucieństwem rzeczywistości nie przebiega sprawnie, bo przez cały ten czas nieustannie zanurzona jest w brudzie i nie daje choćby momentu oddechu. Sceny rodem ze Smarzowskiego powracają w każdym wątku, nawet w przeszłości głównej bohaterki. Wałbrzych jawi się jako siedlisko patologii i wszelkiego zła i reżyser nie decyduje się niczego mu przeciwstawić. Ten natłok ekranowego syfu zaczyna w pewnym momencie nużyć.
Nie pomagają niestety postaci i wcielający się w nich aktorzy. Prawdopodobnie będę w mniejszości ze swoją opinią, ale niestety ani Cielecka, ani Dorociński nie są w stanie stworzyć zniuansowanych i wyrazistych bohaterów. Nie jest to rzecz jasna wina ich umiejętności, ale raczej scenariusza. Co świadczy o tym, że Alicja jest dziennikarką oprócz tego, że mówi że chce zrobić reportaż i rozmawia z bliskimi zaginionych? Nie prowadzi żadnych notatek, z nikim się nie kontaktuje, nie ma właściwie wokół jej postaci nic, co zdradzałoby jej profesję. Sama też niespecjalnie angażuje się w odkrycie tajemnicy, raczej przypomina sobie swoją przeszłość lub słucha opowiastek innych, które mają niewiele wspólnego z bieżącymi wydarzeniami. Tymczasem grany przez Dorocińskiego Schwartz pojawia się by uprawiać seks i nie ma żadnej historii. Dopiero w finale brawurowo włącza się w śledztwo. To płytkie postaci wtłoczone w wielowątkową historię i ta historia potoczyłaby się również bez nich.
Zachwyt stroną audiowizualną i gęstym klimatem bardzo szybko ustępują miejsca znużeniu. Nowy film Borysa Lankosza jest niemrawy, wlecze się w ten ciągle zimny i zdystansowany sposób od jednego do drugiego z dziesiątka wątków, epatując okrucieństwem i złem, które w pewnym momencie przestaje już przerażać, chwytać za gardło, a staje się karykaturą. Jednocześnie Ciemno, prawie noc stoi w jakimś przedziwnym rozkroku pomiędzy kryminałem, – którym ostatecznie nie jest, bo choć mamy do czynienia z kryminalną zagadką, to rozwiązanie intrygi dzieje się poza gatunkiem – a brutalną baśnią dla dorosłych, której wątki nadprzyrodzone wydają się nieuzasadnione fabularnie.
Ciemno, prawie noc Borysa Lankosza to mało udana próba adaptacji wielowątkowej i niejednoznacznej gatunkowo książki Joanny Bator. Problemy ze zmieszczeniem tych wątków w dwugodzinnym filmie są widoczne aż nadto, przez co cierpią i kreacje bohaterów, i sama fabuła sprawiająca ostatecznie wrażenie niespójnej i dotykającej zaledwie poszczególnych historii a nie składającej ich w całość. Narracyjny chaos maskowany jest epatowaniem złem i wszechobecnym brudem, przez co film sprawia wrażenie ciężkiego, posępnego i karykaturalnego. Ciemno, prawie noc świetnie wygląda i realizacyjnie – jak na rodzime warunki wciąż tak mocno odstające od Zachodu pod względem technicznym – jest to prawdziwy majstersztyk. Jednak jego oglądanie potrafi być męczarnią.
MOJA OCENA:
4/10
Ciemno, prawie noc
Reżyseria: Borys Lankosz
Scenariusz: Magdalena Lankosz, Borys Lankosz
Obsada: Magdalena Cielecka, Marcin Dorociński, Agata Buzek, Piotr Fronczewski, Roma Gąsiorowska, Dorota Kolak, Aleksandra Konieczna, Dawid Ogrodnik, Jerzy Trela, Rafał Maćkowiak
Muzyka: Marcin Stańczyk
Zdjęcia: Marcin Koszałka
Gatunek: Kryminał, Thriller
Kraj: Polska
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 22 marca 2019
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.