Recenzja filmu „Pierwszy Reformowany”
Najnowszy film Paula Schradera Pierwszy Reformowany nie trafił na ekrany polskich kin, a szkoda, bo grający w nim główną rolę Ethan Hawke jest wymieniany wśród faworytów do nominacji do Oscara. Na szczęście polscy widzowie mogą zobaczyć produkcję na platformie CHILI.
Jest to historia pastora Tollera, który sprawuje posługę w tytułowym kościele. Jego niewielką świątynie zwykle odwiedza zaledwie garstka ludzi, ale wkrótce szykuje się tu prawdziwe święto – okrągła rocznica założenia kościoła. W filmie obserwujemy bohatera, który zmaga się z milczeniem Boga, własną traumatyczną przeszłością i cierpieniem z powodu choroby. Tymczasem zgłasza się do niego parafianka, która martwi się o męża. Mężczyzna bowiem popada w depresję powodowaną niszczeniem przez ludzkość środowiska.
Schrader zrealizował film w duchu protestantyzmu – jest surowy, kameralny, pozbawiony ozdobników. Próżno szukać tu muzyki, zwracających na siebie uwagę zdjęć czy montażu. Dominują statyczne ujęcia, kadry w formacie 4:3, podkreślające dialogi i stany bohaterów.
Sama tematyka sprawia z kolei, że oglądając Pierwszy Reformowany będziemy odwoływać się gdzieś do kina Bergmana, choć podobieństw można szukać głównie u podstaw – właśnie w tej kameralności, w sylwetce zmagającego się z wiarą i rzeczywistością pastora.
Kwestie duchowe ustępują tu jednak prawdom twardo wygłaszanym z ekranu. Prawdom, z którymi widz nie będzie już polemizował, bo nie jest to produkcja, której celem jest zmuszenie do refleksji. Z założenia głębokie kino sprawia wrażenie przegadanego i trudno oprzeć się wrażeniu, że miejscami pod filozoficznymi monologami nic specjalnie się nie kryje. Być może wynika to z ogromu poruszanych treści, bo oprócz zmagań z wiarą i wspomnianych już kwestii związanych ze środowiskiem, jest tu jeszcze opowieść o współczesnej młodzieży, okrutnych korporacjach, alkoholizmie i wielu innych zagadnieniach. Brakuje też twórcy nieco konsekwencji: w dwóch kluczowych momentach porzuca dotychczasową estetykę na rzecz kiczu i szokowania.
To, co będzie zasługiwać na uwagę, to przede wszystkim głośne mówienie o wpływie człowieka na zmiany klimatyczne. Reżyser, ustami bohatera, pyta wprost – czy Bóg wybaczy nam to, że zniszczyliśmy Jego dzieło? Ale nawet tu zdaje się brakuje miejsca do refleksji, kiedy bohaterowie postępują w sposób skrajny.
Na pewno warto przyjrzeć się kreacji Ethana Hawke’a, który niesie na barkach egzystencjalne rozterki swojego bohatera, zmagania i bunt wobec rzeczywistości. Jego surowa rola jest przekonująca, a minimalistyczną grą udaje mu się paradoksalnie nakreślić skomplikowany portret zniszczonego kryzysami różnego rodzaju mężczyzny.
Pierwszy Reformowany to kino, które warto zobaczyć z uwagi na poruszaną tematykę i bardzo dobrą kreację Ethana Hawke’a. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że pod płaszczem prostej, kameralnej historii z kryzysem egzystencjalnym w tle, reżyser chciał zawrzeć zbyt wiele treści, począwszy od zmagań z wiarą po krucjatę przeciw niszczeniu środowiska. Zabrakło wyważenia i miejsca na refleksję dla widza, co sprawia, że mimo wagi poruszanych kwestii, film może pozostawić widza obojętnym.
MOJA OCENA:
4/10
Pierwszy reformowany
Reżyseria: Paul Schrader
Scenariusz: Paul Schrader
Obsada: Ethan Hawke, Amanda Seyfried, Michael Gaston i inni
Muzyka: Brian Williams
Zdjęcia: Alexander Dynan
Gatunek: Thriller
Kraj: USA
Rok produkcji: 2017
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.