Książkirecenzja książka

„nanoFantazje” – recenzja antologii krótkich opowiadań

Projekt Fantazmatów zadebiutował na polskim rynku w 2017 roku. Ekipa, której przewodzi Dawid Wiktorski, postanowiła zorganizować konkurs, przeprowadzić selekcję i redakcję nadesłanych tekstów a nadto zaprosić do współpracy cenionych autorów. Wszystko po to, by oddać w ręce czytelników zupełnie darmową antologię fantastyki. W procesie powstawania zbiór rozrósł się oficjalnie do dwóch tomów (nasze recenzje TUTAJ i TUTAJ), a popularność projektu sprawiła, że rozrosła się nie tylko ekipa Fantazmatów ale i wydawnicze plany.

Kolejne nabory, konkursy i publikacje przed nami, ale jeszcze przed końcem roku światło dzienne ujrzała antologia nanoFantazje 1.0, zawierająca krótkie formy, mieszcząca się w zaledwie stu stronach. Dziesięć starannie wyselekcjonowanych opowiadań luźno łączy przynależność do szeroko pojętej fantastyki, ale podobnie jak w przypadku Fantazmatów, nie ma tu tematu przewodniego. Zróżnicowanie jest więc ogromne.

Zbiór otwiera opowiadanie Krzysztofa Rewiuka Oddział dla opętanych, odwołujące się do zawartego w tytule antologii „nano”. Jest to ambitniejsze science fiction przesiąknięte duchem nihilizmu, skupiające się na badaniach mających zagwarantować ludziom nieśmiertelność. Trwający od blisko stu lat projekt nie spełnił pokładanych w nim nadziei, technologia dawno została skomercjalizowana, a sprzęt Oddziału RE, w którym pracują bohaterowie, stał się przestarzały. W kółko jednak pacjenci poddawani są kolejnym procesom. Ciekawe podejście do tematu i próba zmuszenia czytelnika do refleksji. Warto tę historię poznać.

Słabiej przypadło mi do gustu opowiadanie Chwyt Łukasza Krukowskiego, stanowiące często podejmowaną przez młodych autorów opowiadań próbę opisu stanów i uczuć popadającego w szaleństwo bohatera. Tu postać zmaga się z poczuciem metafizycznej pustki – stanu, który odbija się w jego malarskich pracach, oraz z prześladującą go postacią. Całość spina klamrą zgrabny tiwst, ale ostatecznie niewiele z tego wynika.

Kosmiczny biznes Adama Dury to luźna historyjka odnosząca się do tematu Stwórcy i jego dzieła, ukazująca go z dwóch perspektyw. To sprawnie napisane, lekkie i zabawne opowiadanie.

Podobać może się opowiadanie Wiktora Orłowskiego Starsza pani musi zniknąć. Autor zdążył już nas przekonać do swoich umiejętności m.in. na łamach Histerii, a tu potwierdza dobry warsztat i ciekawe pomysły. W historii kobiety, która pragnie pozbyć się swojej teściowej są zarówno odrobina czarnego humoru, jak i nuta tajemnicy, a przede wszystkim jest ona dopracowana fabularnie.

W zupełnie inne rejony przenosi nas Zbigniew Bierzyński, który proponuje nam niemalże klasyczną baśń fantasy. Książę łabędzi to opowieść o pysznym bardzie Amosie, przekonanym, że nic i nikt go nie zniewoli. Wówczas Matka Wiosna postanawia poddać go próbie. To prosta historia z morałem w tle, która jak najbardziej może się podobać.

Do najmocniejszych opowiadań należą z kolei Ćmy Emiliana Sornata, który ciekawie łączy fantasy z horrorem, opowiadając o tajemniczych stworzeniach, które wraz z tytułowymi ćmami żerują na duszach ludzi. Bohater, mag Anvis, wraz z towarzyszącym mu chłopcem próbuje wydostać się ze zrujnowanego miasta. Autora cechuje nie tylko sprawne rzemiosło, ale też umiejętność wywoływania w czytelniku różnych emocji, szczególnie w moralnie wieloznacznym finale.

Tymczasem Modlitwa do Archimedesa Krzysztofa Matkowskiego opowiada o starszym mężczyźnie, który stracił głos. Przyczyną jest postać z wiszącego w jego domu obrazu, której od rana do wieczora nie zamyka się buzia. Matkowski oddaje nam ciekawy tekst oparty na cienkiej granicy między szaleństwem a tym, co realne, nie dając czytelnikowi łatwych odpowiedzi.




Alicja Tempłowicz, znana już z Fantazmatów czy antologii Skafander i Melonik, w Komarze i sicie prezentuje bodaj najbardziej enigmatyczne opowiadanie w zestawieniu. To odważny formalnie utwór, nieco surrealistyczny, nieco poetycki – rzecz, przy której można zatrzymać się dłużej. Mi się ta narracja bardzo spodobała, ale z uwagi na jej charakter nie każdemu może przypaść do gustu.

Muerte Blanca Magdaleny Świerczek-Gryboś ozdabia antologię odrobiną motywów latynoskich, barwnie łącząc w sobie temat tytułowej śmierci i ludowej fantastyki. To historia nieszczęśliwej miłości i ludzi, którzy tkają obrazy z własnej śmierci. To moje ulubione opowiadanie w stawce.

Ale świetnie też nanoFantzje wieńczy Granica Roche’a Anny Marii Wybraniec, która opowiada o grupce studentów prowadzących na wsi badania terenowe. Rozmawiają z miejscowymi, poznają zwyczaje, kontaktują się z lokalną szeptuchą. W mieszankę folkloru i realizmu magicznego Wybraniec włącza jeszcze wątek tożsamości płciowej, umiejętnie i bez przesady łącząc poszczególne zagadnienia. Wychodzi z tego bardzo ciekawe opowiadanie.

nanoFantazje 1.0 to bardzo równy zbiór krótkich opowiadań. Ekipę Fantazmatów można pochwalić za selekcję, w większości są to naprawdę udane teksty, a znajdą się też perełki. Całość wprawdzie można przeczytać w drodze do pracy, ale warto sobie te teksty dawkować, szczególnie że mieszczą się w obrębie zupełnie różnych gatunków i konwencji. Miłośnicy szeroko pojętej fantastyki powinni być zadowoleni.

nanoFantazje pobierzecie za darmo TUTAJ

nanoFantazje
Autorzy: Krzysztof Rewiuk, Łukasz Krukowski, Adam Dura, Wiktor Orłowski, Zbigniew Bierzyński, Emilian Sornat, Krzysztof Matkowski, Alicja Tempłowicz, Magdalena Świerczek-Gryboś, Anna Maria Wybraniec
Gatunek: opowiadania, fantastyka
Data premiery: 21 grudnia 2018

 

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.