James Bond: Eidolon – recenzja komiksu
James Bond jest postacią niemal już kanoniczną i znaną prawie każdemu na całym świecie. Jego twórcą jest pisarz Ian Fleming, który uczynił go bohaterem cyklu swoich szpiegowskich książek. Jednak dopiero za sprawą filmów kinowych jego popularność rozrosła się do takich rozmiarów. Nic więc dziwnego, że z popularności agenta z licencją na zabijanie korzystają także inne media.
Szał nie ominął również twórców komiksów, którzy stworzyli graficzną serię o przygodach 007. Na pierwszy ogień poszedł Warg, który mimo niezbyt skomplikowanej fabuły oferował mnóstwo bezkompromisowej rozrywki oplecionej pędzącą niczym błyskawica akcją. Teraz przyszedł czas na drugą odsłonę zatytułowaną Eidolon, która również w Polsce ukazał się nakładem wydawnictwa Non Stop Comics.
Tajemniczy tytuł sugeruje również tajemniczą historię, w której wir wrzuceni zostają bohaterowie. Jest ona zarówno bezpośrednią kontynuacją intrygi zapoczątkowanej w Wargu, jak również rzuca mnóstwo światła na dalsze wydarzenia. Bond wysłany zostaje do Los Angeles, aby tam przejąć i bezpiecznie dostarczyć do Anglii księgową z tureckiego konsulatu. Prosta sprawa szybko zaczyna się komplikować, a zanim dotrą na lotnisko, trzy razy zostają zaatakowani przez osoby należące do różnych wywiadów. Po dotarciu na teren Wielkiej Brytanii rzecz nie ma się wcale lepiej, a w sprawę zamieszany okazuje się być wydział MI5.
Twórcy: Warren Ellis, Jason Masters
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Gatunek: komiks, akcja, sensacja
Data wydania: 12 września 2018
Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.