filmhotrecenzja filmu

„Do zobaczenia w zaświatach” – recenzja filmu

Dziś na ekrany polskich kin wkracza jeden z najgłośniejszych francuskich filmów ubiegłego roku – nagrodzone aż pięcioma Cezarami Do zobaczenia w zaświatach w reżyserii Alberta Dupontela. Ekranizacja prozy Pierre’a Lemaitre’a to nakreślona z epickim rozmachem opowieść o poszukiwaniu tożsamości i miłości, ale także o bezmiarze ludzkiej niegodziwości.

Historia rozpoczyna się u schyłku I wojny światowej. Oddział, w którym znaleźli się rezolutny Albert i wrażliwy Edouard liczy na zawieszenie broni, ale ich bezwzględny przełożony wszczyna kolejne starcie. W rezultacie młody Edouard zostaje brutalnie okaleczony – traci dolną część twarzy. Po wojnie, wiedząc że chłopak żywi niechęć do swojej rodziny, Albert pozoruje jego śmierć a sam przygarnia go do siebie. Niestety, nieopatrznie wikła się w relacje z bogatym państwem Péricourt. Tymczasem Edouard wpada na pomysł, jak zdobyć sporą sumkę pieniędzy.

Całość podana jest w sosie tak charakterystycznym dla francuskiego kina, rodem z Jeuneta, w którym groteska idzie w parze z realizmem magicznym, a czarny humor kontrastuje z autentycznym dramatem. Bo tematy poruszane przez twórców są jak najbardziej poważne. Jest groza wojny i pragnienia tych, którzy zbijają na niej fortuny. Jest trudna relacja ojciec-syn, która pogrzebała tożsamość tego drugiego i właśnie poszukiwanie tej tożsamości. Tu podane w dość nietypowej formie. Eduouard jako niespełniony artysta eksperymentuje z maskami przykrywającymi jego okaleczenie, z każdą przesuwa kolejne granice w zabawny i przystępny dla widza sposób. Zresztą, sceny z maskami należą tu do najlepszych, bo bohater w jednej scenie zamieni się w kobietę rodem z portretów Modiglianiego a w innej przywdzieje… pisuar Duchampa.




A przecież to nie wszystko, bo będzie tu też mowa o przyjaźni i korupcji, marzeniach i uzależnieniach. Ważna jest też kwestia tego, jak kraj odnosi się do weteranów wojennych i jak nie potrafią oni znaleźć swojego miejsca w rzeczywistości, do jakiej wracają. I wspomniany kontrast, gdy trudne sprawy przykrywa się humorem, tańcem i piękną wizualnie otoczką filmu.

Choć zapewne twórcy chcieli pozostać wierni literackiemu pierwowzorowi (za scenariusz odpowiada także sam autor książki), wydaje się, że zbyt wiele upchnięto w tym i tak trwającym dwie godziny filmie. Nie wszystkie wątki mają szansę należycie wybrzmieć – szczególnie w kontekście Edouarda, który w finale potraktowany zostaje zbyt płytko a jego dramat rozwiązany zbyt pobieżnie. Mniej lub bardziej cierpią też inne poruszane w Do zobaczenia w zaświatach tematy. Siłą rzeczy należało korzystać tu z fabularnych skrótów i jest to naturalne, jednocześnie trudno pozbyć się wrażenia, że ta historia ma do zaoferowania znacznie więcej, a na siłę musi być spłycana.

Do zobaczenia w zaświatach to z jednej strony piękne, barwne, magiczne i pełne kontrastów kino, stojące wspaniałymi bohaterami i dużą dawką emocji. Nie sposób nie pokochać tych postaci, nie kibicować im w ich dążeniach, nie przeżywać ich dramatów. Jednocześnie dzieło Dupontela cierpi na filmowe skróty i upchnięciu w nim zbyt wielu wątków, z których nie wszystkie zostały należycie rozwinięte czy właściwie potraktowane. Wojenne traumy, śmierć, korupcja, manipulacje, bezwzględność, nałóg, poszukiwanie tożsamości – wszystko to udało się spiąć piękną klamrą surrealistycznego humoru, ale żaden z tych problemów nie rozbrzmiał do końca. 

MOJA OCENA:
6/10

Do zobaczenia w zaświatach
Reżyseria: Albert Dupontel
Scenariusz: Albert Dupontel, Pierre Lemaitre
Obsada: Nahuel Perez Biscayart, Albert Dupontel, Laurent Lafitte, Niels Arestrup, Emilie Dequenne, Melanie Thierry
Muzyka: Christophe Julien
Zdjęcia: Vincent Mathias
Gatunek: Dramat
Kraj: Francja
Rok produkcji: 2017
Data polskiej premiery: 17 sierpnia 2018

 

Za materiał do recenzji dziękujemy dystrybutorowi Aurora Films:
Aurora

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.