Książkirecenzja książka

Łukasz Orbitowski „Tracę ciepło” – recenzja

W czerwcu nakładem Wydawnictwa Sine Qua Non na rynek powróciła w nowym wydaniu debiutancka powieść Łukasza OrbitowskiegoTracę ciepło. Dziś autor mainstreamowy, który w ubiegłym roku oddał nam znakomity Exodus, zaczynał jako twórca horrorów porównywany ze Stephenem Kingiem. Ale określenie pierwszej powieści Orbitowskiego jedynie mianem horroru byłoby znacznym uproszczeniem, w końcu od początku twórca unikał zaszufladkowania, sięgając znacznie głębiej pod warstwy standardowych konwencji.

Da się już w Tracę ciepło zauważyć między innymi pewien rodzaj zamiłowania autora do epickości, rozciągania fabuł w czasie, aby jak najpełniej ukazać przemiany zachodzące w bohaterach i otaczającym ich świecie. Tłem wyjściowym dla historii jest Polska zmierzchu lat 80., w których to latach dorasta główny bohater. Ale będzie to też Polska przedwojenna, wojenna i PRL-owska. Widziana okiem dojrzewającego w niej dziecka, widziana okiem Niemca-najeźdźcy i Niemca-turysty.

Tracę ciepło składa się zatem z trzech części, które łączy postać narratora – Jakuba. Jako młody, nielubiany przez kolegów chłopak z podstawówki na krakowskim Kazimierzu, Kuba odkrywa u siebie nietypową zdolność, choć może raczej brzemię – niczym bohater Szóstego zmysłu widzi zmarłych. Tymczasem w szkole dochodzi do tajemniczego zgonu tercjana. Kuba i Konrad, jeden z chłopaków znęcających się nad bohaterem, postanawiają rozwiązać zagadkę śmieci. Tak rodzi się między nimi przyjaźń.




Kolejne części ukazują starszych bohaterów, przeżywających odmienne losy, ale nigdy do końca nie wyzwolonych od kontaktu ze zmarłymi. Przeciwnie, Kuba i Konrad będą poznawać kolejne przedziwne losy tych, którzy już odeszli (m.in. Hitlerowca, który oszczędził od śmierci swoją przyszłą miłość). Te kontakty doprowadzą ich do tajemniczej sekty i demona, który ciągnie ze sobą zagładę.

W pierwszej powieści Łukasza Orbitowskiego jest miejsce na ciekawy kryminał (szczególnie w otwierającej książkę części). Nie brak też wyraźnych wątków fantastycznych, zwłaszcza pod koniec, kiedy już jednak specyficzna konwencja książki, mimo wszystko mocno zakorzeniona w realizmie ozdobionym sentymentem, ustępuje miejsca podrasowanej fikcji. Zdaje się że właśnie w finale debiut Orbitowskiego jest najsłabszy. Znacznie lepszy jest autor tam, gdzie mówi o samych bohaterach i świecie, o doświadczeniach i emocjach.

Zawsze jednak fantastyka stanowi dla Orbitowskiego przede wszystkim pretekst i tak jest również w Tracę ciepło. Horror i to, co nadprzyrodzone, oplatają tak naprawdę opowieść o trudnej i szorstkiej, ale prawdziwej męskiej przyjaźni. To też wnikliwa, często odważna i bolesna obserwacja czasu przemian w kraju połączona z sentymentalną podróżą do przeszłości. Jest wreszcie sam tytuł, nie bez znaczenia taki a nie inny, pozostawiony już do odbioru samego czytelnika.

Tracę ciepło
Autor: Łukasz Orbitowski
Gatunek: Horror
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data premiery: 6 czerwca 2018

 

 

 

 

ZA MATERIAŁ DO RECENZJI DZIĘKUJEMY WYDAWNICTWU SQN:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.