Książkirecenzja książka

Człowiek, Który Spadł Na Ziemię. Walter Tevis

Prawie rok czasu Wydawnictwo MAG, kazało swoim fanom czekać na kolejną odsłonę rewelacyjnej serii Artefakty, w której prezentuje najciekawsze klasyczne tytuły gatunku science-fiction. Tak długie oczekiwanie z pewnością podsyciło apetyty czytelników. Wreszcie w styczniu MAG zaprezentował nam 11 tom serii – powieść Waltera Tevisa Człowiek, który spadł na Ziemię.

Fabuła skupia się wokół osoby Thomasa Jerome Newtona. Zaledwie w ciągu kilku lat zdobywa on ogromną fortunę, a jego wynalazki rewolucjonizują zacofany technologiczny światowy rynek. Z czasem zaczyna zatrudniać najlepszych specjalistów z różnych dziedzin nauki do pracy nad tajemniczym projektem, który finansuje za zarobione pieniądze. Jeden z jego pracowników odkrywa, że Newton nie pochodzi z Ziemi, a tajemniczy projekt zakłada budowę statku kosmicznego. Jaki jest jednak jego cel? Ucieczka z Ziemi, czy jej zagłada? A może jeszcze coś innego?

Przed lekturą należy wziąć pod uwagę jeden znaczący fakt. Mianowicie czas akcji i czas powstania książki. Akcja umiejscowiona jest gdzieś pomiędzy rokiem 1985 a 1990. Tevis napisał ją jednak w roku 1963, na kilka lat przed lądowaniem człowieka na Księżycu, i praktycznie większość opisanych w książce technicznych elementów, jest wytworem jego wyobraźni i wizji jaka mu przyświecała. Z tego powodu, w trakcie lektury pewne fragmenty, szczególnie te dotyczące omawianej technologii, należy traktować z dystansem. Z drugiej zaś strony można w pewnych elementach podziwiać pomysłowość autora, choć – w przeciwieństwie do wizji ukazywanych w innych odsłonach Artefaktów – obrazy zawarte w Człowieku, który spadł na Ziemię prawie w niczym się nie ziściły.

Powieść ta jednak ma tak zwane drugie dno. Tak naprawdę historia przybysza z innej planety, a co za tym idzie, cała otoczka sci-fi, służą Tevisowi jako pretekst do ukazania pewnych ponadczasowych wartości, charakteryzujących życie ludzkie. Niestety powieść charakteryzuje się dużą prostotą, a pozostali bohaterowie poza Newtonem sprawiają raczej wrażenie płytkich. Jednak opowieść o kosmicie wśród „obcych” na swój sposób robi wielkie wrażenie. Autor świetnie kreśli problem samotności, wyobcowania, niezrozumienia i trudności zmagania się z brzemieniem. Melancholia wylewa się praktycznie z każdej strony. Ponadto nieustannie czuć w tej powieści oczekiwanie na nuklearną zagładę i dekadencki klimat, co jest zrozumiałe jeśli weźmiemy pod uwagę czas napisania książki.

Oczywiście ten wątek nawet tyle lat po opublikowaniu oryginału się nie spełnił. Czy jednak możemy być pewni, że nigdy się nie ziści? Sam autor ustami Newtona pyta, czy taki szaleniec jak Hitler, mając w swoim posiadaniu broń nuklearną, zagoniony przez Aliantów w kozi róg, nie wykorzystałby jej przeciw swoim wrogom, niszcząc przy tym pół świata? Na to pytanie nigdy nie poznamy odpowiedzi, ale czy możemy mieć pewność, że taki człowiek nigdy już nie dojdzie do władzy i nie zrealizuje szaleńczego planu?

Wprawny czytelnik dopatrzy się także wiele nawiązań do malarstwa, literatury i muzyki. Najmocniej zaakcentowany jest w niej wątek śmierci Ikara. Jeden z bohaterów ma w swoim mieszkaniu obraz Bruegela – Pejzaż z upadkiem Ikara. Bohaterowie w jednej ze scen dyskutują nad znaczeniem tego wydarzenia, odnosząc go do ich sytuacji. Mocno zaakcentowane jest także znaczenie muzyki, której główny bohater nie jest w stanie zrozumieć, ale mimo to intensywnie słuch niektórych utworów, szukając czegoś, co mogło by go zafascynować. Tevis stosuje też symbolikę poprzez wskazanie na życiodajną wartość wody. Bez niej umierają całe społeczeństwa, narody, planety. U głównego bohatera wiele razy możemy zobaczyć fascynację tym żywiołem.

Człowiek, Który Spadł na Ziemię to stara, licząca już sobie ponad pół wieku powieść, która na gruncie sci-fi razi niekiedy archaicznością, lecz w swojej wymowie pozostaje uniwersalna. Mimo że raczej wizje Tevisa dotyczące rozwoju technologii się nie sprawdziły, to jego studium człowieczeństwa pozostaje niesamowicie aktualne. Bohater tej historii, obcy przybysz na Ziemi, ma wielką misję do spełnienia, jednak pomimo całej swojej odmienności tak naprawdę chciałby się gdzieś zaszyć, wmieszać w tłum, pogrążyć w depresji, która stale mu towarzyszy. Widać jego wewnętrzną walkę pomiędzy realizacją misternego planu, a chęcią pozostania poza całym tym zgiełkiem. Czyż jego historia nie jest zwyczajnie metaforą ludzkich problemów, samotności i smutku? Polecam.

 

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.