Recenzja 'Cloverfield Lane 10′
Mroczny, zaskakujący, trzymający w napięciu, ale nie bez wad. Oto Cloverfield Lane 10, film, który nie daje się jednoznacznie sklasyfikować.
Michelle miała wypadek samochodowy. Budzi się po nim w pomieszczeniu, które do złudzenia przypomina więzienną celę. Jest opatrzona z ran, ale jednocześnie uwięziona, przykuta do ściany. Jej rzekomy wybawca, Howard, będący byłym wojskowy, oznajmia, że uratował ją i ukrył w swoim schronie przeciwatomowym na kilka chwil przed zagładą ludzkości.
Akcja rozwija się bardzo szybko. Choć przez pierwsze kilkanaście minut nie pada ani jedno słowo, w niczym to nie przeszkadza, a poszczególne ujęcia skonstruowane są tak, że dostajemy na tacy wszystkie najważniejsze informacje, dotyczące głównej postaci. Michelle, grana przez Mary Elizabeth Winstead, kupiła swoją kreacją moją uwagę, choć nie kojarzyłem jej wcześniej z żadnego filmu, poza czwartą częścią Szklanej Pułapki. Zadziorna, energiczna, świetnie sprawdza się w swojej roli. Również John Goodman, jako paranoiczny fan teorii spiskowych, wykonuje naprawdę świetną robotę, kreując się na opiekuńczego wujka, by za chwilę wyglądać i zachowywać się jak seryjny morderca. Od tej dwójka delikatnie odstaje John Gallagher Jr., który przez dłuższy czas wydaje się być jedynie dodatkiem do wspomnianej pary.
Fabularnie co chwila częstowani jesteśmy zwrotami akcji. W jednej minucie mamy pewność, że opowieść Howarda to ściema, żeby za chwilę dostać dowód na to, iż wcale nie musi tak być. Po chwili dowód ten zostaje zastąpiony poszlaką, że weteran jednak kłamie, by zaraz kolejny raz nasz tok myślenia został zrewidowany. I tak jest niemal bez przerwy, dzięki czemu naprawdę trudno oderwać wzrok od ekranu, ponieważ pragniemy wreszcie poznać prawdę.
Wspomniałem na początku, że jest to film, który ciężko sklasyfikować. Z pewnością jest to pierwszej klasy dreszczowiec, ale tylko do połowy. Później bowiem akcja ucieka w zupełnie innym, zaskakującym kierunku, konsekwentnie prowadząc do finału… który niestety zawodzi. Nie chce opisywać nic więcej, żeby nie poczęstować kogoś spoilerem, ale niech pewną wskazówką będzie fakt, że film reklamowano jako powiązany fabularnie z obrazem Cloverfield, znanym u nas jako Project: Monster.
Krótko podsumowując – Cloverfield Lane 10 to dobry, niejednoznaczny i wart uwagi film, którego końcówka może sprawić, że z niedowierzania pacniemy się w czoło, ale nie będzie w stanie zepsuć jego ogólnego odbioru.
AUTOR RECENZJI: ADRIAN WIDŁAK
Cloverfield Lane 10
Reżyseria: Dan Trachtenberg
Scenariusz: Matthew Stuecken i inni
Obsada: John Goodman, Mary Elizabeth Winstead, John Gallagher Jr. i inni
Muzyk: Bear McCreary
Zdjęcia: Jeff Cutter
Gatunek: Dramat, Sci-fi
Kraj: USA
Rok produkcji: 2016
Data polskiej premiery: 22 kwietnia 2016