Cyngiel Śmierci – recenzja
Anthony Horowitz to pisarz i scenarzysta. Polskim czytelnikom znany jest głównie z dwóch powieści wydanych przez Dom Wydawniczy Rebis. Dom jedwabny stanowił kontynuację przygód najsłynniejszego detektywa – Sherlocka Holmesa. Z kolei jego druga wydana w Polsce powieść skupiała się na losach przeciwnika Holmesa – profesora Moriarty’ego. Tym razem autor całkowicie odbiega od tamtych klimatów. Horowitz postanowił zmierzyć się z legendą agenta brytyjskiego wywiadu – Jamesem Bondem.
Akcja Cyngla śmierci nawiązuje do jednej z powieści Iana Fleminga – Goldfinger. James Bond po pokonaniu tego groźnego przeciwnika powraca do Londynu. Towarzyszy mu piękna i niebezpieczna Pussy Galore, która pomogła mu odnieść zwycięstwo. Bond jednak nie zazna spokoju. Otrzymuje kolejne zadanie, a w międzyczasie musi zmierzyć się z niedokończonymi sprawami. Tym razem agent 007 będzie brał udział w wyścigach samochodowych, a także uratuje Nowy York przed radzieckim atakiem. Oczywiście nie zabraknie szybkiej akcji, pięknych kobiet i zabójczego przeciwnika.
Jak wiadomo postać najsłynniejszego brytyjskiego agenta wymyślił Ian Fleming. Nie każdy jednak wie, że powieści o przygodach Bonda pisało jeszcze siedmiu innych autorów, oczywiście z różnym skutkiem. Jednak Horowitz posiada coś, czego nie mieli pozostali, a mianowicie osobiste zapiski Fleminga udostępnione przez rodzinę. Dzięki temu Horowitz tak wczuł się w tę historię, że praktycznie nie sposób ocenić, co jest jego pomysłem, a co Fleminga. Poza tym całość rewelacyjnie oddaje klimat i charakter powieści napisanych przez twórcę postaci Bonda. Widać, że autor skupia się na detalach, ale nie w sposób, jaki denerwowałby czytelnika. Pewne rzeczy Horowitz traktuje z nutką rezerwy, wywołując niekiedy uśmiech na twarzy czytelnika. Widać to głównie w stosunku Bonda do swojego ubioru, ale także do kobiet. Najlepszym elementem powieści jest zaś fantastycznie ukazany dysonans pomiędzy myśleniem a czynami Bonda. Oglądając filmy o przygodach agenta 007 zawsze odnosiło się wrażenie, że Bond jest nieustraszony. Dzięki Horowitzowi możemy wreszcie usłyszeć myśli Bonda, a zarazem obserwować jako nieustraszonego agenta Jej Królewskiej Mości.
Trzeba także powiedzieć, że mocną stroną najnowszej odsłony przygód Jamesa Bonda jest fabuła, wokół której skupia się akcja. Zaspokoi ona nawet najbardziej wymagających czytelników. Całość oczywiście zaprezentowana jest w klasycznym wydaniu, z komunistami tle. W tym miejscu też należy zaznaczyć kunszt i porządne rzemiosło autora, który pozostając przy sowietach jako tych złych, głównym oponentem Bonda czyni Koreańczyka pracującego na zlecenie Rosjan. I choć przez całą książkę przewija się Siersz, jako przeciwnik, to w bezpośredniej konfrontacji Bond staje oko w oko z koreańskim multimilionerem sierotą.
Antony Horowitz w swojej najnowszej powieści, nawiązującej do prozy Iana Fleminga i kontynuującej jego dzieło, zabiera czytelników w podróż w czasie do ubiegłego wieku w sam środek wojny wywiadów. Rewelacyjny klimat, świetna i mocna historia, a także wiele odniesień do prozy Fleminga sprawiają, że Cyngiel śmierci jest jedną z lepszych tegorocznych premier książkowych. Z czystym sumieniem można ją polecić wszystkim fanom agenta Jamesa Bonda i nie tylko.
Cyngiel Śmierci
Autor: Anthony Horowitz
Gatunek: Kryminał
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 20 października 2015
Recenzja powstała i została opublikowana na portalu qfant.pl