„Ludzkie dzieci” Alfonso Cuaróna
Od 18 lat nie rodzą się dzieci. Tymczasem najmłodszy człowiek na świecie właśnie umarł. Nie ma większej nadziei na przyszłość. Schyłkowa, dekadencka atmosfera udziela się już wszystkim. Taką – niezwykle ponurą i nihilistyczną przyszłość, nakreślił w Ludzkich dzieciach Alfonso Cuarón. Emanuje z tej wizji groza przede wszystkim powodowana tym, że do zagłady naszej cywilizacji doprowadziliśmy sami i to bez udziału technologii przyszłości, a raczej między innymi przez nieodpowiednią politykę czy wypranie z moralności. W końcu w ukazanym w filmie problemie masowej bezpłodności odbija się głębokim echem przestroga przed aborcją, czy eksperymentowaniem na ludzkich embrionach, sztucznym ingerowaniem w to, co naturalne.
To jednak zaledwie jeden z głównych problemów poruszonych w filmie. Świat przyszłości pogrążony jest bowiem we wszelkiego rodzaju wojnach, czy to religijnych, czy politycznych, a na pierwszy plan wysuwa się bezgraniczny chaos, nad którym tym bardziej nie da się zapanować, im ludzkość bardziej pozbawiona jest nadziei. Wielka Brytania, w której rozgrywa się akcja filmu, stała się państwem rządzonym przez totalitarny reżim, gdzie wszelkie przejawy niesubordynacji są karane. Wbrew pozorom panuje tu jednak względny spokój, dlatego ciągną tam tabuny imigrantów z różnych części świata. Wydzielane są im getta, gdzie tłoczą się, jedni na drugich, toczeni przez choroby i zarazę.
Clive Owen wciela się tu w postać Theo, mężczyzny, który przypadkiem został zaangażowany w projekt buntowników walczących o godność człowieka. Niespodziewanie pod jego opiekę trafia młoda, czarnoskóra kobieta, która okazuje się być… w ciąży. Tę niezwykłą sytuację każdy chciałby wykorzystać do własnych celów, brzemienna dziewczyna stanowiłaby bowiem potężną kartę przetargową. Theo wbrew sobie oraz swoim przyzwyczajeniom, postanawia obronić podopieczną przed nieodpowiedzialnymi planami każdej ze stron i decyduje się na własną rękę przeprowadzić kobietę do miejsca, gdzie będzie mogła bezpiecznie urodzić.
Theo to wyjątkowo niehollywoodzki bohater, pozbawiony odwagi, siły oraz pewności siebie, do bólu zwyczajny. Clive Owen wykreował postać, z którą na swój sposób każdy mógłby się utożsamiać. Jest nieporadny, popełnia mnóstwo błędów, a na jego twarzy nie maluje się nic, poza strachem oraz niepewnością. Obserwując, jak przemierza slumsy na boso, raniąc nogi o gruz i potłuczone szkło, bo w najbardziej dramatycznym momencie zapomniał o butach, jesteśmy gotowi uwierzyć, że oto mamy przed oczyma przeciętnego, pełnego wad i słabości człowieka, który znalazł się w wyjątkowo nieprzeciętnej sytuacji i musi sobie z nią radzić, mimo że zupełnie nie jest na to przygotowany. Świetne aktorstwo minimalistycznie grającego Owena, uzupełnione zostało zapadającymi w pamięci występami Michaela Caine’a oraz Julianne Moore.
Wizja przyszłości przedstawiona w Ludzkich dzieciach jest prawdopodobnie najmniej efektownym spojrzeniem na zbliżające się lata, jakie kiedykolwiek widziałem. Chaos oraz dekadentyzm zatrzymały w pewnym sensie także inwencję twórczą, bo po co i dla kogo tworzyć? Przez te dwadzieścia lat technologia posunęła się nieznacznie do przodu, bilbordy wyparte zostały przez ruchome reklamy wyświetlane na autobusach, a ekrany komputerowe zastąpiono trójwymiarowymi hologramami. Nie ujrzymy tu jednak latających samochodów, czy różnego rodzaju wymyślnych gadżetów. Miasta toną w brudzie, w porozrzucanych wszędzie śmiechach, w gruzie pochodzącym ze zniszczonych budynków. Ściany poobdzierane są z tynku i pozamazywane paskudnym graffiti. A na tym tle przesuwają się ponure, brudne twarze ludzi, którzy nie mają już po co żyć.
Świetnie w tych realiach odnajduje się operator Emmanuel Lubezki. Wszystko utrzymane jest w stonowanej, chłodnej kolorystyce, a on sam wyciąga z każdego ujęcia maksimum realizmu, który sprawia, że wcale nie trudno nam uwierzyć w taką przyszłość. Nie potrzeba żadnych słów, wystarczą umiejętnie uchwycone przez Lubezkiego twarze bohaterów, aby wiedzieć, co ich dręczy. Zaskakujące miejscami rozwiązania formalne pozwoliły stworzyć pasjonujące i trzymające w napięciu widowisko. Całe długie sceny ukazane za pomocą jednego ujęcia, przepełnione są akcją, co tylko udowadnia, że nie trzeba wymyślnych efektów komputerowych, żeby stworzyć zapierające dech w piersiach obrazy. Znacznie lepiej sprawdza się realizm, gdy zostaje idealnie uchwycony przez pracę kamery.
Cuarón stworzył bardzo niepozorne kino, w którym subtelny dramat miesza się z przyprawiającą o ciarki akcją. Reżyser raczy nas posępnym obrazem przyszłości na skraju zagłady, ale nie zostawia zamkniętych drzwi, ostatecznie sugeruje, że wszystko jest w naszych rękach i od nas zależy, jak dalej potoczą się losy Ziemi. Niepokojące, skłaniające do refleksji kino, dodatkowo prezentuje się wręcz wybitnie od strony technicznej, co sprawia, że Ludzkie dzieci na długo pozostają w pamięci.
Dwupłytowe wydanie DVD oprócz samego filmu oferuje także kilka interesujących dodatków specjalnych. Znajdziemy wśród nich między innymi dokument Szanse na ocalenie, w którym twórcy opowiadają o poruszonej w produkcji tematyce. To w gruncie rzeczy mało pozytywny obraz dzisiejszego świata, nieustannie zmierzającego ku samozagładzie. Oprócz tego odnajdziemy także komentarze aktorów opowiadających o swoich bohaterach, garść usuniętych scen oraz dzieła prezentujące powstawanie filmu od kulis. Z tych ostatnich możemy dowiedzieć się, w jaki sposób zrealizowano najbardziej niebezpieczne sceny.
Ludzkie dzieci (Children of Men)
Reżyseria: Alfonso Cuarón
Scenariusz: Alfonso Cuarón, Paul Chart i inni…
Obsada: Clive Owen, Julianne Moore, Michael Caine, Chahrlie Hunnam, Peter Mullan i inni…
Zdjęcia: Emmanuel Lubezki
Muzyka: John Tavener
Kraj: USA, Wielka Brytania
Gatunek: Dramat, Sci-fi
Rok produkcji: 2006
Dystrybutor DVD: TiM Film Studio
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.