filmrecenzja filmu

„Pokłosie” Władysława Pasikowskiego

Po jedenastu latach przerwy Władysław Pasikowski powraca w wielkim stylu. Pokłosie zaciera kiepskie wrażenie po Reichu i przeciętnej Operacji Samum, ale weszło do kin w oparach skandalu, dzieląc odbiorców, co częściowo przyczyniło się też do jego promocji. Dla jednych dzieło Pasikowskiego to udany thriller, dla drugich zaś obrazoburczy i antypolski gniot. Jedno trzeba przyznać  – nikt nie przechodzi obojętnie obok tej produkcji. A czym dokładnie tak zaszokował Pasikowski?

Film opowiada historię dwóch braci, która rozgrywa się na tle wydarzeń, sięgających swoim początkiem II wojny światowej, a które głęboko wyryły się w mentalności mieszkańców. I choć o tych wydarzeniach pamięta tylko garstka najstarszych, to odnosimy wrażenie, że prawie wszyscy mają coś do ukrycia. W ich oczach widać nienawiść, przybierają postawę drapieżnika, który za chwilę rzuci się do ataku, żeby rozszarpać swoją ofiarę. Mieszkający we wsi Józek Kalina naraża się miejscowym niszcząc drogę. Przywykł do tego, że cała społeczność traktuje go jako wroga publicznego numer jeden. Jednak dla jego brata Franka, który właśnie wrócił z Ameryki wygląda to bardzo podejrzanie i niepokojąco. Franek początkowo odnosi się do brata i tego, czym chłopak się zajmuje, dość niechętnie. Dziwią go jego przekonania. Jednak z czasem więzi rodzinne biorą górę i obaj postanawiają rozwikłać tajemnicę, którą miejscowi zdają się ukrywać.

Oceniając film czysto obiektywnie, bez względu na przekonania, trzeba przyznać, że potrafi zrobić wrażenie. Generalnie jest to jedna z najlepszych produkcji w dorobku Pasikowskiego. Twórcom udało się zrobić rzecz rzadko spotykaną w polskim kinie – film od początku do końca trzyma w nieustannym napięciu, nie pozwalając nawet na chwilę się oderwać. Czasem humorystyczne wstawki mają za zadanie rozładować to nagromadzone napięcie, ale już po chwili Pasikowski atakuje jeszcze mocniej. Wiele scen może dosłownie wywołać gęsią skórkę, żeby wspomnieć chociażby o fragmencie, w którym Franek idzie drogą obserwowany przez niezidentyfikowaną osobę. Reżyser z wyczuciem operuje emocjami, niepokój nawarstwia się z każdą chwilę i tylko czekamy na wybuch bomby. I właśnie to kontrowersyjne zakończenie jest tą bombą. Prawda, która wychodzi na jawa jest brutalna i przesiąknięta krwią niewinnych ludzi. Pasikowski nie tylko zmusił widzów do dyskusji, do zwrócenia uwagi na fakt, że Polska też ma czarne karty w swojej historii, ale wywołał prawdziwą burzę wśród rodaków. Dla mnie Pokłosie jest filmem, który miał być swoistym rodzajem rozliczenia się z przeszłością, a niestety stał się kolejnym przykładem na to, jak łatwo podzielić polski naród i jak wiele w nas jest nienawiści. W tym miejscu zastanawiam się tylko dlaczego film Wojtka Smarzowskiego Róża, który opowiada o prześladowaniach Niemców mieszkających na Mazurach po wojnie, wywołał znacznie mniejsze oburzenie, spotykając się z licznymi zachwytami. A przecież też przedstawiał nas w złym świetle, jako morderców, gwałcicieli i złodziei. Ciekawe jaki byłby odbiór Pokłosia, gdyby nie dotyczyło Żydów a Niemców. Ot, taka mała dygresja.

Warto zwrócić uwagę na aktorów.  Nie ma tu może wybitnych kreacji, ale każdy gra na poziomie. Bohaterowie są przekonujący i bardzo naturalni,  szczególnie Irek Czop. Jeżeli chodzi o Maćka Stuhra, trudno było mi się przekonać do niego jako małorolnego chłopa. Zawsze grał jakiegoś elegancika. Jednak z czasem i do tej roli się przyzwyczaiłem. Jerzy Radziwiłowicz też stworzył ciekawą postać, ekumenicznego księdza, który za wszelką cenę podąża tylko drogą prawdy. Kontrastuje on z młodym wikarym (Andrzej Mastalerz), który jest przedstawicielem pospołu i zacietrzewionym antysemitą.  Trochę miejsca poświęcić trzeba także Pawłowi Edelmanowi, bo to on stał za kamerą. Stworzył prawdziwy wizualny majstersztyk. Piękne krajobrazy uchwycone w jego obiektywie stanowią opozycję do sytuacji, jaka panuje we wsi. Sielskość trochę razi w oczy i powoduje, że zadajemy sobie pytanie, w jaki sposób mieszkający tu ludzie mogą być tak nieprzyjemni i wrodzy. 

Pokłosie to w pierwszej kolejności genialny i trzymający w napięciu thriller. Dzieło na miarę Psów, choć to zupełnie inna tematykaMiejscami odrobinę przerysowany, miejscami zachowawczy oraz przewidywalny, ale jako całość sprawdza się świetnie, raz po raz wywołując ciarki.. Nawet jeśli obraz Pasikowskiego dla niektórych jest zakłamany i oburzający, to jednak nie można odmówić mu ogromnego kunsztu, z którym wykreował ten znakomity film.

Pokłosie

Reżyseria: Władysław Pasikowski

Scenariusz: Władysław Pasikowski

Obsada: Maciej Stuhr, Ireneusz Czop, Jerzy Radziwiłowicz, Andrzej Mastalerz, Zbigniew Zamachowski, Zuzanna Fialova i inni.

Zdjęcia: Paweł Edelman

Muzyka: Jan Duszyński

Kraj: Polska, Holandia, Rosja, Słowacja

Gatunek: Dramat, Thriller

Rok produkcji: 2012

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.