filmrecenzja filmu

Recenzja filmu „Nadzieja”

Nadzieja Marii Sødahl to historia kobiety, której życie zostaje wywrócone do góry nogami z powodu zdiagnozowania u niej nieuleczalnego nowotworu. Dramat jednostki staje się pretekstem do uzdrowienia relacji pomiędzy bohaterką, a jej życiowym partnerem. Czy choroba może sprawić, że uczucie rozgorzeje na nowo czy raczej sprowokuje protagonistów do gry pozorów, w której miłość będzie tylko formą odkupienia win? Na to pytanie stara się odpowiedzieć norweskie dzieło z 2019 roku.

Oglądam film Sødahl jako ktoś, dla kogo rak stał się elementem życia rodzinnego już wiele lat temu. Dramat, który rozgrywa się na ekranie jest mi bliski i z łatwością mogę postawić siebie samą na miejscu bliskich głównej bohaterki. Zazwyczaj z dużą ostrożnością podchodzę do filmów, które dotykają tej tematyki, bo naprawdę trudno jest zrobić dobre dzieło o raku, które nie będzie trywialne i przesentymentalizowane.

Na szczęście Maria Sødahl wykazała się dużą subtelnością i choć historia nie jest niczym nowym, to mimo wszystko reżyserce udaje się poruszyć moje skostniałe serce. Niewątpliwą zasługę mają w tym wybitni aktorzy Andrea Bræin Hovig w roli Anji i Stellan Skarsgård w roli Tomasa. Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, udaje się im stworzyć wiarygodną opowieść o odnajdywaniu wzajemnej miłości tam, gdzie wydawała się już dawno zwiędnąć. Gra Hovig naprawdę zasługuje na uznanie. Fantastycznie portretuje efekty sterydoterapii i stresu emocjonalnego osoby, która została postawiona w sytuacji choroby. Flegmatyczny Tomas to postać której zagranie musi stanowić wyzwanie – jak pokazać emocjonalną burzę twarzą, która z natury powinna być pozbawiona emocji? Stellan radzi sobie bardzo dobrze i udaje mu się przekonać mnie, że jego miłość do Anji nie jest jedynie wynikiem współczucia czy chęci odkupienia win.

Kamera reżyserki zagląda w głąb szwedzkiej rodziny, dając nam możliwość obserwacji chłodnego, skandynawskiego społeczeństwa od podszewki – dowiadujemy się ileż emocji skrywa się pod maską chłodnej obojętności. To zdecydowanie film o czułości, świąteczna bajka, która na szczęście nie jest odsmażanym kotletem, ale intelektualną opowieścią o relacjach międzyludzkich i nadziei, która pozwala pokonać najtrudniejsze przeszkody. Na uwagę zasługuje też system norweskiej służby zdrowia, który w porównaniu z polskimi realiami wydaje się niemal niebiański.

Bardzo podoba mi się sposób realizacji – klimatyczne, nieco mroczne ujęcia w połączeniu z delikatną muzyką klasyczną dają interesujący efekt – pomimo tego, że fabuła jest przewidywalna, przez cały seans widz jest utrzymywany w napięciu.

Podoba mi się również otwarte zakończenie i brak oczywistych odpowiedzi. Po filmie pozostaje jedynie nadzieja, że głównym bohaterom uda się odbudować relacje i odzyskać szczęście.




Chociaż film nie odmienił mojego życia, to oglądałam go z przyjemnością. Spokojne, nieprzekombinowane kino, które zasługuje na pochwałę.

Nadzieja. Reżyseria: Maria Sodahl; scenariusz: Maria Sodahl; obsada: Andrea Braein Hovig, Stellan Skarsgard, Eirik Hallert, Ghetrud L. Jynge; zdjęcia: Manuel Alberto Claro; gatunek: dramat; kraj: Norwegia; rok produkcji: 2019; data polskiej premiery: 25 września 2020.

 

Za materiał do recenzji dziękujemy dystrybutorowi Aurora Films:
Aurora

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

>

Mira Fecko Recenzent
Z filmem związana od dziecka, zrealizowała kilka autorskich projektów filmowych i z uwagą śledzi wszelkie nowości kinowe. Z pasją uczy się języków obcych, licząc że zostanie poliglotą. W wolnych chwilach tańczy salsę, komponuje, podróżuje, uprawia grafomanię i fotografuje, a swoją działalność uwiecznia na forach internetowych.