Książkirecenzja książka

Porachunki osobiste. Leopold Tyrmand – recenzja

„Kultura”, polski emigracyjny miesięcznik wydawany w latach 1947–2000, początkowo w Rzymie, od 1948 w Paryżu, był dla wielu niezależnych literatów miejscem, gdzie mogli bez skrępowania i troski o cenzurę wypowiadać swoje myśli. Na jego łamach swoje eseje i felietony publikowali między innymi Andrzej Bobkowski, Józef Czapski, Gustaw Herling-Grudziński, Czesław Miłosz, Sławomir Mrożek, Marek Hłasko, Aleksander Sołżenicyn, Adam Zagajewski czy Albert Camus. Swoje zdanie wypowiadał tam także Leopold Tyrmand, autor legendarnego warszawskiego kryminału Zły. W 1967 roku, czyli już po publikacji swojej najważniejszej powieści i zyskaniu uznania w społeczeństwie, Tyrmand opublikował tekst Porachunki osobiste, który stał się kanwą do wydania pod tym samym tytułem zbioru wybranych publicystycznych tekstów, silnie nawiązujących tematycznie do sprawy komunizmu.

„W dzieciństwie naczytałem się mnóstwa książek, z których wynikało, że dobro zawsze zwycięża. Nie okazały się pożytecznym przygotowaniem do tego, co dalej, bo dalej okazuje się, że przeważnie zwycięża dość obiektywne zło”. Tyrmand w Porachunkach osobistych nie jest optymistą, co pewnie nie zdziwi czytelników znających inne jego krytyczne książki. Ba, podobnie jak w Zapiskach dyletanta nie boi się otwarcie występować przeciwko konkretnym osobom (np. swoją porcję nienawiści otrzymuje Jan Kott), zachowaniom i mechanizmom. Jest bezpośredni, bojowo nastawiony, pełen buzujących w sercu emocji. To taka dziennikarska bomba, której nie można odmówić racji, ale trudno też popierać ją całym sobą.

Tyrmand wypowiada się w imieniu całego pokolenia niezależnych artystów, którzy z uwagi na zagrażające władzy niebezpieczeństwo, zostali w bezpretensjonalny sposób zagłuszeni i zepchnięci w twórczy niebyt. Tyrmand wzywa przeciętnych Polaków, ale też świadomych twórców do otwartej walki z reżimem i ludźmi, którzy w imię materialnych korzyści zaprzedali swoje dusze totalitarnemu systemowi. To właśnie słowo jest dla autora Życia towarzyskiego i uczuciowego bronią, przy użyciu której toczy swoją indywidualną walkę. Wartości takie jak niezależność, wolność czy prawda, są dla niego ważniejsze niż bezpieczeństwo. Dlatego z taką zajadłością demoluje niemoralne zasady panujące w warszawskim establishmencie.




Ciekawym uzupełnieniem książki jest rozdział VARIA, w którym umieszczono reakcje czytelników na publikacje Tyrmanda oraz jego odpowiedzi. W ten sposób na naszych oczach zaprezentowano inteligencki dyskurs na temat istoty komunizmu, zniewolenia, ale także szacunku do innych poglądów. Porachunki osobiste mogą stanowić ciekawe uzupełnienie wiedzy o pisarzu, choć osoby znające jego dzienniki niewiele świeżego na temat myśli pisarza tu znajdą. Nie jest to też lektura szczególnie interesująca dla przeciętnego czytelnika, bo zawiera całą masę odniesień do historii, które wraz z upływem lat zatarły się w pamięci i nie wywołują już takich reakcji. Stąd może też wynikać niezrozumienie, dla często bardzo agresywnej postawy pisarza, który walcząc o swoje ideały nie przebierał w słowach. Ostatecznie pozostaję na stanowisku, że można tę książkę przeczytać, ale wcale nie trzeba tego robić.

Porachunki osobiste
Twórcy: Leopold Tyrmand
Wydawnictwo: MG
Gatunek: esej
Data wydania: lipiec 2020

 

 

za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu MG:

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.