Recenzja filmu „Mowgli: Legenda Dżungli”
Kilka lat temu Disney zrealizował aktorską wersję swojego animowanego przeboju – Księgę Dżungli. Tymczasem, niezależnie od Disneya, Andy Serkis pracował nad swoją wersją adaptacji prozy Kiplinga. W ten oto sposób w piątek na Netflixie zadebiutował Mowgli, nieco bardziej mroczna wersja historii, którą wszyscy dobrze znamy.
Grany przez Rohana Chanda indyjski chłopiec trafia pod opiekę zamieszkującego dżunglę wilczego stada, po tym jak jego rodzice giną w wyniku ataku bezwzględnego tygrysa bengalskiego Shere Khana. Wychowujące się wśród zwierząt dziecko nie podejrzewa że jest człowiekiem, choć ma świadomość swojej odmienności. Tymczasem Khan poprzysięga, że będzie na niego polował. W miarę upływu lat, Mowgli zaczyna się coraz bardziej różnić od wilków. Jego przyjaciele, niedźwiedź Baloo i czarna pantera Bagheera obawiają się, że nie będą w stanie dłużej chronić ludzkiego szczenięcia.
Pierwsze, co rzuca się w oczy w tej adaptacji książki Kiplinga to strona wizualna i wygląd komputerowo wygenerowanych zwierząt. Niestety, te prezentują się raczej brzydko i bardzo sztucznie. CGI wyraźnie kuleje i choć Serkis jest mistrzem wcielania się w tego typu postaci (To m.in. Gollum z Władcy Pierścieni czy Cezar z nowej Planety Małp), to jednak – przy zapewne niskim budżecie – niewiele da się z tego wycisnąć.
A jak popularny aktor radzi sobie jako reżyser? Całkiem sprawnie, bo jego filmu, poza aspektami technicznymi, trudno się szczególnie czepiać. Dobrze pracuje z młodym aktorem, który na dobrą sprawę musiał pociągnąć produkcję na swoich barkach i nieźle mu się to udało. Narracja jest dynamiczna a historia – mimo że znamy ją na wylot – angażująca.
To, co należy podkreślić, to jednak mroczniejszy od dotychczasowych wersji charakter filmu. To zdecydowanie nie jest disneyowska bajeczka. Jest krew, są śmierć i zabijanie, agresja i brud otaczającej rzeczywistości. Nie koniecznie będzie to więc wersja, którą poleciłbym włączyć najmłodszym odbiorcom. Tymczasem starsi widzowie będą jednak wyczuwać infantylizm opowieści, więc nie udało się tego właściwie wyważyć.
Największych problemem Legendy dżungli Serkisa jest fakt, że to nie do końca potrzebny film. Przy tylu adaptacjach i różnorakich wersjach historii, Mowgli nie jest na tyle „inny”, oryginalny czy wywrotowy, aby miał rację bytu. Jasne, Serkis, rozpoczął prace nad projektem już dawno, może gdyby nie aktorska wersja Disneya, wylądowałby na ekranach szybciej, ale sprawy potoczyły się tak, nie inaczej, ale w rezultacie trudno oprzeć się wrażeniu, że nie otrzymujemy nic nowego, nawet jeśli to wersja mroczniejsza i bliższa literackiemu pierwowzorowi.
MOJA OCENA:
5/10
Mowgli: Legenda dżungli
Reżyseria: Andy Serkis
Scenariusz: Callie Kloves
Obsada: Rohan Chand, Andy Serkis, Christian Bale, Benedict Cumberbatch, Cate Blanchett, Naomie Harris, Matthew Rhys, Freida Pinto
Muzyka: Nitin Sawhney
Zdjęcia: Michael Seresin
Gatunek: Przygodowy
Kraj: USA
Data polskiej premiery: 7 grudnia 2018
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.