Jeffery Deaver. Do Jutra – recenzja
Jeffery Deaver powraca z kolejną trzymającą w napięciu historią, a zarazem drugim tomem nowej serii kryminalnej. Bohaterem jest Colter Shaw, łowca nagród specjalizujący się w poszukiwaniu zaginionych osób. Powieść, która ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-k, ponownie oferuje nam mnóstwo rozrywki na najwyższym poziomie.
Colter Show tym razem wpada na trop tajemniczej organizacji o nazwie Ozyrys. Według oficjalnych informacji firma ta pomaga ludziom pogrążonym w żałobie po stracie bliskich. Szczytna idea, która przez przypadek zwróciła uwagę naszego bohatera zmusza go do zajęcia się tą sprawą. Czas ucieka, a na szali jest życie pewnej kobieta, a jak się później okazuje, wielu innych osób. Show udaje się do Waszyngtonu, aby bliżej przyjrzeć się organizacji Ozyrys.
Autor w swojej najnowszej książce nie tylko oferuje potencjalnemu czytelnikowi kawał mocnej i dobrze napisanej historii. Skupia się także wokół ważnych tematów o szerokim znaczeniu. Takim elementem jest tu działalność sekt i sposobów wpływania na psychikę zrozpaczonych i załamanych ludzi. Pokazuje struktury sekt i metody wyłapywania potencjalnych ofiar. Idealnie wplata to w nakreśloną przez siebie intrygę.
Walka z ludźmi, którzy nie cofną się przed niczym to tylko jeden z elementów tej powieści. Autor skupia się również na głównym bohaterze, jego problemach i przeszłości. To ważny element, który nadaje emocji nowej serii. Bez tajemnic głównego bohatera nie było by pikanterii, którą Deaver nadaje tej historii.
Do Jutra to dobra kontynuacja przygód Coltera Show, a także pewna świeżość po kilkunastu latach obracania się w świecie Lincolma Rhyme’a. Ja jestem na tak i uważam, że Deaver nie tylko usatysfakcjonuje swoich fanów ale i poszerzy to zacne grono.
Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.