recenzja serialserial

Westworld Sezon 1 – Recenzja

Pamiętacie Dzień Świstaka? Grany przez rewelacyjnego Billa Murraya bohater jakimś cudem utkwił w pętli rzeczywistości, przeżywając każdego dnia ten sam dzień, który rozpoczynał się za każdym razem o godz. 6 piosenką I got You, Babe. Niektórzy bohaterowie najnowszego serialu HBO – Westworld mają dość podobnie. Z tym że w przeciwieństwie do zadufanego w sobie Philla Connorsa, oni nie mają bladego pojęcia, że znajdują się w pętli.

Nieokreślona przyszłość. Tytułowy Westworld to najnowocześniejszy park rozrywki. Każdy kto go odwiedzi, może spełnić swoje najmroczniejsze, najbardziej zwyrodniałe zachcianki. Stworzone na wzór dzikiego zachodu przełomu XIX i XX wieku miejsce, zamieszkane jest przez roboty, sztuczną inteligencję zarządzaną od lat przez szereg specjalistów. Całym parkiem zarządza dr Robert Ford, który był jednym z współtwórców i założycieli tego miejsca. Obecnie jednak firma znajduje się w rękach spółki, która zamierza delikatnie zrzucić Forda ze stanowiska.

Na przestrzeni tych dziesięciu odcinków poznajemy licznych bohaterów. Brakuje jednego, wyróżniającego się protagonisty, choć na takiego wyrasta piękna Dolores, jeden z najstarszych robotów w parku. W obecnej narracji dziewczyna czeka na ukochanego i każdego wieczora traci rodziców podczas napadu bandytów. Inną bohaterką jest burdelmama Maeve, która codziennie spełnia zachcianki przybyłych gości. Wśród nich z kolei szybko nasze zainteresowanie zdobywa William, który przybywa do parku ze szwagrem Loganem. O ile ten drugi zamierza wykorzystać pobyt jak najlepiej, o tyle Williama cechuje skromność i niepewność. Chłopak zaczyna darzyć uczuciem Dolores. Jest jeszcze tajemniczy nieznajomy, który – znudzony rozrywkami parku – poszukuje czegoś więcej, wprowadzając chaos i zamęt do tego świata.

To bohaterowie jednego z przedstawionych światów. Każdy z robotów ma swoją pętlę, trwającą dzień lub dłużej, przeżywając w kółko to samo, chyba że któryś z gości wkroczy w tę narrację i przerwie ją lub zmieni. Wszystkim sterują ludzie na górze – pracownicy wykonujący odlewy kolejnych robotów, modelujący ich wygląd i osobowość, kontrolujący ich zachowanie. W zarządzie z kolei toczy się rywalizacja o władzę i dominację. Tym, który oprowadza widzów po tych piętrach rzeczywistości jest Bernard, długoletni pracownik firmy i przyjaciel starego Forda. To właśnie Bernard zauważa, że z robotami zaczyna dziać się coś dziwnego. Wprowadzona ostatnio przez Forda dziwna aktualizacja ich systemów, przywołująca pewnego rodzaju refleksy wspomnień, wywołuje u nich nietypowe zachowania.

Westworld wyróżnia się nieco na tle innych produkcji HBO. Przede wszystkim tempem, spodziewałem się bowiem przede wszystkim akcji, czegoś nastawionego bardziej na emocje i formę niż treść, tymczasem dzieło Jonathana Nolana zaskakuje swoją powolną narracją, w której większe znaczenie mają dialogi, niż akcja. Stąd głosy po pierwszych odcinkach jakoby serial miał być nudny. Kwestia oczekiwań. Dla mnie to rzecz zdecydowanie na plus. Nolan w każdym odcinku wprowadzał do tego powtarzanego w kółko i w kółko epizodu drobne zmiany, które za każdym razem stawały się coraz wyraźniejsze. Kolejne epizody przynosiły też kolejne pytania, a przy tym żadnych odpowiedzi. Co dzieje się z robotami? Czy mają świadomość? Jaką tajemnicę skrywa Ford? Czego szuka brutalny jeździec?

Niestety im bliżej końca, tym bardziej serial zaczął mnie rozczarowywać. Przekonałem się, że nie dostanę jasnych odpowiedzi na stawiane pytania, co w wielu innych przypadkach byłoby zaletą. Tutaj jednak mam wrażenie, że twórcy najzwyczajniej w świecie troszeczkę namieszali. Ilość wątków i fabularnych rozgałęzień jest tak duża, że złożenie tego wszystkiego do kupy i próba wytłumaczenia zdaje się nie kleić. Oczywiście finał przynosi rozwiązania, są one jednak dość mętne, niekiedy sprawiające wrażenie wymuszonych.

Trudno jednak odmówić Westworld pewnych wartości. Przede wszystkim jest niezwykle intrygujący. Widzowie nastawieni bardziej na intelektualną rozrywkę (nawet jeśli do końca nie spełnioną) niż efekciarską rozwałkę, będą śledzić kolejne odcinki z rosnącym oczekiwaniem. Nolan dodaje swoje trzy grosze do cyberpunkowych rozważań na temat Sztucznej Inteligencji i poszukiwań tego czegoś, co sprawia że możemy nazywać się ludźmi. Kluczowe znaczenie dla fabuły odgrywa również zagadnienie wolnej woli i relacji stwórca-kreacja. Jest to też serial świetnie zrealizowany. Audio-wizualnie trzyma naprawdę wysoki poziom. Muzyka Ramina Djawadi, szczególnie z czołówki, pozostaje w pamięci jak kompozycja z Gry o Tron.

Warto również zauważyć, jak ciekawą obsadę udało się twórcom zebrać. Wystarczy wspomnieć o Anthonym Hopkinsie i Eddzie Harrisie, obok takich nazwisk nie można bowiem przejść obojętnie. Świetnie akompaniują im Jeffrey Wrght, Thandie Newton i Clifton Collins Jr.. Ich popisy na ekranie ogląda się z największą przyjemnością. Dość blado na ich tle prezentują się Evan Rachel Wood, Jimmi Simpson czy trzeci z braci Hemsworthów. Ilość gwiazd zaangażowanych w projekt budzi jednak wrażenie.

Już wiemy, że serial Jonathana Nolana (będący przy tym odświeżoną wersją filmu Michaela Crichtona z 1973 roku) doczeka się drugiego sezonu. Pole do popisu twórcy mają ogromne, ale jak zawsze powodzenie serii zależy od tego, w jakim kierunku podążą. Pierwszy sezon mnie niestety zawiódł, fabuła rozmyła się w natłoku wątków i pomysłów – jedne kwestie były tłumaczone łopatologicznie, inne wręcz przeciwnie, skrywane za tajemnicą. Jest tu też kilka fabularnych twistów, które faktycznie potrafią zaskoczyć. Wielką zaletą produkcji jest sposób realizacji i dużo dobrego aktorstwa. Mimo rozczarowania, z pewnością sięgnę po drugi sezon.

Westworld
Twórca: Jonathan Nolan, Lisa Joy
Scenariusz: Jonathan Nolan, Lisa Joy i inni
Obsada: Evan Rachel Wood, Anthony Hopkins, Jeffrey Wright, Rodrigo Santoro, Thandie Newton, Ed Harris, Jimmi Simpson, Clifton Collins Jr., Ben Barnes, Luke Hemsworth i inni
Gatunek: Sci-fi, Western
Kraj: USA
Rok produkcji: 2016

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.