Staniczek. Veit Helmer – magiczna opowieść bez słów na Festiwalu Tofifest
Veit Helmer, niemiecki reżyser najbardziej kojarzony z filmem Miłość z księżyca, rozkoszował się w opowiadaniu historii o niecodziennych sytuacjach. Był już obraz o zrujnowanym basenie, prowadzonym przez niewidomego z rodziną (Tuvalu), o chłopaku, który dla zdobycia serca rówieśniczki, musi naprawić w tydzień wodociąg w Absurdistanie (Absurdistan), czy o mieszkańcach kazachskiej wioski trudniących się zbieraniem kosmicznych odpadów. Taki jest też jego najnowszy film Staniczek. Fabuła luźno oparta na bajce o Kopciuszku, zamiast nadprzyrodzonych wydarzeń, stawia na dużą dawkę poezji i realizmu magicznego. Jest w tym dziele czułe echo filmów Jacquesa Tatiego, z charakterystyczną dla nich, delikatną absurdalnością.
Głównym bohaterem Staniczka jest sędziwy maszynista Nurlan, który wkrótce przechodzi na emeryturę. Nurlan wiedzie proste życie w wiosce, każdego dnia schodząc na dworzec kolejowy, aby prowadzić swój pociąg i szkolić następcę. W ostatnim dniu pracy do jego maszyny niespodziewanie zaczepia się stanik. Nurlan nie pozostawi sprawy bez rozwiązania. Wynajmie pokój w Baku i pełen poświęcenia wyruszy na poszukiwania właścicielki.
W filmie Helmer zwraca uwagę kilka kwestii. Jedną z nich jest przestrzeń. W wywiadzie reżyser wspomina czasy, gdy eksplorując dziwne i nieznane miejsca w Internecie, natknął się na kilka zdjęć tak zwanego Szanghaju położonego w Baku. Ludzie mieszkali tam zaledwie kilka kroków od linii kolejowej z dużymi pociągami towarowymi. Nie ma tam ulic, chodników ani deptaków, za to każdego dnia między domami przejeżdża pociąg, a żeby nie zostać przejechanym, okoliczni mieszkańcy wysyłają młodego chłopca, który biegnąć wzdłuż torów, informuje wszystkich gwizdkiem, że czas schować pranie, stoły czy zakończyć mecz w piłkę nożną. Właśnie taki jest krajobraz tego filmu. Mała wioska wkomponowana w górzysty i porośnięty trawą pejzaż azerbejdżańskiej krainy. Co ciekawe, tego miejsca już nie ma. W 2018 roku wszystkie domy zostały przeniesione. Pozostała tylko linia kolejowa.
Czymś, co odróżnia Staniczek od wielu innych nowości, jest na pewno podejście do dźwięku. Helmer nie pierwszy już raz (doskonałe Tuvalu) porzuca wypowiadanie zbędnych słów i kręci klasyczny film niemy, gdzie rolę nośnika informacji pełnią obraz i delikatna muzyka w tle. Na podstawie tego dzieła doskonale widać, jak wiele prawdy jest w powiedzeniu ‘milczenie jest złotem’. Dzięki tej strategii, odbiorca może połączyć się z historią na innym, metafizycznym poziomie, potraktować projekcję jako doświadczenie duchowe, a nie kolejną komedię o dzielnym i uczciwym maszyniście. Osiągnięcie efektu katharsis nie byłoby możliwe bez pięknych zdjęć Felixa Leiberga, wykorzystującego wszystko, co ma pod ręką, od dramatycznych górskich scenerii, aż po rozlewiska ciepłego światła w nocy.
Wreszcie ostatnim elementem układanki Helmera jest czas. Zarówno jemu, jak i jego bohaterom nigdzie się nie spieszy. W mniej wprawnych rękach mógłby się ten film przekształcić w farsę w stylu Benny’ego Hilla. Zamiast tego otrzymujemy długie ujęcia, w których spokojnie i z namaszczeniem budowany jest obraz człowieka o czystym sercu. Nurlan podąża do mieszkańców wioski, aby oddać im zagubioną piłkę czy obrus, a wreszcie także stanik. Jego pragnienie znalezienia właściwej kobiety wypływa bardziej z chęci towarzystwa, niż z pożądania. Spotkania maszynisty z kobietami są kręcone tak czysto, jak to tylko możliwe, a humor jest raczej powolny niż polegający na slapsticku. Nurlan, wyglądający jak kumpel Waltera Matthau, jest daleki od lubieżności i zdecydowanie bliżej mu do nostalgii i ciepła.
Staniczek jest przede wszystkim filmem, którego nie zapomnę. Także dziełem, które dało mi całkiem sporo podczas oglądania. Można przyczepiać się do wtórności fabuły, ale tak naprawdę ważne jest tu coś innego. Podobnie jak koronka występująca w napisach początkowych dzieła, wszystko w tym filmie ma charakterystyczną fakturę i w przeciwieństwie do innych współczesnych prób opowiadania bez użycia słów – takich jak Paryż na bosaka – jest czymś więcej niż tylko serią kadrów luźno splecionych ze sobą. Historia Helmera ma głębię i liryczny nastrój, a bywa także całkiem nieprzewidywalna. Trasa pociągu może być z góry ustalona, ale ścieżka życia Nurlana wymaga kilku objazdów, zanim dotrze do nieoczekiwanego, ale pożądanego miejsca docelowego.
Staniczek. Reżyseria: Veit Helmer; scenariusz: Leonie Geisinger, Veit Helmer; obsada: Predrag 'Miki’ Manojlovic, Denis Lavant, Paz Vega, Chulpan Khamatova, Maia Morgenstern; zdjęcia: Felix Leiberg; gatunek: dramat,, niemy, komedia; kraj: Niemcy, Azerbejdżan; rok produkcji: 2018.