recenzja książka

Liza Marklund – Farma pereł – recenzja

Nie jestem największym fanem Lizy Marklund, jaki stąpa po tej planecie, ale te powieści jej autorstwa, które miałem do tej pory w rękach, zasługiwały na miano bardzo poprawnych, emocjonujących i całkiem ciekawych kryminałów. Sięgnąłem po Farmę pereł z ogromną ciekawością, nie oczekując jednak krwi, trupów i śledztwa, a czegoś nieco bardziej – ponieważ tak głosił opis – obyczajowego, ale z nutką dramatyzmu. Co dostałem? Cóż, dokładnie to, ale zrealizowane w sposób bardzo dziwny.

Książka opowiada o kobiecie, która żyje z połowu pereł na jednej z egzotycznych wysp gdzieś w okolicach Nowej Zelandii. Pewnego razu przy brzegu owej wyspy rozbija się łódź z przystojnym Szwedem, który ledwo uchodzi z życiem. Mieszkańcy wyspy, w tym nasza główna bohaterka, opiekują się nim i pomagają w rehabilitacji. Co się dzieje później? Cóż, możecie się tego domyślić – i prawdopodobnie będziecie mieli rację. Brak przewidywalności nie jest, delikatnie rzecz ujmując, najmocniejszą stroną tej powieści.




Mocną stroną jest za to klimat, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, kiedy autorka przedstawia nam różne aspekty życia na rajskiej wyspie i zapoznaje z tamtejszymi zwyczajami i codzienną rutyną. Jest to ciekawe, zgrabne i tylko momentami sztuczne (lecz da się to, kolokwialnie rzecz ujmując, przeżyć). Trochę bardziej sztuczne są postacie, zwłaszcza główna bohaterka. Marklund ewidentnie chciała przedstawić nam kobietę wychowującą się w tropikach, jej mentalność, pasje i podejście do życia, ale otrzymaliśmy osobę bardzo dziwną, nie do końca wiarygodną, nieco przerysowaną.

Czy warto zapoznać się z Farmą pereł? Tak, ale bez oczekiwania na fajerwerki. Powieść ta ma się nijak do większości poprzednich dokonań szwedzkiej autorki, jest spokojną obyczajówką z tylko kilkoma dramatycznymi momentami i może się nie spodobać fanom krwawych kryminałów, ale osoby oczekujące pewnej dawki sielanki i egzotyki mogą być zadowolone.

Tytuł: Farma pereł
Autor: Liza Marklund
Wydawnictwo: Czarna owca
Gatunek: thriller obyczajowy

 

 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU CZARNA OWCA

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Jakub Łaszkiewicz

Rocznik 2001. Fan Kultu i Jacka Kaczmarskiego. Autor dwóch powieści dla młodzieży: "Kalesony Sokratesa" oraz "Wszystkie dziewczyny Wertera". Wielki miłośnik kina, w szczególności dzieł Stanleya Kubricka i Ingmara Bergmana. Stand-uper.