hothot 2inneinne książkaKsiążkitop książka

Top 10: Najlepsze polskie książki 2019

Czas na kolejne podsumowanie minionego roku. Tym razem bierzemy na warsztat Najlepsze Polskie Książki 2019. Pod uwagę bierzemy tytuły mieszczące się w różnych gatunkach, po raz pierwszy wydane w tym roku. Kolejność alfabetyczna. Zapraszamy do podawania w komentarzach Waszych typów. 




Beza – Kinga Kosińska

Autorka porusza w tej niewielkiej książce bardzo wiele tematów. Rzuca wyzwanie społeczeństwu, bije w telewizję, zupełnie niedostosowaną do potrzeb osób z zespołem Downa, przywołuje promienne przykłady heroicznych wyczynów swoich pobratymców. A wszystko robi to w formie zniewalającej. Kinga Kosińska postawiła na minimalizm, urywane, często nieskładne zdania i niestabilność. Próbuje w ten sposób oddać mechanikę działania mózgu osób z zespołem Downa. Dowodzi w tym wszystkim, że te osoby też mają uczucia, też potrzebują bliskości, pożądania, posiadania, zrozumienia i akceptacji. Przede wszystkim akceptacji. Ważna książka. 

Borderline. Dwanaście podróży do Birmy – Grzegorz Stern

Grzegorz Stern w swoim reportażu przybliża nam Birmę, od stłumienia rewolucji 1988 roku oficjalnie nazywaną Mjanmą. Pokazuje, że ten Azjatycki kraj jest miejscem wielu sprzeczności i dziwnych decyzji. Już sama zmiana nazwy kraju była uzasadniana wyłącznie chęcią zerwania z kolonialną przeszłością, mimo że oba terminy znaczą dokładnie to samo. W 2005 roku z niewyjaśnionych przyczyn przeniesiono stolicę z Rangunu do Naypyidaw – miasta zamkniętego dla obcokrajowców. W pewnym momencie historii zmieniono także kierunek ruchów pojazdu, mimo że ani infrastruktura, ani ludzie nie byli na to przygotowani. W efekcie wskaźnik śmiertelności w wypadkach drogowych wzrósł wielokrotnie. Borderline to cenna lekcja demokracji także dla nas samych, dająca możliwość spojrzenia na aktualne wydarzenia z innej perspektywy. To po prostu dobry reportaż, który warto znać.

Cichoborek – Urszula Stokłosa

Niewątpliwie debiut Urszuli Stokłosy pokazuje, że nadal mamy w Polsce wiele ciekawych głosów, wiele ukrytych barwności i potencjałów, które, z wydawać by się mogło prostego tematu i przy wykorzystaniu nieco oklepanych atrybutów, są w stanie stworzyć prawdziwą mozaikę ukazującą pokrętność naszego życia. Bo wtórność tematyczna nie jest przecież niczym złym – jak mawiał Jim Jarmusch „Autentyczność jest bezcenna; oryginalność nie istnieje”. Mierząc Cichoborka jego miarą, otrzymujemy dzieło bezcenne. 

Doktor Bianko i inne opowiadania – Maciek Bielawski

W tekstach Maćka Bielawskiego powodem całego zamieszania okazuje się ekspozycja momentu, a mówiąc jeszcze ściślej – chodzi o te ułamki chwil, kiedy wskazówka sekundnika zamiera, zwracając naszą uwagę na powtarzalność naszych dziejów. Kiedy dokładnie przyjrzymy się wszystkiemu, dojdziemy do wniosku, że ciągłość czasu, historii i sensu – wszystko to jest sprawą perspektywy. Autor daje do zrozumienia, że w taką właśnie szczelinę między sekundami umyka nam człowieczeństwo. Że to w tych wszystkich małych sprawach, w tych licznych porażkach i zawodach, ukrywa się piękno, które każdy z nas musi odnaleźć w sobie. 

Dropie – Natalka Suszczyńska

Dropie to spisane sny, które w istocie rzeczy są nową wersją rzeczywistości odartej z konwenansów i dobrze nam znanego porządku. Opowiadania  Natalki Suszczyńskiej są pewnego rodzaju kolportażem niezwykłych zdarzeń, które wiąże w jedność czarna wizja naszej rzeczywistości. Eksplodują w nieco innym kierunku, niż poczytne kryminały, romanse, czy nagradzane powieści. 


ZOBACZ TAKŻE NAJLEPSZE POLSKIE KSIĄŻKI 2018

Feinweinblein – Weronika Murek

Feinweinblein jest lekturą szalenie trudną, przede wszystkim dlatego, że autorka zostawia duże pole do interpretacji dla twórców teatralnych. To oni powinni wypełnić ten strumień myśli, jakimiś zalążkami narracji, które jeszcze bardziej przyciągną myśli odbiorcy. Problemem może być też hermetyczność języka, często podążającego donikąd. Nie zmienia to jednak faktu, że Weronika Murek jest ważnym głosem na polskim rynku wydawniczym. Warto się w niego wsłuchać, bo w opozycji do masy, autorka Uprawy roślin południowych metodą Miczurina dobrze rozumie, że nasze korzenie mają znaczenie i warto się do nich odwoływać. 

Klub snów – Katarzyna Michalczak

Klub snów jest debiutem szczególnym. Już dawno nie czytałem zbioru opowiadań, który tak mocno zagłębia się w poetykę snu. Czytając miałem momentami wątpliwości, co jest jawą, a co rzeczywistością już nie jest, choć trzeba też przyznać, że doprecyzowanie tej kwestii nie jest kluczowe w kontekście całej historii. Śnienie zdaje się być zresztą samoistnym bytem, odrębnym bohaterem, w którym ukryte są wszelkie przedstawione wydarzenia i osoby. Właściwie każda zaprezentowana tu historia, oparta jest na pomyśle leniwie snującej się opowieści, w której konwencjonalna fabuła, umyka w jakiś trudny do zdefiniowania, nostalgiczny stan. 

Mapa – Barbara Sadurska

Senna, epizodyczna narracja, nieruchome kadry skomponowane z drobiazgowością godną dawnych mistrzów malarstwa (nie bez przyczyny pojawia się tu postać Rembrandta), a także niezwykłe obrazowe efekty sprawiają, że książkę Sadurskiej nie tyle się czyta, ile się ją odczuwa. Mapa pełna jest redukcji, po której następują rozbłyski. To one wydobywają z kurzu i zamkniętych szaf zapomniane obiekty czy ogniskują uwagę odbiorcy na określonej postaci. Przede wszystkim stają się źródłem metafizycznego doświadczenia, które wciąż się wymyka i rozprasza. Nie daje się linearnie odwzorować, łamie czasową płynność. Raz się pojawia, by za chwile zniknąć i ujawnić się w kolejnej niedokończonej historii. Co ważne, ten postmodernistyczny warsztat nie jest tu tylko strategią literacką, ale przede wszystkim formą wyrażania zagubienia między światami, które nigdy nie dają się sprowadzić do jednej prawdy i oczywistego zamknięcia. 

Nieradość – Paweł Sołtys

Nieradość, jedna z głośniejszych premier tego roku, mimo obiegowej opinii, to coś więcej niż zbiór opowiadań. Każda z przedstawionych narracji wchodzi w dialog nie tylko z innymi historiami zebranymi w tomie, ale też z życiem, które nas otacza. Różnorodność tematyczna i strukturalna nie zamyka wachlarza odmienności proponowanego przez Sołtysa. Widać że autor lubi kombinować też w warstwie językowej. W zależności od narratora, słowa układają się w różne stylizacje, które być może nie są najefektowniejsze w historii literatury, ale okazują się wyjątkowo angażujące czytelnika.

Podzwonne dla Instytutu – Bartosz Popadiak

Ludwig Wittgenstein pisał, że “Gra­nice mo­jego języ­ka są gra­nica­mi mo­jego świata”, a w innym miejscu dodał “gdybyśmy mówili innym językiem, postrzegalibyśmy nieco inny świat”. Tę myśl po austriackim filozofie dziedziczy Bartosz Popadiak i wokół niej buduje chyba najważniejszą polską, literacką, antyutopijną wizję tego roku. Wizję nie wolną od wad, ale taką, która ponownie przypomina pytanie o wiarę w człowieka i humanizm.

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RANKINGÓW, NEWSÓW I RECENZJI?
KLIKNIJ LUBIĘ TO!

 

mecha1 Administrator