Książkirecenzja książka

„Maszyny takie jak ja” Ian McEwan – recenzja

A może i my jesteśmy maszynami?

Książki o najnowszych technologiach, robotach i maszynach, super doskonałych androidach, które sukcesywnie wkradają się do świata ludzi, można znaleźć na rynku nie od dziś. Maszyny takie jak ja to książka przewrotna i szalenie wymagająca. Sięgnęłam po nią przede wszystkim przez intrygujący tytuł, który skojarzył mi się z jedną moich ulubionych książek Erica-Emmanuela Schmitta Kiedy byłem dziełem sztuki.

Ian McEwan popełnił już kilkanaście książek. Jak się je prześledzi to jedna wydaje się lepsza od drugiej. Przyzwyczaił swoich czytelników do wachlarza emocji, pobudzania wyobraźni i niełatwych zmagań intelektualnych. W jego ostatniej książce Maszyny takie jak ja nie jest inaczej. Tym razem jednak autor stara się odnaleźć odpowiedź na pytania dotyczące egzystencji, człowieczeństwa, a nawet zależności między wybitnym tworem sztuki i jego twórcą. Grając z czytelnikiem na wielu poziomach mistrzowsko udowadnia, że nawet błaha historia może stać się punktem wyjścia do rozważań o charakterze filozoficznym.

Są lata 80 XX wieku. Cała akcja rozgrywa się na tle historycznych wydarzeń, znanych czytelnikowi choćby z kart podręczników. Jednak McEwan proponuje alternatywny ciąg dalszy. Wielka Brytania po przegranej wojnie o Falklandy jest w całkowitym kryzysie. Społecznie, politycznie, moralnie… właściwie na każdym poziomie jako państwo – leży totalnie. Okazuje się, że właśnie wtedy Alan Turing dokonuje przełomu nad sztuczną inteligencją. Pojawia się pierwsza seria syntetycznych ludzi. Androidów, całkowicie świadomych siebie i swoje egzystencji, którzy maja żyć w społeczeństwie. Charlie i Miranda – para dobrych sąsiadów, postanawia zakupić sobie takiego Adama. „W pewnym sensie będzie kimś w rodzaju naszego dziecka. (…) To czym byliśmy oddzielnie w nim się połączy. Adam będzie przedmiotem naszej wspólnej troski, naszym tworem. Staniemy się rodziną”. Zawiązuje się emocjonalny trójkąt, który do pewnego momentu na nikim nie robi wrażenia. Wraz z rozwojem fabuły takie relacje przestają być zadowalające. Perfekcyjna maszyna, która nie ma instrukcji obsługi człowieka i nie może się go nauczyć odczytywać, nagle przestaje ogarniać ogrom emocji jaki nieustannie towarzyszy naszemu gatunkowi. Maszyna, która jest zaprogramowana na świat czarno-biały, czy zero-jedynkowy, musi zmierzyć się z rzeczywistością ludzi, którzy najchętniej wybierają drogę pomiędzy, przepełnioną szarością, kłamstwem i wieloma innymi aspektami. Ludzi, którzy nie są idealni, nie postępują tylko według wzoru dobrze-źle.




Ian McEwan w doskonały sposób wplata w pozornie łatwą i prostą historię wielowarstwowość rzeczywistości, aspekty socjologiczne, czy obawy, które nosimy w sobie jako pokolenie idące z duchem najnowszej technologii. Co sprawia, że jesteśmy ludźmi? Czy musimy szaleńczo gonić technologiczny postęp, aby być dobrym człowiekiem? Czy wady, które ma każdy człowiek mogą pomóc w określeniu samego siebie i być wyznacznikiem człowieczeństwa? W jaki sposób jesteśmy odpowiedzialni za siebie i swoje twory? To niektóre pytania postawione przez autora w tej powieści. Mimo, że świat przedstawiony bywa okrutny, przewrotny, zdradziecki, można tam znaleźć także humor i opisy, które czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Intrygujący tytuł może być punktem wyjścia nad rozważaniem własnego życia. Choć objętościowo książka może znużyć, a niecierpliwych czytelników nawet znudzić, polecam serdecznie, dla egzystencjalnego otrząśnięcia się.

Niech wam szeleści, szumi i wieje przy czytaniu. Wbrew logice świata.

Rzurek

 

Maszyny takie jak ja
Autor: Ian McEwan
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Gatunek: Literatura piękna
Wydawnictwo: Albatros
Data premiery: 2 października 2019

 

 

 

 

Za materiał do recenzji dziękujemy wydawnictwu:

 

http://www.wydawnictwoalbatros.com/

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

Rzurek Recenzent