Recenzja 'Totalnie nie nostalgia’
W styczniu do księgarń trafił długo wyczekiwany i głośno, jak na to medium, promowany komiks – Totalnie nie nostalgia. Memuar Wandy Hagedorn oraz Jacka Frąsia, traktujący o dzieciństwie i dojrzewaniu w socjalistycznej Polsce z punktu widzenia dziewczynki zmagającej się z kulturą degradującą jej płeć.
Totalnie nie nostalgia pełni różne funkcje. Z jednej strony jest to pamiętnik, w którym bohaterka – Wanda – odsłania w szczegółach losy swojego życia i rodziny, z drugiej to również błyskotliwy portret Polski doby PRL-u, z uwzględnieniem wszelkich zachodzących w niej przemian, ale jest to także feministyczny manifest. Niewątpliwie jest to również forma autoterapii opatrzona niemal w całości wątkami autobiograficznymi Wandy Hagedorn.
Akcja tej historii obejmuje lata 1962-2016 i przedstawia historię Wandy dorastającej w PRL-owskiej rzeczywistości, najpierw w Szczecinie w mieszkaniu z niechętną jej rodzinie Niemką, następnie we własnym już mieszkaniu w Kołobrzegu. Matka Wandy wychowała się w rodzinie inteligenckiej, teraz nieustannie narzeka na komunę, czytuje Mickiewicza i uczy swoje cztery córki skromności. Z kolei ojciec pochodzący z rodziny chłopskiej, teraz korzysta z dobrodziejstw przewrotu klasowego. Mężczyzna stosuje przemoc fizyczną i psychiczną wobec żony i córek, hołdując zasadom patriarchatu.
Choć siłą rzeczy znajdziemy tu wyraźną krytykę tradycyjnej rodziny w ujęciu patriarchalnym, jak również kleru oraz rzeczywistości PRL-u, to – chcąc nie chcąc – pokazuje też autorka jak olbrzymie znaczenie dla kształtu przedstawionej rodziny, wychowania dzieci i ich rozwoju miał ojciec. To on w trzecim akcie wyrasta na głównego antagonistę. Jest niestety demoniczny, narcystyczny i despotyczny, choć jedno przyjemne z nim wspomnienie wraca czasem do Wandy. Mimo wszystko pokazuje to tylko jak wielka odpowiedzialność ciąży na mężczyznach w rodzinie i jak bardzo męskość wypaczona przyczyniła się do krzywdy przedstawionych bohaterek.
Feministyczne tezy sugerujące przede wszystkim rewolucję wobec patriarchatu są zatem poparte wyraźnymi przykładami – przedstawione piekło dzieciństwa katolickiego, patriarchalnego i pe-er-el-owskiego, czyli jak pisze autorka: depresyjno-opresyjno-represyjnego – jest wystarczająco brudne i przerażające, by nie stanąć w tej walce po stronie dorastającej i zbuntowanej Wandy. Tezy te poparte są również nieustannym odwoływaniem się do Freuda i współczesnych autorytetów feministycznych: Carol Hanisch czy przedstawicielek Red Stockings, wspomnienia Wandy analizowane zaś są przez pryzmat genderu. Całość jest jednak szyta dość grubymi nićmi i zabrakło mi tu nieco wyważenia, komiks jest dość jednostronny. Większość mężczyzn z otoczenia Wandy i jej rodziny przyczyniło się do ich kolejnych krzywd: ojciec despota, wujek i ksiądz dobierający się do dzieci, stróż-prostak-pedofil… nawet dziadek, choć potencjalnie niegroźny, charakteryzuje się zupełnym brakiem tolerancji, w rezultacie niemal wszyscy mężczyźni na kartach tej historii są ucieleśnieniem zła, są przedstawicielami kultury opresji. Czy faktycznie w otoczeniu dojrzewającej Wandy nie było innych mężczyzn poza obleśnymi draniami?
Zaskakujące, jak Hagedorn udaje się przedstawić całe to piekło dzieciństwa pod płaszczem humoru, wygłupów i z wyraźnie dużym, jak na temat, dystansem. Jedynie sama Wanda Hagedorn wie, w jakim stopniu naprawdę jest to autobiografia, choć autorka zarzeka się, że wszystkie wydarzenia są prawdziwe, jeśli tak, to tym bardziej zaskakuje również bolesna szczerość oraz odkrywanie intymnych szczegółów życia w tym komiksie.
Świetnie też, wspólnie z rysownikiem Jackiem Frąsiem, udaje jej się oddać charakter PRL-owskiej rzeczywistości, która nieustannie powraca w detalach: zwisającym z sufitu lepie na muchy, wspomnieniu propagandowej akcji ze „stonką”, wtrącanych w kadry radiowych audycjach, wacie cukrowej i fotoplastykonie. Autorom udaje się zabrać czytelników w autentyczną podróż w czasie a blade, pozbawione wyrazu kolory poszczególnych kadrów odtwarzają szarość tej „represyjnej” rzeczywistości.
Totalnie nie nostalgia. Memuar wyjątkowa na polskiej scenie komiksu pozycja, nawiązująca swą wymową do najlepszych przedstawicieli gatunku z Persepolis na czele, ale wyróżniająca się autorską świeżością i przede wszystkim osadzona w świecie wszystkim nam dobrze znanym i bliskim. Intrygująca, choć przy tym niestety jednostronna opowieść o „polskim piekle dla kobiet” doby PRL-u. Rzecz artystycznie spełniona, pokazująca że także w Polsce komiks nie musi się już kojarzyć z infantylnymi historyjkami.
Totalnie nie nostalgia
Autor: Wanda Hagedorn
Rysunki: Jacek Frąś
Wydawnictwo: Komiksowe
Data premiery: styczeń 2017
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.