hotkomiksrecenzja komiks

Gdy płoną książki, rodzi się sztuka. Komiksowa adaptacja 451 stopni Fahrenheita

451 stopni Fahrenheita Raya Bradbury’ego to ponadczasowa klasyka literatury dystopijnej, która doczekała się wielu adaptacji. Jedną z nich jest autoryzowana powieść graficzna Tima Hamiltona, wydana w Polsce nakładem Domu Wydawniczego Rebis. To odważne przedsięwzięcie, które stawia przed artystą trudne wyzwanie. Przenieść poetycki, gęsty od symboliki tekst na język obrazu. Hamiltonowi udaje się to w mistrzowski sposób, tworząc dzieło, które nie tylko wiernie oddaje ducha oryginału, ale również oferuje nową, wizualną perspektywę na opowieść o Guyu Montagu.

Komiks rozpoczyna się od wzruszającego wstępu samego Raya Bradbury’ego. Autor dzieli się w nim refleksjami na temat genezy powieści i swojej wizji świata, w którym książki są palone, a ludzie zamykają się w świecie rozrywki na „ścianach-ekranach”. Wstęp ten jest nie tylko hołdem dla pierwowzoru, ale także stanowi pomost między dwoma mediami, podkreślając, że ta opowieść wciąż jest aktualna. To świadome nawiązanie do oryginału, które od razu nastawia czytelnika na odpowiedni, melancholijny ton.

Grafika Tima Hamiltona to jeden z największych atutów tej adaptacji. Artysta operuje mroczną, duszna paletą barw, w której dominują odcienie szarości, brązu i czerni. Ten ponury koloryt doskonale oddaje beznadziejny klimat dystopijnego świata, w którym brak wolności myśli i indywidualizmu. Jedynym źródłem jasności jest ogień, który w komiksie Hamiltona wybucha na kartach z niezwykłą siłą. Czerwienie, pomarańcze i żółcie buchające z płonących książek tworzą dramatyczny kontrast z otoczeniem, symbolizując zarówno zniszczenie, jak i swoiste oczyszczenie.

Porównując komiks z oryginalną powieścią, można zauważyć, że Hamilton zrezygnował z części opisowych, a także z niektórych monologów wewnętrznych Montaga. W prozie Bradbury’ego kluczową rolę odgrywał poetycki język, który malował w wyobraźni czytelnika obrazy spalonego świata. Komiks, z natury rzeczy, robi to za pomocą ilustracji, co wymagało skondensowania tekstu. Mimo tych zmian, adaptacja pozostaje wierna fabule, zachowując esencję historii.

Hamilton w swojej interpretacji kładzie duży nacisk na mimikę postaci i ich gesty. Dzięki temu doskonale oddaje subtelne zmiany w psychice Guya Montaga. Od bezmyślnej dumy z bycia strażakiem, po rosnące poczucie lęku i dezorientacji, aż po wreszcie świadome przebudzenie. Przemiana bohatera jest w komiksie wizualnie namacalna, co pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć jego motywacje i wewnętrzne rozterki.

451 stopni Fahrenheita Tima Hamiltona to udana i wartościowa adaptacja klasyki, która powinna zadowolić zarówno fanów oryginału, jak i tych, którzy dopiero poznają tę historię. Komiks nie tylko przenosi treść na inny nośnik, ale również wzbogaca ją o nową warstwę wizualną. W ten sposób pokazuje, że uniwersalne przesłanie Bradbury’ego o sile literatury i zagrożeniach cenzury jest wciąż aktualne i może być przekazywane w różnych formach, docierając do szerszego grona odbiorców.

451 stopni Fahrenheita

Autor: Ray Bradbury, Tim Hamilton
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Gatunek: science fiction, komiks

Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Rebis

http://www.rebis.com.pl/

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.