Anthony Reynolds „League of Legends: Zrujnowanie” – recenzja
Bardzo lubię czytać książki oparte na istniejącym wcześniej w filmach lub grach uniwersum. Mam za sobą już całkiem pokaźną listę takich pozycji, dzięki którym poszerzyłam swoją wiedzę m.in. o świecie World of Warcraft czy Assassin’s Creed. Zrujnowanie autorstwa Anthony’ego Reynoldsa to pierwsza książka pod szyldem League of Legends, którą miałam przyjemność przeczytać, ale już wiem, że na pewno nie ostatnia.
Kalista jest księżniczką Camavoru, która od wygodnych komnat i miękkiej pościeli woli wojskowy namiot i ciężki trening. Chociaż nie do końca zgadza się z brutalną polityką swojego wuja, który jest królem, jest wierna tronowi i stara się sprostać rozkazom władcy. Niestety podczas uczty w jednym ze zdobytych miast, zostaje przeprowadzony atak na parę królewską. Kalista ratuje wuja i jego żonę od śmierci, ale królowa zostaje niegroźnie ranna. Szybko okazuje się, że rana jest poważniejsza niż sądzono i nic nie jest w stanie pomóc na ciągle pogarszający się stan zdrowia, przez co król popada w coraz większe szaleństwo. Kalista boryka się z wyrzutami sumienia, że nie dała rady ich całkowicie obronić. Dlatego wyrusza w podróż po mityczną wodę, której istnienia nikt nie potwierdził na wyspę, na której nikt nigdy nie był.
Kalista zgodnie ze wskazówkami trafia na mgłę na środku morza, w której nie da się nawigować. Po wpłynięciu w nią niemal od razu się wypływa, czasami w tym samym miejscu, a czasami całkiem po drugiej stronie. Nie mając innej możliwości, księżniczka wraz z wybitną kapitan wyrusza do innych portów, aby dowiedzieć się więcej o tajemniczej mgle i być może znaleźć kogoś, kto wie, jak przez nią przepłynąć.
Dzięki kilku zbiegom okoliczności Kalista trafia na wyspę skrywaną przez mgłę. Wydaje się, że miasto nie ma w ogóle możliwości obrony, nie posiada regularnego wojska ani murów obronnych. Wszyscy są niewyobrażalnie bogaci i całym mieście widać przepych. Przyzwyczajona do walki księżniczka nie może się nadziwić, że można żyć w tak bezbronnym i łatwym do zdobycia miejscu. Chce się dowiedzieć więcej, ale pamięta o swoim celu – musi zdobyć cudowną wodę, która według legend ma uzdrawiającą moc. Okazuje się jednak, że dotarcie do celu, to nie koniec, a dopiero początek. Kalista będzie musiała zmierzyć się z dzierżącym władzę zakonem, szalonym królem i magią, której istnienia nawet sobie nie wyobrażała.
League of Legends: Zrujnowanie to bardzo dobrze napisana książka, która spodobała mi się od pierwszych stron. I choć moja wiedza o tym uniwersum jest mała, nie przeszkadzało mi to cieszyć się całą historią. Postaci są bardzo wyraziste, krainy różnorodne, a magia przedstawiona nieco inaczej niż w w większości książek fantasy. Zakończenie również nie jest standardowe, bo poznani bohaterów wcale nie żyją długo, a już na pewnie nie szczęśliwie. Mam nadzieję, że będę miała możliwość przeczytać o dalszych losach Kalisty i dowiem się, jak i czy w ogóle uda jej się wydostać z beznadziejnej sytuacji, która zastała ją na ostatnich stronach książki. Polecam ten tytuł nie tylko fanom League of Legends, ale także tym, którzy chcą poznać ciekawe uniwersum.
Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.