Jin Yong „Narodziny bohatera” – recenzja
Chińska tradycja, historia, wierzenia i sposób myślenia są nam dosyć dalekie. Nie do końca jesteśmy stanie zrozumieć ich mentalność i motywację przy podejmowaniu niektórych decyzji. Jednak jak wszystko, co jest dla nas egzotyczne, jest także interesujące. Z tego powodu coraz częściej w moje ręce trafiają książki azjatyckich pisarzy. Tak właśnie Narodziny bohatera pojawiły się na mojej liście lektur do przeczytania.
Średniowieczne Chiny to pole walk o władzę w cesarstwie. Dwóch przyjaciół, z których każdy posiada zdolność walki w innym stylu zgodnym z rodzinną tradycją, oczekuje potomków. Nieszczęśliwy zbieg zdarzeń doprowadza do tego, że mężczyźni zostają zaatakowani przez przeważające siły, a ciężarne żony uprowadzone i rozdzielone.
Niedługo później w pewnej karczmie spotykają się taoista, poniekąd odpowiedzialny za atak na spokojnie żyjące małżeństwa, oraz Siedmioro Bohaterów z Południa. Ich początkowo niewinne potyczki na umiejętności przeradzają się w zakład, który wpłynie na los wielu ludzi, dwoje mających się dopiero narodzić dzieci i samych mistrzów sztuk walki.
Książka skupia się na dzieciństwie i młodości Guo Jinga, który pod opieką Siedmiorga Bohaterów spędza całe swoje życie na terenach Mongolii, dokąd uciekła jego matka. Nie wie, dlaczego jego mistrzowie kładą nacisk na szlifowanie umiejętności walki ani dlaczego w ogóle zdecydowali się go uczyć. Jednak to ich upór spowodowany zakładem powoduje, że chłopak wyrasta na obytego z bronią i prawego człowieka.
Guo Jing ma do czynienia z wieloma niebezpiecznymi sytuacjami i wrogami, dzięki czemu może się sam przekonać, jak wiele się nauczył mimo braku wrodzonych zdolności. Największa próba jego umiejętności dopiero przed nim, ale ufa swoim nauczycielom, więc trenuje do granic swoich możliwości, aby ich nie zawieść. Gdy przychodzi czas rozstrzygnięcia zakładu, po raz pierwszy ma wyjechać ze znanego mu kraju, aby przybyć do własnego.
Narodziny bohatera to książka, która daje czytelnikowi możliwość wczucia się w rzeczywistość średniowiecznych Chin i Mongolii, poznania religii, rytuałów, sztuk walki i szkół rywalizujących ze sobą oraz całkiem innej moralności i sposobu myślenia. Z naszego punktu widzenia ich decyzje i traktowanie czy to kobiet czy dzieci, może się wydawać wręcz brutalne. Mentalność średniowiecznych Chińczyków oraz szacunek, jakim obdarzani byli mistrzowie sztuk walki, jest niewiele mniejsza niż podziw dla bogów. Z tego powodu lektura jest cięższa niż innych książek o podobnej tematyce i czasach, ale bliższych nam kulturowo lub opierających się na wymyślonych krainach.
Trochę zbyt optymistyczne jest porównywanie Narodzin bohatera do Władcy pierścieni, które to twierdzenie zostało umieszczone na okładce. Z drugiej strony jest to dopiero pierwszy tom cyklu Bohaterowie Legendy Kondora. Główny bohater, chociaż ma na swoim koncie jakieś osiągnięcia, tak naprawdę jest jeszcze nastolatkiem nieznającym dorosłego życia, naiwnym i łatwowiernym z racji życia poza swoim krajem i częściowo pod kloszem.
Nie oznacza to, że książka jest zła, a jedynie tyle, że ktoś zachęcony okładkowym porównaniem i oczekujący chińskiego odpowiednika tolkienowskiej trylogii może się zawieść. Może kolejne książki wzniosą tę serię na wyższy, porównywalny do dzieł Tolkiena poziom, ale na razie najlepiej podejść do historii neutralnie i miło się zaskoczyć, niż mieć wielkie oczekiwania i się zawieść.
Czekam na więcej, ponieważ prócz innej kultury, utrudniającej zaprzyjaźnienie się z bohaterami, czytelnikowi może zabraknąć także informacji dotyczących panujących w Chinach dynastii, podziału cesarstwa lub nawiązań do historycznych wydarzeń. Dlatego jestem ciekawa w jaki sposób zostanie poprowadzona historia bohatera i czy wielkie chińskie imperium, którego namiastkę dostaliśmy w pierwszej części, zostanie czytelnikom przybliżone i bardziej szczegółowo przedstawione, co na pewno ułatwiłoby odbiór tak odmiennej kulturowo historii.
Z wykształcenia filolog klasyczny, z zamiłowania kolekcjonerka książek, gier planszowych i gadżetów wszelakich. Uwielbia lektury, które przenoszą ją jak najdalej od szarej rzeczywistości, dlatego wraz z bohaterami chętnie przenosi się do czasów antycznych, średniowiecznych zamków, magicznych krain zamieszkałych przez smoki lub na Marsa w drodze na skolonizowany księżyc Jowisza. Nie przepada za romansami, za to historie o seryjnych mordercach i opętanych dzieciach czyta do poduszki.