Książkirecenzja książka

Sedno rzeczy. Soseki Natsume – recenzja

Kanon literatury japońskiej, czyli książki, które kształtowały gusta czytelnicze Japończyków przez minione dekady, jest w Polsce mocno reprezentowany. Nazwiska takich pisarzy jak Ōgai Mori („Zarządca Sansho”, „Dzika gęś”), Yasunari Kawabata („Kraina śniegu”, „Głos góry”, „Śpiące piękności. Tysiąc żurawi”),  Kōbō Abe („Kobieta z wydm”, „Schadzka”, „Czwarta epoka”), Yukio Mishima („Wyznania maski”, „Złota pagoda”, „Zimny płomień”) czy Osamu Dazai („Zatracenie”, „Uczennica”, „Zmierzch”), możemy spotkać na półkach każdej szanującej się księgarni kameralnej. Nie inaczej jest z dziełami Sōseki Natsume. Do tej pory wydano między innymi „Jestem kotem”, „Światło i mrok”, „Wrota”, „Panicza” czy „Sny dziesięciu nocy”.

Sedno rzeczy to patrząc chronologicznie jedna z ostatnich prac japońskiego autora, ukończona w 1914 roku, tuż przed jego śmiercią. Do dziś uważana jest za jedną z najważniejszych nie tylko w dorobku Sōseki Natsume, ale także w historii literatury swojego kraju. O jej wyjątkowym znaczeniu najlepiej niech zaświadcza fakt, że była wielokrotnie przekładana na język filmowy (wymienić należy chociażby ekranizacje dwóch wybitnych twórców: Kaneto Shindô i Kona Ichikawy). Niestety mimo postępu technologicznego i silnego promowania kultury kraju Kwitnącej Wiśni, obejrzeć tych filmów w polskiej wersji językowej i legalnie po prostu nie sposób.

Wróćmy jednak do książki. Została ona podzielona na trzy części. W dwóch pierwszych narratorem jest pewien mężczyzna/student, który poznaje/wspomina niejakiego Senseia. O tym ostatnim wiemy stosunkowo niewiele. Żyje z dala od ludzi, ma piękną żonę, co miesiąc wyprawia się na grób przyjaciela. Jest zamknięty w sobie, przez co podchody ciekawskiego studenta spełzają na niczym. Sensei jest tajemnicą, enigmatyczną personą, człowiekiem, który przykuwa uwagę i nie pozwala o sobie zapomnieć przez lata.

W ostatniej części Sedna rzeczy narrację prowadzi właśnie Sensei, a w każdym razie to jego myśli poznajemy z odczytywanego listu. Jest to swoista spowiedź, pamiętnik prezentujący historię życia starszego mężczyzny. To nie tylko kronika pojedynczego losu, ale także zapis pewnej epoki, przykład, jak historia potrafi kształtować ludzki byt. Po zapoznaniu się z jego treścią, wszystko to, co było pewne jeszcze przed chwilą, natychmiastowo traci swoje kontury.

W prozie japońskiego autora najbardziej znaczące pozostaje trzymanie się bohaterów, zaglądanie w zakamarki ich duszy. W tym kontekście mamy do czynienia z wyjątkowo udaną i zadziwiająco aktualną powieścią o samotności. O tym, jak konflikt moralny może prowadzić na granice istnienia. To także ponadczasowe rozważania o relacjach międzypokoleniowych, o wzajemnym niezrozumieniu mieszkańców miast i prowincji, o fatalizmie, wreszcie o przyjaźni. Sedno rzeczy jest z pewnością książką pesymistyczną i ponurą. Niespieszną, ale jednocześnie elegancką. To jedna z tych powieści, która wzmaga nostalgię za dawnymi czasami j Japonią, która już nie wróci.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy WYDAWNICTWU CZYTELNIK
 
 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
 
 

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.