Kinga Wójcik. Szreń – recenzja
Trafienie na autora lub autorkę, której powieści skradną moje serce, to dla mnie jak wygrana na loterii. Nie dlatego, że jestem bardzo wybrednym czytelnikiem, ale z powodu euforii, która mi wtedy towarzyszy. Zawsze z przyjemnością też wracam do twórczości takiej osoby. Najchętniej sięgam po powieści z dobrze mi już znanymi bohaterami. Czuję się wtedy, jakbym spotykała się z przyjaciółmi, z którymi dane mi było już przecież przeżyć tak wiele. I takie właśnie uczucie towarzyszyło mi w czasie lektury książki Szreń autorstwa Kingi Wójcik.
Dramatyczne wydarzenia z poprzedniej części serii opisującej losy komisarz Leny Rudnickiej bardzo mocno wpłynęły na bohaterów cyklu. Zadziorna policjantka została zesłana do prowincjonalnego komisariatu w Białych Brzegach. Jej partner, Marcel Wolski przebywa z kolei na przymusowym urlopie, w czasie którego próbuje dojść do siebie po utracie bliskiej osoby. Kobieta obwinia się o to, co wydarzyło się kilka miesięcy wcześniej. Postanawia, że czas spędzony na rutynowych czynnościach, które przyjdzie jej wykonywać w wyjątkowo spokojnej miejscowości, poświęci na przemyślenia i uporanie się z własnymi emocjami. Jej plan zmienia się w ekspresowym tempie, gdy w niewielkiej wsi dochodzi do brutalnego morderstwa. A że nieszczęścia nie lubią samotnych spacerów, wydarzenie to będzie dopiero początkiem serii dramatycznych zdarzeń, w których Lena Rudnicka odegra sporą rolę.
Nową powieść Kingi Wójcik, podobnie jak poprzednie części cyklu, charakteryzuje wciągająca fabuła i umiejętna kreacja postaci. Bardzo dobrze obserwowało mi się zwłaszcza stopniowe zmiany zachodzące w głównej bohaterce. Na początku serii wydawało mi się, że pani komisarz to klasyczna „twardą sztuka” i tyle. Z czasem przekonałam się, że zarówno historia, jak i osobowość bohaterki jest dużo bardziej złożona, a przez to także niezwykle interesująca. Przyznam, się że czytając Poryw i Spektakl, nie byłam wielką fanką postaci Marcela Wolskiego. Wydawało mi się, że jest ona wprowadzona nieco na siłę i niewiele wnosi do historii, poza oczywiście rolą satelity Leny Rudnickiej. Po lekturze Szreni zdecydowanie zweryfikowałam swoje poglądy. W tej chwili po prostu nie mogę doczekać się kolejnej książki Kingi Wójcik, nie tylko ze względu na główną bohaterkę, ale także postać coraz bardziej interesującego sierżanta.
Jeśli jesteście już fanami serii opisującej przygody Leny Rudnickiej, Szreń Was nie zawiedzie. Utrzymuje ona dobry, wysoki poziom poprzednich powieści. Jeśli natomiast jeszcze nie mieliście okazji poznać twórczości młodej polskiej autorki, powinniście to natychmiast zmienić. Złota polska jesień zachęca do spędzania wieczorów w towarzystwie dobrej książki, można też sięgnąć od razu po cztery znakomite lektury, co ja zdecydowanie Wam polecam.
ZA EGZEMPLARZ DO RECENZJI DZIĘKUJEMY:
Jako wielka fanka Harrego Pottera wciąż czeka na list z Hogwartu. W międzyczasie zaczytuje się w fantastyce, ale innymi gatunkami też nie gardzi. Nałogowo ogląda seriale DC. Uwielbia komiksy paragrafowe, a w planszówki może grać godzinami. Nigdy nie opuszcza nowej produkcji Marvela ani Disneya.