Recenzja filmu „Ratownik” Netflixa
Nowa premiera Netflixa, mroczny thriller Ratownik, wpisuje się w specyfikę prezentowanych w ostatnim czasie na platformie hiszpańskojęzycznych produkcji, dość powtarzalnych, niemniej sprawnych rzemieślniczo, z pewnością zadowalających wielbicieli gatunku. Można tu wymieniać takie filmy, jak Domysł, Świadectwo kości czy Były lokator, a to zaledwie ułamek podobnych premier, które cieszą się dużą popularnością m.in. wśród polskich widzów. Nie inaczej powinno być z Ratownikiem Carlesa Torrasa.
Historia jest dokładnie tak prosta, jak w przytoczonych tu kilku filmach. Główny bohater, ratownik medyczny, mimo wykonywanego zawodu jest człowiekiem osłych i egoistycznym. Mimo tudnej pracy nie może narzekać – ma piękną partnerkę i dobre życie, chociaż kładą się na nim cieniem drobne (na razie) problemy, jak niemożność poczęcia dziecka, o co rzecz jasna Angel obwinia ukochaną. Wkrótce mężczyzna ulega poważnemu wypadkowi, po którym trafia na wózek i staje się w dużej mierze zależny od innych. To wywołuje w nim straszliwe poczucie niesprawiedliwości, narasta w nim chorobliwa zazdrość, do tego stopnia że zaczyna szpiegować dziewczynę, którą podejrzewa o romans. Wkrótce jego fobia przybierze skrajne rozmiary.
Ratownik nie jest filmem, który będzie próbował jakoś specjalnie zaskoczyć widza. Przeciwnie – oferuje odbiorcy dokładnie to, czego można się spodziewać, to znaczy mroczną atmosferę, narastające napięcie oraz fabułę poprowadzoną jak po sznurku. Grany przez Mario Casasa bohater stopniowo coraz bardziej zatraca się we własnym egoizmie, narastającej zazdrości, zgorzknieniu i nienawiści. Jego kolejne wybory będą przewidywalne, ale choć sam jest po prostu złym człowiekiem, to jednak nie trudno zrozumieć jego motywacji, po tym jak jego życie z dnia na dzień wywraca się do góry nogami. Mamy więc do czynienia z protagonistą, który staje się antybohaterem, trochę jak we wspomnianym Byłym lokatorze.
Warto na pewno podkreślić tutaj stronę techniczną produkcji, przyzwoitą jak na europejski poziom realizację, a szczególnie ciekawą, odwołującą się do klasyków gatunku warstwę muzyczną, która kilkukrotnie potrafi wzbudzić emocje. Szkoda więc nieco przeciętnej fabuły i niewyróżniającej się fabuły. W rezultacie Ratownik pozostanie filmem do jednokrotnego obejrzenia i zapomnienia. Chociaż to całkiem przyzwoity seans.
Ratownik. Reżyseria: Carles Torras; scenariusz: David Desola; obsada: Mario Casas, Deborah Francois, Guillermo Pfening; kraj: Hiszpania; gatunek: thriller; rok produkcji: 2020.
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.