James Rollins „Tygiel zła” – recenzja
Kojarzycie te książki, których wstęp trwa 100 stron, akcja pędzi z prędkością zmęczonego życiem żółwia, a wy zastanawiacie się, czy daleko jeszcze do końca? Niestety – pewnie tak. Z przyjemnością mogę powiedzieć (napisać), że na przeciwległym biegunie można umieścić najnowszą powieść Jamesa Rollinsa Tygiel zła. Jest to 14. książka serii Sigma Force, o czym nie wiedziałam biorąc ją do ręki. Już teraz zdradzę, że zachęciła mnie do tego, aby sięgnąć po wcześniejsze pozycje, chociaż ich znajomość nie jest konieczna do zrozumienia przedstawianych wydarzeń.
Poznajemy kult świętej Kolumby w XVII wieku, patronki czarownic, która mimo nawrócenia się na chrześcijaństwo, nadal praktykowała magię i pomagała ludziom wykorzystując swoje umiejętności. Dzięki poświęceniu jednego z księży, udaje się ukryć relikwię przed szalejącą falą inkwizycji, a jej pochodzenie okaże się o wiele bardziej zaskakujące niż to, co do tej pory sądziliśmy o pozostałościach po zmarłych. Zanim do tego dojdzie, głównym bohaterom, członkom tajnej agencji, przyjdzie zmierzyć się ze współczesnymi wyznawcami dawnym wierzeń i prześladowań, a także… sztuczną inteligencją.
Zawrotne tempo akcji nie pozwala oderwać się od książki. Zabójstwo pięciu kobiet w portugalskiej bibliotece, a następnie atak na dwie członkinie Sigmy i córki jednej z nich, zakończone porwaniem i śpiączką, to dopiero początek historii. Kolejne strony przynoszą zaskakujące informacje o tym, jak te dwa brutalne zdarzenia są ze sobą połączone i jak daleko ludzie są w stanie posunąć się dla władzy, pieniędzy i spaczonych przekonań religijnych. W centrum wydarzeń znajduje się młoda, inteligentna Mara, która stworzyła sztuczną inteligencję – Ewę, i stara się ją nauczyć nie tyle jak być człowiekiem, bo przewyższa nas pod każdym względem, ale jak zrozumieć nasz sposób myślenia, motywy działań i rządzące nami emocje. Będzie to niełatwe zadanie, a rosnące zainteresowanie pojawiające się z różnych stron nie będzie jej tego ułatwiało. Na kolejnych stronach średniowieczne wierzenia i nowoczesna technologia będą się przenikać, wykorzystywać i zwalczać, aby na końcu wrócić do początku, ale sens tego zdania musicie odkryć sami.
James Rollins podejmuje znany i lubiany wśród czytelników temat sztucznej inteligencji zagrażającej gatunkowi ludzkiemu. Łatwo zachęcić do sięgnięcia po taką tematykę, ale trudniej zadowolić fanów książek, z powodu wielu innych pozycji z tej kategorii. Jak można się domyślić ze wstępu, nie zawiodłam się. Jest to bardzo dobry tytuł i zachęcam miłośników AI do lektury. Autor nie tylko dobrze prowadzi całą akcję i upływający czas, który może zakończyć się śmiercią kolejnych ludzi, ale ukazuje także procesy uczenia się i odkrywania świata przez Ewę. Jest to fascynująca podróż przez poznawanie i doświadczanie nowych rzeczy. “Dziecko” Mary ma nieograniczone możliwości, a jednocześnie jest kruche i niestabilne, dlatego tak ważne jest nauczenie jej ludzkich uczuć.
Tygiel zła jest mieszanką wybuchową, w której znajdą coś dla siebie zarówno fani akcji, futurystycznych wizji, jak i dawnych kultów i ich wpływu na współczesnych ludzi. Daje również możliwość zastanowienia się nad tym, czy bezduszna sztuczna inteligencja, której obawia się człowiek, nie jest bardziej ludzka niż jej twórcy, którzy w pogoni za materialnym światem gubią to, co właśnie czyni ich ludźmi.
— Katarzyna Satława
Tygiel zła
Autor: James Rollins
Tłumaczenie: Danuta Górska
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 12 sierpnia 2020