komiksrecenzja komiks

Odyseja Hakima: Z Turcji do Grecji – recenzja komiksu

Droga syryjskiego uchodźcy Hakima w pierwszym tomie komiksu Fabiena Toulme’a zakończyła się w Turcji. Ale to nie koniec jego dramatycznej przeprawy w poszukiwaniu szczęścia i wolności. Nakładem Wydawnictwa Non Stop Comics jakiś czas temu ukazał się drugi tom Odysei Hakima, głęboko humanistycznej opowieści, która obdziera temat imigracji z jego medialnego i masowego charakteru, a skupia się przede wszystkim na jednostce. Bo Hakim – jak tłumaczy sam autor na kartach swojego komiksu – nie jest zwykłym uchodźcą. Jego celem nigdy nie było dotarcie do Europy. Opuścił jedynie pogrążoną w wojnie Syrię z nadzieją rozpoczęcia nowego życia w pierwszym spokojnym miejscu – Jordanii. Ale zawiłe koleje losu sprawiły, że żaden z następnych przystanków nie był miejscem, w którym człowiek jego pokroju mógłby rozpocząć normalne życie.




Dotychczasowa komiksowa historia zakończyła się w Turcji. Hakim żyje z synkiem, żoną i jej rodzicami w Stambule. Całą rodzinę utrzymuje z topniejących oszczędności teść Hakima, który z uwagi na wiek nie może znaleźć pracy. Tę desperacko próbuje zdobyć Hakim, ale ceny w dużym tureckim mieście są zastraszające i każde zarobione pieniądze natychmiast pochłaniają czynsz i inne wydatki, na przykład wózek dla dziecka. W dodatku bohater pada ofiarą oszustwa. W końcu w obawie o dalsze losy, żona Hakima wraz z rodzicami opuszczają Turcję i ruszają do Europy, natomiast z uwagi na zawirowania prawne Hakim tymczasowo musi pozostać z synkiem w Turcji. „Tymczasem” zamienia się  w długie przesiąknięte samotnością miesiące.

Pisałem już przy okazji pierwszego tomu, że autor komiksu, Fabien Toulme, nie stosuje tanich chwytów, nie próbuje ubarwić tej historii czy nadać jej wymuszonego dramatyzmu. Dlatego też Hakim jawi się przede wszystkim jako zwyczajny, normalny człowiek. Ma swoje marzenia, które nagle – w wyniku wojny – zostały zawężone do pragnienia bycia z rodziną i zdobycia pracy, która pozwoliłaby mu się utrzymać. Nic więcej. Nic ponad to, czego my doświadczamy zwykle nie zdając sobie sprawy ze szczęścia, jakie mamy. Hakim przechodzi przyspieszony kurs bycia ojcem i matką zarazem. Kiedy w końcu decyduje się na desperacki krok – próbę przepłynięcia wraz z innymi uchodźcami pontonem do Grecji, otrzymujemy jeden z najmocniejszych komiksowych momentów, jakie w tym roku czytałem.

Ale zanim w ogóle Hakim wsiądzie do pontonu, odkrywamy olbrzymią machinę żerowania na desperatach jego pokroju. W mieście, z którego wypływają łodzie, toczy się istny czarno-rynkowy targ, w którym dziesiątki przewoźników oferuje swoje usługi, na ulicach sprzedawane są kamizelki bezpieczeństwa „po najniższej cenie”, a w barach typy spod ciemnej gwiazdy przekonują że za jedyne dwa tysiące euro przerzucą cię na drugą stronę w takich warunkach, że nawet nie zamoczysz nóg.

Z Turcji do Grecji to druga odsłona uchodźczej odysei, opowieści o człowieku, który pragnie znaleźć normalność w szalonym świecie. To komiks do bólu zwyczajny, maksymalnie daleki od tego, co w sprawie imigrantów oglądamy w mediach – Toulme i jego bohater pokazują nam trudy codzienności, jakie znamy i my, Europejczycy – ot, chociażby problemy finansowe, czy samotne wychowywanie dziecka, dlatego tak łatwo się z Hakimem utożsamić. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że nawet te zwyczajne trudności dnia codziennego urastają do gigantycznych rozmiarów w miejscu, w którym toczy się wojna. Toulme w charakterystyczny dla siebie sposób, bez fajerwerków, opowiadają o prozie życia, kreśli angażującą i przejmującą historię, a – ponieważ wydarzyła się naprawdę – także historię szczerą i osobistą.

Odyseja Hakima. Tom 2. Z Turcji do Grecji
Autor: Fabien Toulme
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Gatunek: komiks
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Data premiery: 2019

 

 

 

Komiks można zakupić na stronie Non Stop Comics
https://nonstopcomics.com
CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.