filmhotrecenzja filmu

Recenzja filmu „Ostatni skok w historii USA”

Przyszłość w twórczości autora komiksów – Ricka Remendera – bardzo często przybiera szczególnie pesymistyczne barwy. W Głębi opowiadał o świecie, w którym szkodliwe działanie słońca stopniowo prowadziło do zagłady ludzkości, a ci, którzy skryli się w głębinach oceanu popadali w marazm i beznadzieję. W niewydanym jeszcze w Polsce komiskie The Last Days of America Crime autor przedstawił Amerykę pogrążoną w chaosie bezprawia, zepsucia i przemocy. Odpowiedzią rządu Stanów Zjednoczonych stał się sygnał, który po emisji miał doprowadzić do zmian w mózgach wszystkich mieszkańców USA, powodujących że nikt świadomie i z własnej woli nie byłby w stanie popełnić zbrodni. Stąd już niedaleko do pytania, gdzie leży granica pomiędzy wolnością obywatelską a walką z bezprawiem.




Drugi z tych komiksów wziął na warsztat Netflix. Dziś na platformie zadebiutował film Ostatni skok w historii USA. Akcja produkcji rozpoczyna się właśnie u progu emisji przez rząd Stanów wspomnianego sygnału blokującego możliwość łamania prawa. Głównym bohaterem produkcji jest Graham Bricke – szef gangu złodziei, którzy napadali na banki. Bohaterowie chcieli uciec do Kanady, zanim piekło z sygnałem na dobre się rozpocznie, ale jak wiadomo takie plany zawsze się komplikują. Brat Bricke’a popełnił właśnie samobójstwo w więzieniu, a bohaterowie popadają w konflikt z lokalnym bossem, któremu chcieli ukraść pieniądze.

Szybko okazuje się, że brat Bricke’a prawdopodobnie został zabity. Na horyzoncie bohatera pojawa się gangster Cash i jego piękna narzeczona Shelby. Cash twierdzi, że widział jak mordowano brata Bricke’a i proponuje mu tytułowy ostatni skok, który nie tylko pozwoli mu zarobić sporo kasy, ale i zemścić się na oprawcach brata. Czy będzie to ostatnie przestępstwo w historii Stanów Zjednoczonych?

Mimo że Ostatni skok w historii USA traktuje o fikcyjnych wydarzeniach rozgrywających się w niedalekiej przyszłości, jednocześnie fabuła wydaje się szalenie wręcz aktualna i przerażająco bliska naszej rzeczywistości. Wszech obecna przemoc, terroryzm, chaos na ulicach amerykańskich miast – to przecież elementy współczesnego krajobrazu. Tymczasem sygnał mający kontrolować ludzi wysyłany jest przez specjalne maszty a w tle przewija się też wątek ich niszczenia. Trudno nie pomyśleć w tej sytuacji o realnych indycentach niszczenia masztów 5G.

Na uwagę zasługuje świat przedstawiony, który wcale specjalnie na siłę nie jest oprawiony w jakieś wymyślne futurystyczne elementy. Przyszłość filmu Oliviera Megatona ma być nam bardzo bliska i taka jest w istocie, tylko mocniej uwypuklająca brud, biedę i przemoc. To krwawa i brutalna produkcja, która z jednej strony wpisuje się w charakter tak zwanych heist movies, a z drugiej – próbuje w krzywym zwierciadle powiedzieć coś o dzisiejszym świecie. Ale padają tu też pytania o istotę zła i wspomnianą już kwestię dotyczącą granicy pomiędzy prawem a wolnością obywateli. 

Ostatni skok w historii USA to bardzo intrygująca produkcja, choć może odrobinę za długa, trwa bowiem ponad dwie godziny i wyraźne są przestoje, mimo że film głównie nastawiony jest na akcję. Mamy tu również do czynienia ze sporą ilością wątków i postaci, a nie wszystkie – mimo długości filmu – dostają wystarczająco dużo miejsca, by ich losy właściwie wybrzmiały. Mam tu na myśli chociażby policjanta granego przez Sharlto Copleya, który przez większość filmu snuje się po ekranie, by dopiero zostać zaakcentowanym w finale. Warto jednak podkreślić niezłą obsadę, bo oprócz znanego z Dystryktu 9 Copleya, są tu m.in Edgar Ramirez, Michael Pitt i Anna Brewster.

Ostatni skok w historii USA to mieszanka widowiskowej pulpy, sci-fi, noir i kina akcji – mieszanka na tyle solidna, że stanowi naprawdę niezły kawałek kina. To mroczny i brutalny film dotykający aspektów obywatelskiej wolności, istoty zła i granic, do jakich mogą posuwać się rządy pod przykrywką dbania o bezpieczeństwo.  

Osattni skok w historii Ameryki. Reżyseria: Olivier Megaton; scenariusz: Karl Gajdusek, Rick Remender; obsada: Edgar Ramirez, Michael Pitt, Anna Brewster, Sharlto Copley; gatunek: thriller, sci-fi, rok produkcji: 2020; data polskiej premiery: 5 czerwca 2020.

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.