Recenzja serialu „Devs”
Przyznam, że dotychczasowe filmy Alexa Garlanda nie zrobiły na mnie aż tak dużego wrażenia, jak na tych, którzy widzieli w młodym reżyserze objawienie kina science-fiction. Owszem, Brytyjczyk dał się poznać jako wielbiciel gatunku sci-fi, który pragnie realizować kino autorskie i przede wszystkim za to należy mu się uznanie, bo zarówno jego Ex Machina jak i Anihilacja to filmy leżące daleko od mainstreamu – stawiające na fabułę, atmosferę i i dyskusję z odbiorcą. To jasne więc, że dzieła Garlanda mają do powiedzenia znacznie więcej od bezpłciowych kasowych przebojów. Ale, jak wspomniałem, dotychczas reżyser jeszcze mnie nie zachwycił. Jego Ex Machina rozbiła się o banalne zakończenie, a i konstrukcja bohaterów pozostawiała w moim odczuciu wiele do życzenia. Z kolei adaptacja prozy Jeffa VanderMeera to znów bardzo odważna i ambitna próba, w której artystyczne założenia zderzają się z łopatologicznym tłumaczeniem. Słowem, za każdym razem czegoś mi w tych filmach brakowało.
Tymczasem reżyser, będący również pisarzem i scenarzystą, powraca w nieco innej formie, bo za sprawą serialu zrealizowanego dla stacji FX na platformie HULU (w Polsce produkcja pojawiła się na HBO). Devs to ośmioodcinkowa opowieść o niepohamowanych ambicjach, zbrodni i próbie zapanowania nad rzeczywistością. Wszystko w atmosferze science-fiction, z naciskiem na „science”, a w dodatku utrzyamane w bardzo kameralnej, stonowanej atmosferze i obłędnej stronie audio-wizualnej.
Istnieją różne interpretacje mechaniki kwantowej, m.in. teoria fali pilotującej de Broglie’a-Bohma. Im więcej rozumiecie z takiej tematyki, tym więcej zrozumiecie z samego serialu Garlanda. Ja nie rozumiałem nic, ale wystarczy chwila spędzona w internecie, by odkryć podstawowe założenia produkcji. Chodzi m.in. o to, że na podstawie danych dotyczących cząstki w danym momemcie, można przewidzieć jej całą przyszłą drogę. Twórcy wykorzystują tę teorię jako podstawę fabuły. Devs jest bowiem gigantycznym prywatnym kampusem technologicznym, którego pracownicy – najlepsi z najlepszych informatyków – pracują nad stworzeniem systemu prognozy, dzięki któremu dałoby się zrealizować symulację odzwierciedlającą każdy moment w dziejach świata, od momentu śmierci Chrystusa na krzyżu, po odległą przyszłość. Według tej teorii jednak rzeczywistość byłaby deterministyczna, człowiek nie posiadałby wolnej woli, a każde wydarzenie, zachowanie czy wybór, byłyby z góry ustalone w wyniku wcześniejszych przyczyn.
Na potwierdzeniu tej teorii szczególnie zależy właścicielowi firmy, Forestowi, który wykłada na tę działalność olbrzymie pieniądze. Gotów jest stworzyć działający system bez względu na konsekwencje i chociaż pozornie nie sprawia wrażenia pozbawionego skrupułów wizjonera, to nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć sukces. Główną bohaterką produkcji jest jednak programistka Lily, która również pracuje w Devs. Jej partner, Sergei, zostaje dopuszczony do pracy nad kodem systemu, ale już pierwszego dnia znika, a wkrótce okazuje się, że popełnił samobójstwo. Dziewczyna jest zdruzgotana i za wszelką cenę próbuje odkryć przyczynę śmierci chłopaka. Te poszukiwania doprowadzą ją do przerażających sekretów Devs.
Forma serialu bardzo Garlandowi leży. W porównaniu do medium filmowego, reżyser ma tutaj czas, by na własnych warunkach opowiedzieć swoją historię. Nie musi się spieszyć, spokojnie buduje bohaterów z całym ich zapleczem psychologicznym, ich motywacjami i systemami wartości. W rezultacie nie ma tu jednoznacznie złych czy dobrych bohaterów, wszyscy zmagają się ze swoimi demonami a niemoralne postępowanie bywa wynikiem zdarzeń z przeszłości. Świetnie zagrane postaci przez Sonoyę Mizuno, Nicka Offermana czy Alison Pill to bohaterowie z krwi i kości, których oglądanie na ekranie to prawdziwa przyjemność. A wszyscy oni zostają uwikłani w intrygę, która łączy w sobie pragnienie zapanowania nad otaczającą nas rzeczywistością i znalezienia odpowiedzi na dręczące nas pytania.
Devs to intrygująca mieszanka kryminału, dramatu obyczajowego i wreszcie science-fiction, którego zamiarem jest wzbudzenie w widzu refleksji nad istotą wolnej woli. Garland pyta, czy mamy wpływ na jakiekolwiek zdarzenie, czy jakikolwiek wybór jest od nas zależny. Jeśli nie, wówczas każdy czyn, nawet najstraszliwszy, zostaje usprawiedliwiony, ponieważ jego wykonanie zostało z góry ustalone bez naszego udziału. Devs to także poruszająca opowieść o radzeniu sobie ze stratą, chorej ambicji i niebezpieczeństwach wykorzystywania technologii w oderwaniu od aspektu ludzkiego.
Alex Garland udowadnia, że jest szalenie ambitnym twórcą. Chociaż jego dotychczasowe produkcje nie zyskały w pełni mojego uznania, nie potrafiłem odmówić im oryginalności, artystycznej wizji i wartościowych założeń fabularnych. Jego najnowsze dzieło, serial Devs, jest wreszcie dziełem w pełni satysfakcjonującym i – zdaje się – najbardziej spełnionym w dorobku reżysera. To kameralna i skromna na pierwszym planie opowieść z bardzo rozbudowaną intrygą w tle. Całości dopełnia wyjątkowa, stonowana i podkreślająca emocje ścieżka dźwiękowa. Świetnie się to ogląda.
Devs. Reżyseria: Alex Garland; obsada: Sonoya Mizuno, Karl Glusman, Zach Grenier, Nick Offerman, Alison Pill, Jin Ha; gatunek: thriller, sci-fi, kraj: USA; rok produkcji: 2020; data polskiej premiery: marzec 2020.
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.