filmrecenzja filmu

Recenzja filmu „Judy”

Na ekrany polskich kin wkroczył film Judy, za rolę w którym aktorka Renee Zellweger została w weekend nagrodzona Złotym Globem. Film Ruperta Goolda to biografia aktorki i piosenkarki Judy Garland, wielkiej dziecięcej gwiazdy hollywoodzkiego kina, najbardziej znanej z legendarnej już kreacji Dorotki w Czarnoksiężniku z Oz z 1939 roku, a występującej na ekranie i scenie niemal do swojej śmierci w 1969 roku. 




Judy Garland podobnie jak wiele dziecięcych gwiazd Hollywood posiada niezwykle bogatą, fascynującą, ale i niestety tragiczną historię. Jak możemy przeczytać w świetnej literackiej biografii autorstwa Gerarda Clarke’a, jej matka próbowała pozbawić ją życia, będąc w ciąży, natomiast gdy dziewczynka tylko przyszła na świat, niemal od razu na wzór pozostałych członków rodziny wystawiano ją na publiczne występy. Nic więc dziwnego, że obdarzona wyjątkowym głosem Judy szybko została zauważona przez filmowe studia. Chciano uczynić z niej tak zwaną „dziewczynę z sąsiedztwa”, w której miliony amerykańskich dzieci mogłyby widzieć swoją przyjaciółkę. Wkrótce zaczęło się okazywać, że nietypowa uroda dziewczyny – nieduży wzrost, przygarbiona postawa, szybko rosnący biust – zaczęły przeszkadzać włodarzom studia Metro-Goldwyn-Mayer. Na temat jej pracy w MGM można znaleźć liczne tragiczne anegdoty – krytykowano jej wygląd, reżyser Victor Fleming uderzył ją na planie Czarnoksiężnika, ale przede wszystkim notorycznie faszerowano ją amfetaminą i innymi lekami, aby mogła sprostać występom w taśmowo realizowanych filmach. To doprowadziło ją do uzależniania, a być może w konsekwencji do śmierci z przedawkowania barbituranów. 

Mimo tej smutnej, ale niezwykle ciekawej biografii, twórcy filmu Judy skupiają się na krótkim okresie poprzedzającym jej śmierć. Zmęczona już życiem i przygasła gwiazda zmaga się z trudami wychowania dwójki dzieci i finansowymi kłopotami. Otrzymawszy propozycję serii występów w Londynie, bohaterka zostawia dzieci w przytułku i wyrusza na kontynent, by po raz kolejny wykonać swoje największe przeboje przed publicznością. Zniechęcona artystka użera się z kapryśną widownią, trudnymi pracodawcami i bezsennością.

Największy żal do scenarzystów można mieć  co do samej fabuły – ta po prostu nie należy do najciekawszych. Owszem, tę brytyjską męczarnię Judy Garland ogląda się ciekawie, ale tylko i wyłącznie z uwagi na Renee Zellweger, która daje wyjątkowy ekranowy popis, grając rolę, w jakiej nie widziałem jej od lat. Jej oczy, wykrzywiona grymasem twarz, przygarbiona sylwetka – wyrażają cały tragizm i niewypowiedziane zmęczenie tej postaci. Ale są takie momenty, kiedy jest na scenie, kiedy autentycznie daje się porwać własnej pieśni – wtedy powracają jej charyzma, energia, siła. 

W perspektywie jednak całego filmu trudno oprzeć się wrażeniu, że to kolejna hollywoodzka biografia szyta pod nagrody. Na poziomie scenariusza brakuje pazura, a całość powiela schematy o upadku gwiazdy. Nie przekonuje drugi plan z Finnem Wittrockiem jako adoratorem Judy i Jessie Buckley jako organizatorką jej występów, no może warto jeszcze zwrócić uwagę na ciepły wątek z parą gejów granych przez Andy’ego Nymana i Daniela Cerqueirę. Judy pozostaje jednak filmem męczącym i mało angażującym.

Judy Ruperta Goolda to mało wyrazista i banalna na poziomie scenariusza filmowa biografia, którą ratuje i wynosi ponad ten banał brawurowa rola Renee Zellweger. I to właśnie dla tej aktorki przede wszystkim warto tę produkcję zobaczyć. Dla wielbicieli talentu Judy Garland będzie to smutna, sentymentalna opowieść o tragicznym życiu aktorki – niestety opowiedziana bez polotu. 

Judy. Reżyseria: Rupert Goold; scenariusz: Tom Edge; obsada: Renee Zellweger, Jessie Buckley, Finn Wittrock, Rufus Sewell, Michael Gambon, Richard Cordery, Royce Pierreson; muzyka: Gabriel Yared; zdjęcia: Ole Bratt Birkeland; gatunek: biograficzny, dramat; kraj: Wielia Brytania; rok produkcji: 2019; data polskiej premiery: 3 stycznia 2020

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.