Książkirecenzja książka

John W. Campbell. Coś – recenzja

W roku 1982 na ekrany kin wszedł film Johna Carpentera Coś. W postać głównego bohatera wcielił się Kurt Russel, który w tym kultowym już filmie podjął nierówną walkę z potworem z kosmosu. Sprawa była tym trudniejsza, że bohaterowie znaleźli się odcięci od świata na zimnej Antarktydzie. Mimo trudów musieli stawić czoła obcemu, który stawał się wierną kopią poszczególnych członków ekipy badawczej. Dziś dzieło Carpentera, choć wyraźnie już kiczowate, wciąż uchodzi za jedno z najsłynniejszych dokonań w dziedzinie kinowego horroru w historii.

Film powstał na podstawie opowiadania Kim Jesteś? opublikowanego przez Johna W. Campbella pierwotnie w 1938 roku na łamach magazynu Astounding Science Fiction. Trzynaście lat później historia została po raz pierwszy zaadaptowana na potrzeby kina w filmie Istota z innego świata. To jednak tylko fragment długiej historii tego opowiadania. Po prawie sześćdziesięciu latach od jej wydania przypadkowo znaleziona została inna wersja. Do szerszego grona odbiorcy trafiła pod tytułem Piekielny Lód. Teraz również polski fan filmu Carpentera może zapoznać się z literackim pierwowzorem w tej nowej, rozwiniętej formie. Wszystko to za sprawą wydawnictwa Vesper, które przygotowało literacką gratkę zawierającą pierwotne opowiadanie z fragmentem kontynuacji. Dodatkowo książka zawiera przedmowę Aleca Nevala-Lee, który szczegółowo ukazuję genezę i historię opowiadania Campbella oraz wprowadzenie Roberta Silverberga. Całość podsumowuje Piotr Gociek w posłowiu zatytułowanym Ballada o Końcu Świata. Książka okraszona jest zaś niesamowicie wymownymi ilustracjami Macieja Komudy.

Fabuła tej historii nie jest skomplikowana. Grupa naukowców zajmująca się badaniami na Antarktydzie odnajduje zamrożone dziwne ciało. Przerażająca istota, której nie są w stanie zidentyfikować, szybko okazuje się obcym, który przybył na Ziemię i zamarzł w czeluściach lodowego piekła. Obcy jednak nie umarł, lecz uległ hibernacji. Gdy zostaje odmrożony przez niczego nieświadomych badaczy, rusza na łowy. Mordując kolejnych członków ekspedycji, tworzy ich klony, dążąc do całkowitego przejęcia stacji badawczej, a docelowo całej planety. Przynajmniej tak możemy wywnioskować z rozmów badaczy, bo sama istota głosu w tej kwestii nie zabiera.

Mocną stroną tej opowieści jest klimat. Mroczny, przerażający i przepełniony arktycznym zimnem, niemal klaustrofobiczny. Bohaterowie bowiem mimo otwartych przestrzeni, tak naprawdę nie mają gdzie uciec. Nawet chwilowe wyjście poza budynki stacji wiąże się z utratą życia. Do tego wszystkiego to ciągłe przeświadczenie, że nasz towarzysz może nie być człowiekiem, a krwiożerczą istotą czyhającą tylko, aby nas zainfekować.

Charakterystyczny jest również styl tego opowiadania. Dzisiaj chyba nikt by nie przebił się do szerszego grona odbiorców z taką formą historii. Osiemdziesiąt lat temu sytuacja wyglądała jednak inaczej. Campbell mimo widocznych oszczędności w formie napisał historię wyrazistą, dosadną, rewolucyjną i mocno futurystyczną (nawet przez moment czytelnik nie poczuje, że ma do czynienia z opowiadaniem z lat trzydziestych ubiegłego wieku). Te niedopowiedzenia, przeskoki w miejscach i czasie sprawiają tylko, że skupiamy się na istocie tej historii, a mianowicie na walce z niepowstrzymaną siłą, która w krótkim czasie może doprowadzić do zagłady całej ludzkości.

Coś (tytuł polskiego wydania) to niewielkich rozmiarów klasyk literatury grozy. Dzieło, które na dobre zapisało się kanonie horrorów. Warto poświęcić jeden wieczór na zapoznanie się z tą historią, szczególnie, że trafia w nasze ręce w tak rewelacyjnym wydaniu. Niesamowita gratka dla fanów gatunku.

Coś
Autor: John W. Campbell
Wydawnictwo: Vesper
Gatunek: horror, science fiction
Data wydania: 16 październik 2019

 

za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Vesper

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.