filmrecenzja filmu

Recenzja „Bożego Ciała” Jana Komasy

Polski kandydat do Oscara, prestiżowa nagroda na Festiwalu w Wenecji, 9. polskich Złotych Lwów i pogłoski o chęci zaadaptowania filmu przez Amerykanów na serial. To wszystko dotyczy nowego filmu Jana Komasy Boże Ciało, który w dalszym ciągu można oglądać w polskich kinach. Warto go zobaczyć nie tylko dlatego, że jego popularność będzie prawdopodobnie jeszcze rosnąć, ale przede wszystkim z uwagi na fakt, że to naprawdę udane kino.

Boże Ciało to historia będącego na bakier z prawem Daniela. Młody chłopak odbywa karę w poprawczaku, gdzie rodzi się jego zainteresowanie kapłaństwem. Podczas organizowanych w placówce mszy Daniel pomaga kapelanowi. Gdy zostaje warunkowo zwolniony, wyjeżdża do pracy na drugi koniec Polski, ale ostatecznie nie trafia do tamtejszej stolarni. Zamiast tego za sprawą swojej charyzmy ale i niesamowitego zrządzenia losu, na kilka dni przejmuje lokalną parafię w zastępstwie za niedysponowanego proboszcza.

Film Jana Komasy oparty jest na faktach, ale pod względem fabularnych rozwiązań pozostaje historią fikcyjną. Główny bohater mimo licznych braków w tej dziedzinie, potrafi skutecznie przekonywać miejscowych co do swojego kapłaństwa. Wszelkie odstępstwa od normy można bowiem zrzucić na jego młodość i przebojowość – a to zaprzyjaźni się z miejscowymi dzieciakami rozmawiając jak równy z równym, a to wprowadzi nietypową terapię dla cierpiących rodzin.

Ten ostatni wątek ma kluczowe znaczenie dla fabuły. Oto bowiem mieszkańcy muszą mierzyć się z dramatem. Szóstka z ich dzieci zginęła w wypadku samochodowym. Teraz ich zdjęcia zdobią przydrożną kapliczkę, a rodzice każdego dnia się przed nią modlą. Nie potrafią po tej tragedii wrócić do normalnego życia. Ale nie potrafią też przebaczyć. Próbują zmieścić w swoich sercach zarówno Boga jak i nienawiść do mężczyzny, który spowodował wypadek. Być może to właśnie Daniel będzie potrafił uczynić w życiu tych ludzi to, czego nie potrafił prawdziwy ksiądz.

Trochę o tym właśnie Boże Ciało Komasy jest. To próba spojrzenia na współczesne duchowieństwo okiem zwykłego człowieka. Nie jest to oko posiłkujące się medialną burzą ani najbardziej kontrowersyjnymi tematami, które wypunktował chociażby w swoim prześmiewczym Klerze Wojciech Smarzowski. Komasy to nie interesuje. Reżyser patrzy na duchowieństwo z perspektywy oczekiwań zwykłych ludzi: ludzi poranionych przez życie, zmagających się ze współczesnymi problemami, próbujących pogodzić się ze stratą. Komasa pokazuje, że często brakuje w Kościele zrozumienia tych problemów. Ale nie ma w tym generalizowania, wskazywania palcami, oskarżania. Jest za to poruszająca opowieść o kondycji współczesnych katolików, poszukiwaniu duchowości i swojego miejsca w świecie.




Boże Ciało nie jest niestety filmem idealnym, zmaga się przede wszystkim z problemami scenariuszowymi – zbyt uproszczoną jak na poruszony temat historią. Choć fascynujące, losy Daniela poddane są tak mocno przypadkowym, że wręcz niewiarygodnym zdarzeniom. Nie obyło się też bez najtańszych gatunkowych klisz. W końcu nie byłoby filmu z księdzem w roli głównej bez romansu. Brakuje też Bożemu Ciału wyraźnie bohaterów o złożonym charakterze. Całe tło to właściwie płytkie postaci podporządkowane scenariuszowi.

Świetnie na tym tle wypada Bartosz Bielania w roli Daniela. Niewiele na jego twarzy maluje się emocji, a jednak aktorowi doskonale udaje się zaprezentować często sprzeczne uczucia swojej postaci – gniew, miłość, strach, duchową tęsknotę, radość. Jest w swojej roli szczery i autentyczny. To dzięki niemu tak dobrze działają najlepsze sceny filmu, bo Boże Ciało może się pochwalić kilkoma wybornymi fragmentami, jak chociażby błyskotliwa scena poświęcenia stolarni. Jest to również najtragiczniejsza postać w filmie, bo Daniel nie może normalnie funkcjonować ani w społeczeństwie świeckim, ani duchownym.

Boże Ciało to bez wątpienia najdojrzalszy film w dorobku Jana Komasy, który w Sali samobójców i Mieście 44 starał się żenić trudną tematykę z popkulturową stylistyką. Tu porzuca efekciarskość na rzecz przedstawionej historii. A chociaż nie jest to historia bez wad, to stanowi mądre i zmuszające do refleksji kino. Najważniejsze że w przeciwieństwie do innych polskich twórców dotykających tematyki wiary czy rodzimej mentalności, Komasie w ogóle nie chodzi o skandalizowanie czy obśmiewanie religijności. Choć ukazuje kondycję dzisiejszych chrześcijan i skutecznie punktuje hipokryzję czy nienawiść skrywaną pod maską wiary, pozostaje empatyczny i otwarty na dialog. Wydaje się, że zarówno przeciwnicy duchowieństwa, jak i chrześcijanie, mogą znaleźć w Bożym Ciele kilka wartościowych prawd.

Boże Ciało; reżyseria: Jan Komasa; scenariusz: Mateusz Pacewicz; obsada: Bartosz Bielania, Aleksandra Konieczna, Eliza Rycembel, Tomasz Ziętek, Leszek Lichota, Łukasz Simlat; muzyka: Evgueni Galperine, Sacha Galperine; zdjęcia: Piotr Sobociński Jr., gatunek: dramat, obyczajowy; kraj: Polska; rok produkcji: 2019.

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.