komiksrecenzja komiks

Olimpia de Gouges – recenzja

Naprawdę nazywała się Marie Gouze, ale gdy dorosła postanowiła zmienić swoje imię i nazwisko na Olimpia de Gouges. Jej ojciec, a właściwie, o czym była przekonana, ojczym, był rzeźnikiem, matka zaś praczką. Marie od dzieciństwa uważała się za nieślubną córkę markiza Pompignan, jednego z kochanków swojej matki. Ten jednak nigdy nie uznał jej za swoje dziecko, co było jedną z kluczowych przyczyn ukształtowania charakteru bohaterki. Także jej poglądów na rolę kobiety w życiu społecznym i ostatecznie – działalności feministycznej.

Autorzy komiksu obserwują rozwój Olimpii de Gouges od narodzenia, aż po szczytowe osiągnięcia jej działalności i nieuniknioną śmierć. Blisko 400-stronicowe opracowanie zostało podzielone na szereg rozdziałów, które odnoszą się do ważnych etapów życia bohaterki: otrzymanie lalki od markiza, ślub z Louisem Aubrym, narodziny syna, przenosiny do Paryża, fascynacja teatrem, napisanie powieści epistolarnej, śmierć żebraka na ulicy, prowadzenie salonu literackiego i tak dalej. Całe życie zebrane w panoramicznej opowieści zamkniętej w czarno-białej, graficznej narracji. Co ważne, z dbałością o mało znane szczegóły, które wpłynęły na psychikę bohaterki.




Na kartach komiksu pojawiają się ważne osobistości tamtych czasów, między innymi Wolter, Rousseau, Mirabeau, Lafayette czy Benjamin Franklin. Każdy specyficzny, przedstawiony takim, jakim był. Bez wielkich czynów i słów, to tylko zalążki postaci, które w innych czasach i rejestrach pisały historię tego świata. Podobnie jest z otoczeniem, odartym z aury bajeczności. Ulice po których drepczą bohaterowie śmierdzą, ociekają kloaką i są brudne do granic możliwości. Rzetelność w przedstawianiu losów Olimpii de Gouges współgra tu z żelazną konsekwencją w sposobie nakreślania realiów stanowiących tło dla uczestników prezentowanych tu fabuł. Autorzy nie silą się na eksperymenty w ramach podjętej przezeń maniery plastycznej, świadomie skupiając się na głębi szczegółu. Efektem jest przedstawiony z drobiazgowością drugi plan każdej sceny: zabudowa architektoniczna, plenery, bruk, mosty, katedry. Zjawiskowo wyglądają wnętrza teatru niepozostawiając choćby marginesu wątpliwości, że mamy do czynienia z grafikiem najwyższej klasy. Nie dostrzegam w warstwie ilustracyjnej komiksu niedoróbek czy podążania na przysłowiowe skróty. Widać że autorzy odrobili ważną lekcję z historii, poznali i odwzorowali świat miniony. A to nie jest przyjemy i łatwy świat do życia. Na każdym kroku czają się zarówno wielbiciele, jak i stereotypy. Pójście pod prąd obyczajowości Francji za panowania Ludwiga XVI ukazane jest tu jako wyczyn trudny, ale nie heroiczny. To szczery, drobiazgowy portret, w którym proste fakty obwarowane zostają emocjonalnymi niuansami. Catel i Bocquet nie boją się prawdy, nie starają się też stać po którejś stronie. To nie tylko piękna książka graficzna, ale też świadectwo życia niezwykłej postaci, spisane z iście reporterskim zacięciem.

Olimpia de Gouges to drobiazgowo przygotowana biografia ważnej w historii, tragicznej postaci, która nie bała się ogłosić Deklaracji Praw Kobiety i Obywatelki. Olimpia walczyła o prawa kobiet do edukacji i zarządzania własnością prywatną. Dopominała się o równouprawnienie w dostępie do ważnych stanowisk zawodowych, a także zmiany w postrzeganiu obowiązków rodzinnych. Jej pakiet postulatów był zresztą duża większy, a proces jego stanowienia i dojrzewania w głowie bohaterki, dzięki Kulturze Gniewu można już poznawać w atrakcyjnej formie. Całość została uzupełniona kalendarium życia Olimpii oraz biogramami najważniejszych postaci występujących w opowieści. Piękne wydanie wartościowej historii. Moim zdaniem należy to poznać!

Olimpia de Gouges
Twórcy: José-Louis Bocquet, Catel
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Gatunek: komiks, biografia
Data wydania: 31 maja 2019

 

 

 

za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Kultura Gniewu

 

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Paweł Biegajski

Nałogowy kinomaniak i książkocholik. Plotka głosi, że przeczytał „Rozmowę w Katedrze" i „Braci Karamazow" w przedszkolu i to w oryginale. Nieuleczalny miłośnik poetyki kina Lava Diaza, społecznych obrazów Yasujiro Ozu i dyskretnego uroku Bunuela. Twórca bloga Melancholia Codzienności.