Tłumacz z Darfuru. Daoud Hari – recenzja
Konflikt w Sudanie trwa już ponad 50 lat. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego pochłonął ponad 2 miliony ofiar, zaś blisko 4,5 miliona ludności zostało zmuszonych do emigracji. W 2003 roku nastąpiła kolejna eskalacja, nazywana konfliktem w Darfurze. Istotą napięcia jest walka między arabskimi wojownikami Dżandżawidami, a niearabskimi mieszkańcami regionu zachodniego Sudanu. To w tym miejscu i czasie Daoud Hari osadza swoją opowieść.
Autor prowadzi relację pierwszoosobową, w której na wierzch wysuwa się mroczna strona mało znanego w Polsce konfliktu. Hari nie jest tylko świadkiem tych tragicznych zdarzeń, jest także jego ofiarą, stąd jego relacja może poruszać oraz wywoływać dreszcze emocji i niezrozumienia dla ogromu nieszczęścia jaki spada na miejscową ludność. Razem z tłumaczem odwiedzamy pogrążone w rozpaczy, wypalone wioski, oglądamy kurhany zabitych, przygotowujemy się do morderczych nalotów, będziemy wielokrotnie porwani i osadzani w więzieniach. Będzie tu wiele typów rozpaczy, od tej indywidualnej, związanej z utratą bliskich i doświadczeniem cierpienia fizycznego, aż po międzynarodową. Hari skupiając się na mikroprzestrzeniach, ukazuje bezsens konfliktu w skali globalnej. Zgwałcone dzieci, spaleni dziadkowie, wieszające się z rozpaczy matki – to trudne do pojęcia i nazwania zbrodnie, o których istnieniu wielu woli nie wiedzieć. Ale one są, powracają jak bumerang i właśnie dlatego takie świadectwa są ważne.
Siłą książki są nie tylko proste i trafiające w samo sedno zdania, ale także dialogi. Autor rozmawia z przedstawicielami obu stron konfliktu. Widzimy grubiańskich oprawców, stosujących tortury i skazujących na śmierć z byle powodu, którzy pod wpływem rozmowy i empatii odsłaniają swoją ludzką twarz. Część z nich czyniąc zło, nie zastanawia się nad moralnymi aspektami tej działalności. Zabijają, bo tak im każą, bo jeśli nie zrobią tego oni, zrobi to ich wróg. Te wzajemne antagonizmy napędzają się do tego stopnia, że w pewnym momencie sami nie wiemy, kto jest tu zły, a kto dobry.
Tłumacz z Darfuru to niewielkich rozmiarów relacja poruszająca ważne tematy, jednocześnie czyniąca to w sposób przystępny, bez patosu i nadmiernego naturalizowania. Autor nie nęka nas szczegółami, nie opisuje rozpościerających się przed jego oczyma scen z reporterskim zaangażowaniem. Od szokowania kadrami, woli wyważoną opowieść o swoich dziejach, o tym ile razy uciekł spod noża i jak łatwo utracić wszystko w kraju ogarniętym bezsensownym konfliktem. Choć czasami Hari za bardzo skupia się na sobie i swoich szlachetnych pobudkach, trudno odmówić mu zdystansowania i powściągliwości. To taka książka, gdzie emocje przykryte są zasłoną faktów, zaś wizje ludzkiego okrucieństwa zostają celowo przytępione, aby jeszcze bardziej oddziaływać na naszą podświadomość. To na pewno ciekawa książka o życiowych utratach, z którymi trudno się pogodzić. O terrorze i ludziach, wciąż czekających na jakąś odmianę. To też mały literacki hołd złożony tym, o których często zapominamy i w stosunku do których wolimy utrzymać bezpieczny dystans. Godna podziwu historia człowieka, który nie boi się mówić nie, nawet jeśli ma to przypłacić życiem.
Tłumacz z Darfuru
Autor: Daoud Hari
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
Gatunek: literatura faktu
Data wydania: 5 września 2018
Za materiał do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Czarne
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ: