Recenzja filmu „7 Uczuć” Marka Koterskiego
Na ten film czekałem bardzo długo! Po latach na ekrany polskich kin wkracza najnowsza produkcja Marka Koterskiego, twórcy Dnia Świra i Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Reżyser na przestrzeni swojej kariery regularnie powracał do postaci Adasia Miauczyńskiego (niekiedy Michała), stanowiącego w pewnym sensie jego alter-ego, ale będącego także nośnikiem znacznie bardziej uniwersalnych cech charakteru, tak że większość widzów mogła się w nim przeglądać jak w lustrze. Szczególnie było to widać na przykładzie kultowego już Dnia Świra, w którym niezwykle trafnie oddał reżyser obraz rozczarowania zastaną rzeczywistością, zgorzknienia i znerwicowania polskiego inteligenta.
W 7 Uczuciach Adaś (tym razem grany przez syna reżysera – Michała) trafia na kozetkę, a jego terapeutką i jednocześnie przewodniczką po świecie bohatera będzie głos Krystyny Czubównej. Pogrążony w depresji mężczyzna, nie radzący sobie z uczuciami, wraca pamięcią do czasów dzieciństwa – relacji z ojcem, matką, rówieśnikami. Widzowie będą mieli okazję zobaczyć, jak poszczególne uczucia się w dziecku rodzą i jak umierają przez niekiedy bezmyślne, nieodpowiedzialne zachowania rodziców.
Brzmi to może jak materiał na kiepski poradnik dla rodziców, ale Koterski moralizuje w sposób sobie charakterystyczny – z wdziękiem, czarnym humorem i groteską. Wystarczy tylko powiedzieć, że w dzieci wcielają się tutaj dorośli, a plejada gwiazd jest przeogromna: Chyra, Więckiewicz, Pazura, Figura, Mastalerz, Dorociński, Muskała i tak dalej. Wszyscy – jak dzieci – wykrzywiają buzie w grymasach, opowiadają dowcipy, zajadają słodycze, grają w klasy, płaczą, wyją, wrzeszczą. Chyba każdy z tych aktorów świetnie się na planie bawił.
Jak zwykle u Koterskiego jest tu mnóstwo humoru, doprawionego pikantnymi dialogami, w których z infantylizmu płynnie przechodzimy do wulgarności. Ich wyróżnikiem jest ciągłe powtarzanie się i poprawianie bohaterów. W ustach dorosłych grających dzieci brzmi to jeszcze bardziej groteskowo. Śmiechu jest tu co nie miara, ale jest to oczywiście śmiech przez łzy, bo u Koterskiego to, co zabawne jest jednocześnie bolesne – może tylko z uśmiechem da się stawiać czoła brutalnej rzeczywistości. Gdy mały Adaś grany przez zmanierowanego Michała Koterskiego siłuje się z pieskiem, który mu się wyrywa, możemy się śmiać, ale wiemy jednocześnie że chodzi tu o głębszą tęsknotę i pragnienie bliskości, której chłopcu brakuje. I której on też nie będzie potrafił przekazać. Tu rzuca psem ze złości i rozpaczy, nad którymi nie potrafi zapanować, w Dniu Świra zrobi to już z czystej złośliwości i pogardy.
Michał Koterski radzi sobie zaskakująco dobrze, ale niezwykle pomaga mu konwencja, w której – grając dziecko – może sobie pozwolić na szarżowanie, każdy wybryk wydaje się tu usprawiedliwiony. Ale 7 uczuć to prawdziwa aktorska zabawa i wszyscy, naprawdę wszyscy grają tu jak z nut. Niektóre sceny z Chyrą, Figurą czy Mastalerzem to prawdziwe perełki.
Koterski w 7 uczuciach opowiada o dziecięcych tragediach, o tym jak dorośli – czasem świadomie, czasem nie – krzywdzą dzieci, o braku rozmowy, o samotności, nadmiernych ambicjach rodziców czy przeciwnie – zupełnym braku zainteresowania. Każdy z młodych bohaterów skrywa tutaj swój mały dramat, który – jeśli odpowiednio nie przerobiony – w przyszłości może położyć się cieniem na jego życiu. Miauczyński jakiego znamy z wcześniejszych filmów to człowiek zagubiony, pogrążony w depresji, w nałogach, znerwicowany i sfrustrowany, zgorzkniały i rozczarowany rzeczywistością, neurotyczny. W żadnym z filmów nie potrafił poradzić sobie z małżeństwem, ma też olbrzymie problemy z wychowaniem własnego dziecka. Wszystkie te rzeczy biorą się z jego dzieciństwa.
W finale wszystkie troski Koterskiego, a zarazem cała treść filmu, zostają wykrzyczane przez szkolną woźną. I ta dosłowność, to wbijanie widzowi do głowy morału, u innego twórcy mogłoby nawet zniszczyć produkcję, jednak groteskowość Koterskiego, ten specyficzny absurdalny styl, w połączeniu ze świetną sceną Soni Bohosiewicz, dają skutek zamierzony – ciarki na plecach widza. Podobnie było chociażby we Wszyscy jesteśmy Chrystusami, gdzie młody Koterski w szatach Jezusa jedną ręką podtrzymywał zapijaczonego ojca, drugą ciągnął pluszowego misia, wygłaszając banały – które w obliczu całego filmu i samej absurdalności sceny nabierały mocy. I tak jest tutaj.
Na filmy Marka Koterskiego warto czekać nawet latami. O ile Baby są jakieś inne stanowiły dla reżysera pewną odskocznię, będąc filmem prostszym w realizacji i o mniejszym ciężarze gatunkowym od jego poprzednich dzieł, o tyle w 7 Uczuciach wraca ten doskonały obserwator i terapeuta. Powstało kino mądre, dojrzałe i wartościowe, a jednocześnie z charakterystyczną dla twórcy manierą zabawne i zdystansowane. To kino dla rodziców i tych, którzy chcieliby nimi zostać, ale też dla tych, którym tych rodziców brakowało. Jak zawsze w Adasiu wszyscy będziemy mogli się przejrzeć.
MOJA OCENA:
7/10
7 Uczuć
Reżyseria: Marek Koterski
Scenariusz: Marek Koterski
Obsada: Michał Koterski, Marcin Dorociński, Katarzyna Figura, Małgorzata Bogdańska, Gabriela Muskała, Andrzej Mastalerz, Tomasz Karolak, Andrzej Chyra, Maja Ostaszewska, Adam Woronowicz, Robert Więckiewicz, Joanna Kulig
Muzyka: Arkadiusz Grochowski, Marek Koterski
Zdjęcia: Jerzy Zieliński
Gatunek: Dramat
Kraj: Polska
Rok produkcji: 2018
Data polskiej premiery: 12 października 2018
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.