Recenzja filmu „Niemiłość”
Jednym z tegorocznych nominowanych do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny jest Niemiłość znakomitego rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa. Przed trzema laty twórca ze swoim Lewiatanem musiał uznać wyższość polskiej Idy, w tym roku powalczy m.in. z duńskim The Square. Rosjanin zasłużył jednak, by to wreszcie jego nagrodzono statuetką – stworzył film porażający i boleśnie prawdziwy.
Bohaterami filmu są Żenia i Boris, których małżeństwo dobiega końca. Na drodze do rozwodu pozostają im ostatnie formalności, sprzedaż mieszkania i decyzja, kto zaopiekuje się 12 letnim synem, Aloszą. Żadne z rodziców nie wykazuje w tym względzie inicjatywy. Nie ma w tym domu przemocy, alkoholizmu, słowem wąsko rozumianej patologii. Żenia i Boris są ambitni, pracują, szukają miłości i akceptacji. Biernie uczestniczący w ich rozwodzie syn jest jednak żywym symbolem ich duchowej i uczuciowej pustki. W pewnym momencie Alosza znika…
Fabuła skupia się na poszukiwaniach chłopca, w które angażują się policja oraz wolontariusze. Ale dla Zwiaginciewa to tylko pretekst, aby ukazać kondycję współczesnej Rosji, zresztą nie tylko, bo pewne motywy są uniwersalne, ot chociażby uzależnienie od technologii, środków masowego przekazu i mediów społecznościowych. Borys i Żenia nieustannie przerzucają się oskarżeniami. Kto tak naprawdę zawinił ucieczce chłopca? Zwiagincew patrzy na to chłodnym okiem kamery i wskazuje winę znacznie większą niż tylko błędy jednostek – winę niemiłości, zakorzenionej w społeczeństwie i niczym epidemia dotykającej kolejnych z nas.
Jest filmie scena, która dosłownie przygniata widza. Bohaterowie ponownie kłócą się o rozwód i opiekę nad synem, podczas gdy Alosza, skryty w mroku, w przerażającym i pełnym niemocy, niemym krzyku woła o pomoc. I nikt tego nie zauważy.
Prostota fabuły i głębokość poruszonego tematu sprawiają, że Niemiłość tchnie okrutnym realizmem i ani przez moment nie sprawia wrażenia wymuszonej. Zwiagincew przedstawia rzeczywistość, jaką widzimy za oknem, wydarzenia, które znamy z ekranów telewizorów (wojna na Ukrainie), ludzi – naszych sąsiadów, nas samych. Jednocześnie reżyser nie obwija w bawełnę, być może jest mało subtelny każąc swoim bohaterom nie rozstawać się z telefonami, waga poruszonego problemu jest tak duża, że nie można opowiadać o niej półśrodkami.
Tak poruszającego kina nie oglądałem od czasu Manchester by the Sea, ale film Lonergana miał zupełnie inny wydźwięk i trudno je ze sobą zestawiać. Niemiłość Zwiagincewa to kino przygnębiające, bo nie płynie z niego nadzieja na poprawę sytuacji. To raczej próba uderzenia w widza i zmuszenia go do refleksji, także nad własnym życiem i postępowaniem.
Niemiłość to oczywiście nienawiść, ale nie tylko. To także pewien brak, pustka której nie sposób wypełnić, mimo prób zaklinania rzeczywistości. W drastycznie innej konwencji i na przykładzie jednostki mówił o tym Kaufman w Anomalisie. Zwiagincew mówi o ogóle społeczeństwa, o jego autodestrukcyjnych tendencjach, egoizmie i samotności, którą próbuje się zamaskować na wszelkie możliwe sposoby. I tu bardzo łatwo można było popaść w moralizatorski ton, ale Rosjanin jest na to zbyt dobrym reżyserem. Dodając niejednoznaczność i odrobinę czarnego humoru, pozostawia widza w ciągłym zaangażowaniu.
Jak błaho na tle Niemiłości wyglądają niektóre tegoroczne oscarowe produkcje. Zwiagincew nie ogląda się na modę i popularne tendencje, nie nadmuchuje problemów, lecz porusza ważny temat, który powszechnie zdaje się być przegapiony. Otaczamy się przedmiotami, które mają zakryć naszą pustkę, wykorzystujemy technologie, by zakłamać własną samotność, pragniemy bliskości, mylnie rozumiejąc że to właśnie jest miłość, krzywdzimy, nie zdając sobie z tego sprawy. Posiadamy serca, a nie kochamy…
MOJA OCENA:
7/10
Niemiłość
Reżyseria: Andriej Zwiagincew
Scenariusz: Oleg Negin, Andriej Zwiagincew
Obsada: Maryana Spivak, Aleksey Rozin, Marina Vasilyeva
Muzyka: Evgueni Galperine, Sacha Galperine
Zdjęcia: Mikhail Krichman
Gatunek: Dramat
Kraj: Belgia, Francja, Niemcy, Rosja
Rok produkcji: 2017
Data polskiej premiery: 2018
ZOBACZ TAKŻE RECENZJE INNYCH OSCAROWYCH FILMÓW:
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.