Książkirecenzja książka

Stephen King „Pan Mercedes” Recenzja

Pomimo 67 lat na karku i jeszcze większej ilości opublikowanych książek, Stephenowi Kingowi jest ciągle mało. W ostatnim czasie prawdopodobnie w ogóle nie odchodzi od maszyny do pisania, dość powiedzieć, że w ubiegłym roku na półki księgarń trafiły dwie jego powieści (w tym kontynuacja kultowego Lśnienia Doktor Sen). Tymczasem już możemy raczyć się kolejną książką jego autorstwa. Pan Mercedes, jak głośno informuje okładka, jest debiutem Kinga w gatunku powieści detektywistycznej, co potwierdza jedynie fakt, że nigdy nie jest za późno, aby spróbować czegoś nowego. A „Mistrz Grozy” zdaje się być spokojny o swoje umiejętności, chociaż osobiście uważam, że ich poziom regularnie się zaniża. King jednak nie zapomina, jak się pisze. W ostatnim czasie brakuje mi u niego iskry, tego czegoś, co sprawiało, że każde zdanie czytało się po kilka razy, a od fabuły dosłownie nie można się było oderwać. Tego już nie ma. Mimo to King wykonuje dobrą rzemieślniczą robotę, w wyniku której weźmiecie do ręki porządne czytadło oferujące kilka godzin wciągającej rozrywki.

Jak w klasycznym kryminale, zaczyna się od morderstwa. Z tym że nie będą to zwłoki znalezione w pustej uliczce, lecz zakrwawione, porozrywane ciała rozjechane przez szaleńca w mercedesie. King rozpoczyna od trzęsienia ziemi, pozwalając nam już z pierwszych kilku stron poznać i polubić ludzi stojących całą noc w kolejce po pracę, by po chwili brutalnie zderzyć ich z nieuchronną śmiercią. I koniec. To nie jest ich historia. Głównym bohaterem okazuje się emerytowany detektyw Bill Hodges, który po odejściu z policji spędza samotne dnie przed telewizorem, oglądając ogłupiające programy i rozważając samobójstwo. Zapewne prędzej czy później włożyłby lufę pistoletu do ust, gdyby nie tajemniczy list od mężczyzny podającego się za nigdy niezłapanego sprawcę wspomnianej masakry. Zamiarem mordercy było przyspieszenie decyzji Hodgesa o samobójstwie, lecz reakcja mężczyzny była zupełnie odwrotna. Hodges bowiem znalazł sobie kolejny cel w życiu, który na jakiś czas odciągnie go od myśli o rewolwerze – zamierza wrócić do niezakończonej sprawy i na własną rękę znaleźć zwyrodnialca.

Standardowo u Kinga znajdziemy galerię barwnych osobowości i jeśli już szukać płaskich, jednowymiarowych postaci, to dopiero na najdalszym planie. Autor kreśli swoim bohaterom bogate rysy psychologiczne, dzięki czemu Pan Mercedes stanowi przede wszystkim świetnie zarysowaną rozgrywkę pomiędzy dwoma przeciwstawnymi biegunami. Nie ma tu bowiem tajemnicy, narrator natychmiast odkrywa wszystkie karty i przedstawia nam zabójcę. W rezultacie znając motywy i przeszłość zarówno detektywa, jak i mordercy, możemy się już tylko cieszyć ich potyczką. A ta jest diabelnie emocjonująca, szczególnie że w grę wplątują się kolejni bohaterowie – i nie wszyscy ujdą z niej z życiem. Nie brak zaskakujących zwrotów akcji, szybkiego tempa, zawiłych poszukiwań, akcji, a nawet humoru, dlatego świetnie się to czyta. Próżno tu jednak szukać gęstego, mrocznego klimatu, w który można by wsiąknąć bez reszty. Nie jest to oczywiście wysublimowany, ambitny kryminał, lecz raczej umiejętnie napisany utwór korzystający z całej palety schematycznych motywów. Detektywistyczny debiut Stephena Kinga umieściłbym gdzieś w okolicach cyklu o parze Kenzie i Gennaro Dennisa Lehane.

Kilka rzeczy w Panu Mercedesie zgrzyta, jak chociażby nieco wytrącająca z płynnego czytania narracja prowadzona w czasie teraźniejszym, czy kiepski wątek miłosny pomiędzy podstarzałym detektywem a dużo młodszą siostrą jednej z ofiar. To jednak detale, które ostatecznie nie mają dużego wpływu na odbiór powieści. Niewiele można w tym wypadku Kingowi zarzucić, ale również nie ma szczególnie za co chwalić. Pan Mercedes to udany utwór, który bardzo dobrze się czyta, a potem z radością odkłada na półkę. Teraz pozostaje już tylko czekać na zapowiedzianą na drugą połowę tego roku kolejną powieść Kinga – Revival.

Pan Mercedes (MR. MERCEDES)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Gatunek: Kryminał
Data wydania: 4 czerwca 2014

 

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.