filmhotKryminalna KulturacjaNowości Netflixrelacja film

The Girl on the Train – recenzja nowości Netflixa

The Girl on the Train to powieść Pauli Hawkins, która doczekała się filmowej adaptacji, z Emily Blunt w roli głównej. Niestety produkcja ta mimo pewnych zalet, nie podołała wymaganiom jakie stawiała przed nią ta historia. Z trudem wydobywała bowiem ona na powierzchnię istotę powieści Hawkins. Czego nie zrealizowali twórcy amerykańskiej wersji, postanowił naprawić hinduski twórca Ribhu Dasgupta, który dla platformy Netflix zrealizował film rozgrywający się w Londynie, w środowisku hinduskich imigrantów. Niestety poszedł on jeszcze o krok dalej i zamiast dramatu psychologicznego postanowił zrealizować mocny thriller, wprowadzając do niego dodatkowe wątki.

Główną bohaterkę, Mirę, poznajmy na hinduskich zaręczynach zrealizowanych w typowo bollywoodzkiej oprawie. Są śpiewy i tańce, wszyscy są szczęśliwi i uśmiechnięci – jest wręcz cukierkowo. Dziewczyna wpada w oko przystojnemu Shekharze. Oczywiście z czasem biorą ślub, przenoszą się się do Londynu i zaczynają wspaniałe życie. Mira pracuje jako prokurator. Jej kolejna sprawa związana jest z pewnym przestępcą. Dziewczyna zaczyna dostawać pogróżki, mimo to nie wycofuje się. Przestępca zostaje skazany i wygląda na to, że wszystko zakończy się happy-endem. Niestety dochodzi do wypadku samochodowego.

Akcja przenosi się do przodu. Małżeństwo Miry się rozpadło, a ona sama pogrożą się w depresji i alkoholizmie. Nie może jednak przestać myśleć o swoim byłym mężu, który ułożył sobie życie na nowo. Podczas codziennych dojazdów do pracy widzi przez okno szczęśliwą parę – Nusharat i Davida. Skupia się na ich codziennym obserwowaniu, gdyż emanują szczęściem, które i ona kiedyś miała. Pewnego dnia dostrzega jednak coś co nią bardzo wstrząśnie i wciągnie w zagmatwaną sprawę morderstwa.

Produkcja Dasgupty idzie w całkiem innym kierunku niż książka Hawkins. Hinduski twórca realizuje wyrazisty thriller, pomijając całkowicie wątki psychologiczne, a skupiając się bardziej na kryminalnych, okraszonych bollywoodzką słodyczą. Wywraca on również do góry nogami powód zniknięcia  Nusharat. Próbując jeszcze bardziej zagmatwać ten wątek, sam staje się ofiarą swojego scenariusza. Można nawet zaryzykować, że jest on absurdalny i maksymalnie naciągany.

Do tego wszystkiego dostajemy główną bohaterkę, która początkowo nawet może się podobać. Jednak gdy przychodzą trudniejsze sceny, a bohaterka popada w depresję, paranoję i alkoholizm – zwyczajnie tego nie widzimy. Nienagannie ubrana, czysta i schludna, a o jej problemach świadczą tylko rozbita głowa i rozmazane oczy. Dramaturgi nadają również tylko jej nieliniowe przebłyski pamięci i płaskie ruminacje. Całość jakoś topornie składa się do kupy, ale żadnej błyskotliwości w tym nie ma. Wszystko jest naciągane, że w pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać, czy takie zbiegi okoliczności są w ogóle możliwe.

Brakuje również motywacji głównej bohaterki, która jest niemal wyssana z palca. Za to pojawia się inna postać, która ma nas zaskoczyć finałowym twistem. Niestety ta droga jeszcze mocniej uwypukla absurdalność scenariusza Dasgupty.

Brak plusów tego filmu zrealizowanego w języku hindi, sprawia, że podróż tym pociągiem nie należy raczej do przyjemnych. Początkowa ciekawość związana z językiem, środowiskiem i klimatem filmu szybko zostaje rozwiana. Okazuje się, że zamiast wspaniałym ekspresem pędzimy zdezelowaną ciuchcią, która wymyślonym zakończeniem i nieprawdopodobnymi zwrotami akcji, zostaje wręcz wykolejona.

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.