komiksrecenzja komiks

Royal City. Tom 2 – recenzja

Kiedy przed kilkoma miesiącami Wydawnictwo Non Stop Comics zaprezentowało na polskim rynku nowy komiks Jeffa Lemire Royal City, nie mogłem wyjść z podziwu wobec dojrzałości tej powieści i prostoty, z jaką autor uderzał w czułe struny czytelnika. Niezwykle, zdaje się, osobista opowieść zabrała nas do tytułowego miasteczka, które lata swojej przemysłowej świetności ma już dawno za sobą, a jego mieszkańcy dzielą się na dwie kategorie: ci, którzy marzą by jak najszybciej z niego uciec i ci, którzy w zgorzknieniu pozostają tu na zawsze, wiodąc swój rutynowy żywot. Gdy głowa rodziny Pike’ów trafiła do szpitala, pozostali jej członkowie spotkali się, wydobywając na wierzch stare animozje i żale. Był też Tommy, który od dawna nie żyje, a którego wspomnienie prześladuje ich po dziś dzień.




W drugim tomie swojego komiksu Lemire obiera nieco inny kierunek od początkowego. Tym razem cofamy się do przeszłości i obserwujemy rzeczywistość oczyma Tommy’ego, który przelewa na papier swoje spostrzeżenia. Odkrywamy Royal City na nowo z perspektywy nastolatka, którego głowa pełna jest marzeń (i nieznośnego bólu, o czym zaraz). Tommy opowiada o swoich braciach i siostrze, przygląda się relacji rodziców, z fascynacją wpatruje się w dziewczynę swojego brata, lubi spędzać czas z sąsiadką. Jest świetnym obserwatorem ludzkich charakterów i dostrzega więcej niż inni: widzi że Richie przesadza z imprezowym życiem, przez co krzywdzi innych, wie że Patrick nie odważył się, by podjąć ważną życiową decyzję, zdaje sobie sprawę, że ich matka wraca myślami do swojej dawnej miłości. Przede wszystkim dostrzega jednak coś więcej – SAMOTNOŚĆ. Przerażającą i działającą na różnych sferach i płaszczyznach samotność, która trawi całą rodzinę, a może całe Royal City. Miasto samotnych ludzi, którzy nawet w bliskości nie potrafią odnaleźć zrozumienia.

Ta samotność powraca jak mantra z siłą wyładowań elektrycznych, w postaci głuchych trzasków z radioodbiorników, w lynchowski sposób sugerując coś ponad namacalną rzeczywistość. Zakłócenia zdarzają się także w głowie Tommy’ego, cierpiącego na okrutne migreny, z którymi nie sposób walczyć, choć próbuje na różne sposoby, od wymieniania ulubionych albumów muzycznych po wyjście na imprezę z bratem, nawet jeśli nie powinien łączyć alkoholu ze swoimi lekami. Tak jak niektórzy marzą o wyrwaniu się z miasta, tak największym marzeniem Tommy’ego jest pozbycie się bólu głowy. Czasem udaje się o nim nie myśleć, czasem dzieją się rzeczy, które na chwilę czynią go szczęśliwym.

Lemire odpowiada na jedno z pytań postawionych w pierwszym zeszycie – co tak naprawdę przytrafiło się Tommy’emu? A przynajmniej rzuca na tę sprawę jakieś światło, bo finał pozostaje nieoczywisty. To właśnie tu jednak mamy okazję poznać nieszczęśliwą historię Tommy’ego, która odcisnęła się piętnem na jego bliskich. Autor odkrywa kolejne karty przed czytelnikiem, jednocześnie czyniąc tę opowieść jeszcze bardziej przejmującą i wciągającą zarazem.

Royal City Jeffa Lemire to na razie najlepszy komiks jaki w tym roku wpadł mi w ręce. Pierwszy tom poruszył mnie do głębi, ale cofając się do przeszłości w drugim tomie, autor jeszcze mocniej uderzył w nostalgiczny, lecz niewymuszony ton. To rodzinna saga oparta na bogatych, złożonych ludzkich charakterach i doskonałych kreacjach postaci, w których czytelnicy mogą przeglądać się jak w lustrze. To opowieść o bezgranicznej samotności i niezaleczonych ranach. To niesamowite, jak w tak krótkiej formie można przekazać tak wiele emocji, w czym na pewno też zasługa doskonałych i zapadających w pamięci ilustracji. Czytajcie.

Royal city: Sonic Youth
Autor: Jeff Lemire
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Gatunek: Komiks
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Data premiery: 27 marca 2019

 

 

 

Komiks można zakupić na stronie Non Stop Comics
https://nonstopcomics.com
CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI KOMIKSÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.