hotrecenzja serialserial

Recenzja serialu „Rojst”

Platforma streamingowa Showmax coraz śmielej poczyna sobie na polskim rynku i chociaż na jej potrzeby tworzyli już Patryk Vega i Wojciech Smarzowski, a w poszukiwaniu popularności sięgała po internetowe pasty, to właściwie teraz dopiero odpaliła naprawdę, oddając w nasze ręce pełnokrwisty produkt oryginalny – serial Rojst. To pięć odcinków (i prolog) dusznego kryminału w gwiazdorskiej obsadzie i w reżyserii Jana Holoubka (syna legendarnego Gustawa), dla którego była to pierwsza duża produkcja i możecie być pewni, że jeszcze o nim usłyszycie.

Akcja serialu toczy się w połowie lat 80. w małej, szarej mieścinie, w której próżno szukać atrakcji poza burdelem i wódką. Zmierzch PRLu bije tu w oczy od pierwszego zimnego kadru, resztę wyraża zmęczona, zniechęcona twarz Andrzeja Seweryna, który wciela się w rolę doświadczonego weterana dziennikarstwa, Witolda Wanycza. Nic go już tu nie trzyma. Pomiędzy wizytami w domu publicznym a pisaniem kolejnych nudnych artykułów, odkłada dolary na wyjazd do Berlina. W redakcji ma nawet godnego następcę, ambitnego i diabelnie zdolnego Piotrka (Dawid Ogrodnik), który – nie wiedzieć czemu – zamienił Kraków na zapadającą się dziurę. Co prawda cyniczny Wanycz nie przepada za wciskającym nos w nie swoje sprawy chłopakiem, ale wie że będzie z niego dobry dziennikarz.

Niespodziewanie jednak w miasteczku dochodzi do dwóch makabrycznych morderstw – giną lokalna polityczna szycha i prostytutka. Policja idzie na łatwiznę, szybko zamyka faceta prostytutki, w przekonaniu że zabił z zazdrości. Wanycz, który niejedno już przeżył (pomiędzy wierszami będziemy dowiadywać się o tajemnicach z przeszłości), uważa temat za zamknięty, jednak jego młody kolega zaczyna badać sprawę na własną rękę. W kolejnych odcinkach na jaw wychodzić będą następne zbrodnie i tajemnice z przeszłości, a do głosu zacznie dochodzić mroczna atmosfera bijąca z pobliskiego lasu, któremu od lat towarzyszyły śmierć i zło.


RECENZJE PODOBNYCH SERIALI:

 

 

 

 


Na uwagę zasługuje przede wszystkim realizacja produkcji. Po pierwsze realia lat 80., które udało się bardzo dobrze przedstawić na ekranie. Wytarta, ograniczona paleta barw dosłownie odtwarza PRL-owską szarzyznę, a lokacje, scenografia, kostiumy i charakteryzacja dopełniają dzieła. Techniczne to też kawał znakomitej roboty – strona audiowizualna buduje tu ciężki, duszny klimat, zanurzony w oparach papierosowego dymu.

Największą robotę wykonują jednak aktorzy. Sprawdzony już w Ostatniej rodzinie duet Seweryn-Ogrodnik znów wypada doskonale, tym razem w zupełnie odmiennych kreacjach, choć z całym szacunkiem do Ogrodnika, to znów Seweryn jest górą, tworząc niejednoznaczną postać cynicznego dziennikarza z przeszłością. Ale kolejne plany to znów kolejne ciekawe role, na uwagę szczególnie zasługują tu moim zdaniem młode aktorki z Nel Kaczmarek na czele, które w sporym wątku biorą na siebie ciężar fabuły i dają radę z zaskakującą naturalnością.

Rojst ogląda się tak dobrze przede wszystkim z uwagi właśnie na te popisy aktorskie, znakomity klimat przywodzący na myśl produkcje skandynawskie oraz odtworzone realia PRL. Fabularny punkt wyjścia również jest bardzo ciekawy, ale już rozwój scenariusza pozostawia wiele do życzenia, o ile bowiem twórcy mają ambitny pomysł, o tyle próby łączenia wątków i wyjaśniania kolejnych elementów zagadki sprawiają wrażenie mocno uproszczonych a niekiedy wręcz banalnych.

Grany przez Seweryna dziennikarz, przesłuchując kolejnych ludzi, zawsze podaje się za kogoś innego, mimo że w miasteczku raczej wszyscy dobrze się znają; cliffhangery podnoszące ciśnienie, w następnych odcinkach są zupełnie pomijane (scenarzyści mogliby się odrobinę bardziej wysilić), a wreszcie finał negatywnie zaskakuje sztampą.




W ostatecznym rozrachunku trudno pozbyć się wrażenia, że olśniewający audio-wizualnie prolog z utworem w wykonaniu Moniki Brodki, który miał być jedynie promocją, zawiesił poprzeczkę zbyt wysoko dla samego serialu, który z odcinka na odcinek traci impet. Finał pozostawia po sobie olbrzymi niedosyt i rozczarowanie – scenarzyści idą na łatwiznę i decydują się na kłujący w oczy banał. Niemniej w Polsce kino gatunkowe i tego typu produkcje telewizyjne mają się coraz lepiej. Rojst stanowi kolejną cegiełkę do budowania być może wkrótce polskiej specjalności. To przyzwoity serial z dużym potencjałem, bardzo dobrze zrealizowany i świetnie zagrany, operujący gęstym klimatem, choć niestety uginający się pod naporem oczekiwań, niepotrzebnych porównań do Twin Peaks czy Detektywa i uproszczonej fabuły.

Rojst
Twórca: Jan Holoubek
Obsada: Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik, Magdalena Walach, Zofia Wichłacz, Piotr Fronczewski, Nel Kaczmarek
Muzyka: Jan Komar, Małgorzata Penkalla
Zdjęcia: Artur Reinhart, Bartłomiej Kaczmarek
Gatunek: Dramat, kryminał
Premiera: 2018

 

 

 

CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI SERIALI? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Damian Drabik Administrator

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.

Damian Drabik

Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.