filmhotrecenzja filmu

Recenzja filmu „Drapacz Chmur”

Na ekrany polskich kin wkroczył kolejny przebój z Dwaynem Johnsonem, który przeżywa swoją drugą młodość, grając w kilku filmach rocznie i przynosząc producentom spore zyski. W końcu każdy kolejny obraz z jego udziałem robi trochę zamieszania w box office. Nie inaczej będzie chyba także w przypadku Drapacza chmur, o którym można powiedzieć właściwie niemal to samo, co o innych filmach z udziałem „The Rocka”. To kawał soczystej, niewymagającej rozrywki.

Jeśli nie akceptujecie bzdurnych fabuł, do których Johnson się przyczepił i macie problemy z logicznymi dziurami w jego filmach, to odpuście sobie Drapacz chmur. Nie będziecie mieli tu czego szukać. Zdaje się, że aktor ma już swój własny target i to właśnie dla jego miłośników jest ta naładowana testosteronem, akcją i humorem produkcja. To film dla was, jeśli kochacie tego mięśniaka i kolejne trudności, jakim stawia czoła z pomocą własnych imponujących możliwości oraz ogromu efektów specjalnych.

Jedno i drugie odgrywa dużą rolę w przypadku 200-piętrowego wieżowca w Hong Kongu. Były komandos, teraz zajmujący się kwestiami bezpieczeństwa, musi przetestować zabezpieczenia imponującej Perły. Tyle tylko, że wieżowiec właśnie teraz stał się celem ataku niebezpiecznych terrorystów. Wzniecony przez nich pożar zagraża życiu rodziny bohatera. Ten więc musi wziąć sprawy w swoje ręce i zrobi wszystko, aby uratować bliskich i dokopać draniom. Czyli Szklana Pułapka A.D. 2018. Bez charyzmy Bruce’a Willisa, łotra na miarę Alana Rickmana i błyskotliwego scenariusza, za to z nieskończoną ilością akcji. Dobre i to.




Trzeba jednak oddać twórcom, że choć powielają znane nam schematy kina bohaterskiego i katastroficznego, robią to z wyczuciem i nie bez pewnego uroku. Wychodzi z tego sympatyczna rozrywka, o której nie będziecie pamiętać długo a już z pewnością nie będziecie myśleć o niej przy każdych świętach Bożego Narodzenia, ale na jeden wieczór dostarczy wam atrakcji od groma.

Bo czego tu nie ma? Skok z żurawia do wieżowca, widziany w zwiastunach, to tylko jeden z wielu wyczynów – mniej lub bardziej realistycznych, no dobra „mniej” – Johnsona. Mięśniak będzie się nawet wspinał po nim z pomocą taśmy klejącej. Można? Ale nie zdążycie się nawet nad tymi bzdurami głębiej zastanowić, bo już uderzy was kolejna scena akcji. I kolejna. Tak, w Drapaczu chmur cały czas coś się dzieje i to jedna z jego większych zalet. Na nudę z pewnością nie ma tu miejsca.

Jeśli oglądaliście kilka filmów z udziałem Dwayne Johnsona, to dobrze wiecie czego się spodziewać – to kolejna głupkowata rozrywka, którą ogląda się jednak z bananem na twarzy. Jeśli znacie, a na pewno znacie, Szklaną Pułapkę, to też wiecie czego po Drapaczu chmur oczekiwać. Nie dorasta oczywiście dziełu McTiernana do pięt, ale trzymającej w napięciu akcji nie zabraknie.

MOJA OCENA:
4/10

Drapacz chmur
Reżyseria: Rawson Marshall Thumber
Scenariusz: Rawson Marshall Thumber
Obsada: Dwayne Johnson, Neve Campbell, Chin Han, Noah Taylor
Muzyka: Steve Jablonsky
Zdjęcia: Robert Elswit
Gatunek: Akcja
Kraj: USA
Rok produkcji: 2018
Data polskiej premiery: 13 lipca 2018

 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ:

 

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.