filmrecenzja filmu

Recenzja filmu 'Wonder Woman’

Bez względu na to, czy widowiskowe przygody pięknej Amazonki Diany przypadną wam do gustu, jedno jest pewne – takiej bohaterki jeszcze w uniwersum DC nie widzieliście. Zamieszkująca rajską wyspę, wychowywana przez Amazonki, szkolona na wojowniczkę. Gdy pewnego razu na wyspie rozbija się amerykański pilot, Diana ratuje go od pewnej śmierci. Poznając Steve’a Trevora, dziewczyna poznaje także zupełnie nową rzeczywistość, dowiaduje się o pochłoniętym wojną świecie i decyduje się włączyć do udziału w konflikcie.

Pierwsza i najważniejsza rzecz, która wyróżnia WW na tle innych superbohaterskich produkcji, to dominacja kobiecego punktu widzenia. Rzecz, na którą nie odważył się dotychczas nawet Marvel, u którego przedstawicielki płci pięknej pełnią dalszoplanowe role (Czarna Wdowa, Scarlet Witch) i o solowym filmie – przynajmniej do czasu premiery Captain Marvel mogą jedynie pomarzyć. Jest więc coś odświeżającego w nowym filmie DC, co widać zarówno w reżyserii Patty Jenkins, twórczyni Monster oraz w kreacji Gal Gadot.

Zważywszy na dotychczasowe osiągnięcia kinowego DC na tym polu, to zaskakująco dużo w Wonder Woman również humoru. Świetnie sprawdzają się scenki, niekiedy wręcz kuriozalne, wynikające z kulturowych różnic. Próby odnalezienia się Diany w rzeczywistości XX-wiecznego Londynu przypominają czasem perypetie Jeana Reno i Christiana Claviera z filmu Goście, Goście.

Przy okazji jednak często do głosu dochodzi tu również krytyka współczesnego społeczeństwa i przekładanie dzisiejszej mentalności na wrażliwość człowieka żyjącego na początku XX wieku, co bywa już niestety wymuszone. Na szczęście nie ma tego zbyt dużo, podobnie jak z zapowiadanym mocnym feministycznym wydźwiękiem (pamiętamy naciski ze strony kobiet dotyczące… gładkich pach Gal Gadot). Owszem, podkreślono tu wyraźnie kobiecą siłę i należne im prawa, podkreślono fakt, że „walka nigdy nie będzie dla nich sprawiedliwa”, ale bez przegięcia z kolei w stronę nachalnego krytykowania mężczyzn.

O ile jednak scenariusz świetnie sprawdza się w kwestii słownych przepychanek i dialogów, o tyle tam, gdzie poruszane są poważniejsze tematy, skrypt zaczyna kuleć. Mądrości bohaterów bywają łopatologicznie i nachalnie wykładane widzowi, co nie raz i nie dwa będzie w trakcie seansu irytować.

Sama fabuła też nie grzeszy oryginalnością, ale pozostaje chwalić ją za to, co powinno być standardem, a najwidoczniej w kinowym uniwersum DC jest chlubnym wyjątkiem. Mianowicie fabuła jest spójna, pozbawiona kłującego w oczy chaosu wynikającego ze zbyt dużej ilości treści, którą chcieli w swoich filmach upchnąć poprzednicy Patty Jenkins. Tak, Wonder Woman to poprowadzona konsekwentnie od początku do końca przygoda, zabawna i angażująca emocjonalnie rozrywka.

Nawet rozdźwięk pomiędzy fantastyczną, mityczną krainą Themyscirą zamieszkaną przez wojownicze Amazonki a realizmem pogrążonego w wojennej zawierusze Londynu, udaje się pomysłowo załagodzić, właśnie poprzez uwydatnienie różnic między tymi realiami.

Świetnie na ekranie sprawdza się duet Gal Gadot i Chrisa Pine’a. Ta pierwsza, można to już śmiało powiedzieć, będzie bez wątpienia najjaśniejszą gwiazdą filmowego DC. Tymczasem Pine zaskakująco dobrze poradził sobie z wejściem do uniwersum i widać, że między tymi dwojgiem jest fajny, niewymuszony zawodowo rodzaj przyjaźni, który na ekranie procentuje pewną autentycznością.

Wonder Woman nie jest żadnym superbohaterskim odkryciem ani filmem przełomowym pod żadnym względem. Ba, wszystko co złe w tego typu kinie, zostaje tu powtórzone – efekciarskść kosztem fabuły, zepsuty przez CGI ostatni akt, patos, kiepskie zwroty akcji, wymuszone akty poświęcenia i kiepski czarny charakter.

Ważniejsze jednak, że jest tu też świeżość w podejściu do tematu, na jaką nie zdobyli się dotychczas poprzednicy Jenkins, autentyczne zrozumienie bohaterów i stworzenie im warunków, aby ich charaktery mogły wybrzmieć, zamiast zostać stłamszone przez natłok bzdurnych pomysłów.

Bardziej niż dla efektownych pojedynków ogląda się ten film dla samych bohaterów. Diana to rewelacyjna postać – piękna, naiwna, odważna, nieco zagubiona w nowej rzeczywistości, zadziorna i silna. A Steve, jej ekranowy partner, wcale nie ustępuje jej kroku. Całość bawi i cieszy oko. Po tym filmie kolejnych produkcji z uniwersum DC nie trzeba będzie już porównywać do dzieł Marvela. I to chyba największy sukces Wonder Woman.

Wonder Woman
Reżyseria: Patty Jenkins
Scenariusz: Allan Heinberg
Obsada: Gal Gadot, Chris Pine, Connie Nielsen, Robin Wright, Danny Huston, David Thewlis i inni
Muzyka: Rupert Gregson-Williams
Zdjęcia: Matthew Jensen
Gatunek: Akcji, Sci-fi
Kraj: USA
Rok produkcji: 2017
Data polskiej premiery: 2 czerwca 2017

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.

Krzysztof Strzelecki

Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.