filmhotrecenzja filmu

F1- Kiedy Brad Pitt Rozpala Tor

Mam przyjemność podzielić się moimi wrażeniami z seansu filmu F1, który, mimo pewnej „naiwności fabularnej”, okazał się prawdziwą gratką dla miłośników szybkich bolidów i emocjonujących historii. To widowisko nakręcone z niesamowitym rozmachem, które od pierwszych scen wciąga widza w świat Formuły Jeden. Reżyser Joseph Kosinski, wraz z zespołem odpowiedzialnym za Top Gun: Maverick, zaserwował nam prawdziwą kinową ucztę, która na długo pozostaje w pamięci.

Powrót Legendy na Tor

W centrum wydarzeń znajduje się Sonny Hayes, grany przez charyzmatycznego Brada Pitta. Sonny to sześćdziesięciolatek z twarzą „zabawnego kowboja”, który wraca do F1 po 30 latach od niemal śmiertelnego wypadku. Po długiej „tułaczce” jako hazardzista i taksówkarz w Nowym Jorku, dostaje szansę od swojego starego kumpla, Rubena (Javier Bardem), właściciela podupadającego zespołu Formuły Jeden. Obserwowanie, jak Sonny, z jego szalonymi strategiami ataku i sprytną przebiegłością, powraca na tor, to czysta przyjemność.

Fabuła zręcznie splata wątek mentora i żółtodzioba, co przypomina nieco Auta Pixara. Sonny podejmuje się opieki nad młodym, utalentowanym, ale narwanym Joshem Pearcem (Damson Idris). Relacja między starym wyjadaczem a młodym gniewnym jest jednym z kluczowych elementów narracji. Sonny, łamiąc wszelkie zasady, ożywia zespół Rubena, zyskując jednocześnie szacunek i podziw młodszych kierowców. To właśnie ta szkolna magia sprawia, że film nabiera prawdziwego kolorytu.

Adrenalina na Ekranie

To, co najbardziej zachwyca w F1, to zdjęcia. Film jest świetnie i ekstrawagancko nakręconą melodramą Formuły Jeden. Sceny wyścigów są po prostu spektakularne. Wykorzystują prawdziwe ujęcia z toru, co sprawia, że czujemy się, jakbyśmy sami siedzieli za kierownicą bolidu. Wysoka jakość obrazu i dynamiczny montaż sprawiają, że adrenalina buzuje w żyłach, a każdy zakręt i każda walka o pozycję stają się niezapomnianym przeżyciem.

Film zanurza nas głęboko w fetyzacji technologii samochodów F1, z markami usianymi na każdej powierzchni. Zobaczymy tu grafikę symulacyjną na wielkim ekranie oraz grafiki w stylu gier wideo wprowadzające każdy tor i okrążenie. Ta dbałość o szczegóły oraz świetny i błyszczący styl wizualny tworzą niepowtarzalny klimat. Docenią zarówno fani wyścigów, jak i ci, którzy dopiero odkrywają świat Formuły Jeden.

Dźwięk Zwycięstwa

Ścieżka dźwiękowa filmu to prawdziwy majstersztyk. Hans Zimmer dostarczył epickie hymny syntezatorowe, które idealnie wpasowują się w atmosferę wyścigów. Dodatkowo, pojawiają się klasyczne rockowe utwory, takie jak „We Will Rock You” Queen czy „Whole Lotta Love” Led Zeppelin. W mistrzowski sposób uzupełniają akcję na ekranie, potęgując emocje i sprawiając, że każdy moment na torze jest jeszcze bardziej intensywny.

Aktorstwo w F1 jest na bardzo wysokim poziomie. Brad Pitt wciela się w postać Sonny’ego Hayesa z niezwykłym wdziękiem i swobodą. Jego charyzmatyczny łobuz to prawdziwa siła napędowa filmu. Jednak to Kerry Condon, grająca dyrektor techniczną Kate McKenna, skradła moje serce. Jej naprawdę dobra gra i promienny, ciepły blask sprawiają, że postać jest niezwykle wiarygodna i łatwo się z nią utożsamić. Jej obecność na ekranie jest niezbędnym „składnikiem paliwa” dla całej historii.

F1 to film, który dostarcza mnóstwo rozrywki. To „nadrealne i spektakularne” widowisko, które mimo pewnych uproszczeń fabularnych, wciąga i trzyma w napięciu od początku do końca. Jako fan szybkich samochodów i dobrych historii, jestem w pełni usatysfakcjonowany. To film, który z pewnością warto zobaczyć, szczególnie jeśli szukasz dawki adrenaliny i pozytywnych emocji. Polecam!

F1 (F1: The Movie) Reżyser: Joseph Kosinski, Scenarzysta: Ehren Kruger, Muzyka: Hans Zimmer, Zdjęcia: Claudio Miranda, Aktorzy: Brad Pitt, Damson Idris, Kerry Condon, Javier Bardem, Tobias Menzies, Kim Bodnia.

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.