hotKryminalna KulturacjaKsiążkirecenzja książka

Szanta. Wojciech Wójcik – recenzja

W najnowszej powieści Wojciecha Wójcika, zatytułowanej Szanta, polski kryminał zyskuje nową, hipnotyzującą głębię. To nie jest opowieść o szybkich pościgach i strzelaninach, lecz misternie utkana intryga, której akcja osadzona została w sercu Mazur. Autor, znany z budowania gęstej atmosfery i psychologicznego portretowania postaci, po raz kolejny udowadnia, że potrafi stworzyć historię, która wciąga powoli, ale nieubłaganie, niczym spokojne, lecz zdradliwe wody jeziora.

Sercem i duszą powieści jest jej wyjątkowa sceneria. Mazury w obiektywie Wójcika to nie tylko idylliczna kraina jezior i lasów, ale przede wszystkim milczący świadek ludzkich dramatów. Okolice jeziora Bełdany stają się niemal osobnym bohaterem – miejscem pełnym niedopowiedzeń, spowitym mgłą tajemnicy i lokalnych legend. Autor z niezwykłą precyzją maluje słowem krajobraz, który z jednej strony zachwyca, a z drugiej budzi niepokój. Ta duszna, niemal namacalna atmosfera sprawia, że czytelnik od pierwszych stron czuje, iż pod powierzchnią pozornie spokojnej rzeczywistości kryje się mrok.

Historia zaczyna się od podwójnej tragedii, która stanowi oś kryminalnej zagadki. Gdy w swojej posiadłości nad jeziorem umiera stary profesor, a jego śmierć zostaje uznana za samobójstwo. Dom, zgodnie z jego wolą, ma zostać przekształcony w muzeum żeglarstwa. Jednak zaledwie miesiąc później, w tym samym miejscu, w brutalny sposób zamordowana zostaje nowo wybrana kierowniczka placówki. Przypadek? A może zbiory profesora i związana z nimi stara, żeglarska legenda kryją sekret, za który ktoś jest gotów zabijać?

Intryga gęstnieje, gdy do akcji wkraczają główni bohaterowie.

Losy ich splatają się wokół mrocznej tajemnicy. Hubert Lange, były policjant, który uciekł na Mazury przed demonami przeszłości, znajduje w lesie niepokojące trofeum mordercy. Z kolei Jagoda Matusiak, młoda i ambitna muzealniczka, odkrywa, że zamordowana dyrektorka miała obsesję na punkcie wspomnianej żeglarskiej legendy. Ta dwójka, każde na swój sposób, rozpoczyna prywatne śledztwo, które prowadzi ich w głąb lokalnych układów, dawnych urazów i niebezpiecznych sekretów.

Siłą napędową powieści Szanta są bez wątpienia jej bohaterowie. Wojciech Wójcik unika prostych schematów, tworząc postacie z krwi i kości. Hubert Lange to człowiek z bagażem doświadczeń, którego policyjny instynkt ściera się z pragnieniem odcięcia się od brutalnego świata. Jagoda Matusiak reprezentuje natomiast ciekawość i intelektualne podejście do zagadki. Kontrast między ich metodami i perspektywami tworzy fascynującą dynamikę. Ich powoli rozwijająca się relacja dodaje historii kolejnego, ludzkiego wymiaru, nie popadając przy tym w banał.

Jakość tekstu i styl autora zasługują na osobne wyróżnienie. Wójcik prowadzi narrację w sposób spokojny i metodyczny. Zamiast epatować brutalnością, skupia się na budowaniu napięcia poprzez sugestie, niedopowiedzenia i psychologiczną grę z czytelnikiem. Język powieści jest precyzyjny i plastyczny, dialogi brzmią autentycznie, a cała konstrukcja fabularna świadczy o niezwykłym kunszcie pisarskim. To kryminał, który wymaga od odbiorcy uwagi i zaangażowania, ale w zamian oferuje satysfakcję płynącą z rozplątywania wielowątkowej i nieoczywistej zagadki.

Szanta Wojciecha Wójcika z jednej strony to rasowy, klimatyczny kryminał, który z pewnością wyróżnia się na tle polskiej literatury gatunkowej. Z drugiej strony Wójcik już dawno przyzwyczaił swoich czytelników, że poniżej pewnego poziomu jakości nie schodzi. Dlatego jest to autor, którego powieści można brać w ciemno.  Jeżeli więc szukasz książki, która zostanie w Twojej głowie na długo po jej odłożeniu, to Szanta spełni twoje oczekiwania.

Szanta
Autor: Wojciech Wójcik
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Gatunek: kryminał
Data wydania: 29 kwietnia 2025

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Zysk

Tomasz Drabik Administrator

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.

Tomasz Drabik

Radomianin z pochodzenia. Technolog żywności z wykształcenia. Pasjonat dobrego kina, lecz nie gardzi ciekawą książką. Uwielbia Pasikowskiego, Manna i Lehane.