Recenzja filmu „Na rauszu”
Miałem wreszcie okazję obejrzeć Na rauszu Vinterberga. Zacznę od tego, że w temacie alkoholu wydaje mi się, że jeśli obejrzało się Wszyscy jesteśmy Chrystusami, to właściwie trudno w kinie znaleźć jakieś inne studium problemu, które miałoby coś więcej do dodania. Okej, nawet jeśli bardziej potraktować w tym przypadku uzależnienie w kwestii psychologicznej, to Smarzowskiego Pod mocnym aniołem domyka sprawę w kwestii fizycznej. Weźmy jeszcze Żółty szalik czy film Nasfetera. Chodzi mi o to, że polskie kino bardzo dobrze ukazywało ten problem z różnych perspektyw i dogłębnie. Więc ta skandynawska, opowiedziana bardzo lekko i niestroniąca od humoru, historia o piciu – pod tym względem nie zmusi mnie do większej refleksji, nie poruszy już bardziej, niż zrobiły to inne filmy.
Ale też nie do końca o to Vinterbergowi chodziło, bo przecież celem Na rauszu wcale zmierzenie się z tematem alkoholizmu nie było, a przynajmniej nie było jedynym celem. Raczej skalę problemu, która niestety także w Skandynawii jest bardzo duża, wykorzystał w formie pretekstu dla szerszej opowieści o społeczeństwie jako takim i kryzysach współćzesnego człowieka.
Znakomici Mads Mikkelsen, Thomas Bo Larsen, Magnus Millang i Lars Ranthe, wcielają sie tutaj w czterech nauczycieli gimnazjum, którzy chąc poprawić jakość swojego życia, decydują się na skorzystanie z niekonwencjonalnej metody. W formie eksperymentu testują teorię, jakoby człowiek rodził się z deficytem alkoholu we krwi, a jego podtrzymywanie w niewielkiej dawce, miałoby poprawiać życie. Łatwo można się domyślić, w jakim kierunku eksperyment podąży.
Są więc zabawa, radość, nowe przyjaźnie i poleprzone relacje z bliskimi. Z tym że eksperyment szybko wymknie się spod kontroli, a ilość przyjmowanego alkoholu stanie się coraz większa, przynosząc skutki odwrotne od zamierzonych. Pytanie: dlaczego w ogóle potrzeba bohaterowie sięgają po takie środki? I to właśnie o tym jest tak naprawdę Na rauszu. O rozpadzie relacji w społeczeństwie, które coraz trudniej jest podtrzymywać, o kryzysie męskości we współczesnym świecie i kryzysie wieku średniego, o nieumiejętności radzenia sobie ze stresem czy strachem, wreszcie – także o tęsknocie za młodzieńczym szaleństwem, o pragnieniu wyrwania się z ryzów codziennych obowiązków.
To, co ciekawe w Na rauszu to sam sposób opowieści, który daleki jest od moralizatorstwa, czy epatowania obrazami. Oczywiście, wszystkie konsekwencje alkoholizmu mają tu miejsce, ale w samej formie narracji jest dla kontrastu dużo radości i lekkości. To ciekawa formuła, która pokazuje że nie zawsze upadek jest odczuwalny natychmiastowo, a swoje życie można niszczyć przez długi czas wręcz tego niezauważając. Mimo to, jak wspomniałem na początku, to też nie do końca jest film o alkoholizmie. Vinterberg tworzy raczej opowieść o desperackiej potrzebie młodzieńczego szaleństwa i wyrwania się z codziennej monotonii. Świetne kreacje aktorskie i i lekka realizacja sprawiają, że to naprawdę udane kino.
Na rauszu. Reżyseria: Thomas Vinterberg; scenariusz: Tobias Lindholm / Thomas Vinterberg; obsada: Mads Mikkelsen, Thomas Bo Larsen, Magnus Millang i Lars Ranthe, Maria Bonnevie, Helene Reingaard; zdjęcia: Sturla Brandth Grovlen; gatunek: dramat, komedia; kraj: Dania; rok produkcji: 2020.
ZOBACZ INNE
Rocznik 1992. Z wykształcenia historyk sztuki i kulturoznawca, z zamiłowania pożeracz filmów, książek i szeroko pojętej popkultury.