Cień i kość – recenzja serialu Netfliksa
Zwracam honor, bo zabierałem się do nowej produkcji Netfliksa jak do jeża. Młodzieżowe fantasy z magią w tle na podstawie bestsellerowej prozy dla nastolatków? Już zdecydowanie tego typu motywy dawno mi się przejadły, a kino jednak je uwielbia. Nie czytałem książki, więc zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać, ale Cień i kość, czyli serial który zadebiutował wczoraj na platformie, okazał się naprawdę przyzwoitym widowiskiem z ciekawie wykreowanym światem, ale też interesującymi bohaterami.
Opowieśc na motywach książek Leigh Bardugo zabiera nas do fikcyjnego świata opartego nieco na okresie carskiej Rosji. Rozdarte wojną państwo Ravka dzieli coś jeszcze – tajemnicza Fałda Cienia. Próby przejścia tej mrocznej osobliwości najczęściej kończą się śmiercią, można wprawdzie ją obejść, ale jej granice kontrolowane są przez wrogów. Ludzie wierzą, że kimś, kto zniszczy Fałdę będzie grisza obdarzona mocą światła, ale nikt taki jeszcze się nie narodził.
Główną bohaterką serialu jest Alina Starkov, której rodzice zginęli w Fałdzie, gdy była małą dziewczynką. Wychowana w sierocińcu, uniknęła testu na obecność magii i poświęciła się kreśleniu map. Dziewczyna zmagająca się z odrzuceniem i dyskryminacją, ma nadzieję, że po drugiej stronie Fałdy czeka ją spokojniejszy los, w którym nikomu nie będzie przeszkadzać, kim jest. Warto podkreślić, że jest to postać udanie zagrana przez Jessie Mei Li, ale w ogóle należy pochwalić twórców za cały casting, bo naprawdę Cień i Kość stoi przede wszystkim barwnymi i dobrze zagranymi bohaterami, nawet jeżeli poza Benem Barnesem grają tu raczej nieznani aktorzy.
Barnes wciela się tu w mrocznego generała, który dał schronienie griszom, czyli osobom magicznym. To on przekonuje się, że być może Alina posiada legendarną moc zdolną zniszczyć Fałdę, wciela ją więc do szkoły, w której dziewczyna będzie musiała opanować swój dar. Dar lub przekleństwo, bo wieść o jej mocy sprowadza na nią olbrzymie niebezpieczeństwo. Na drugim planie mamy przyjaciela z dzieciństwa Aliny, Malyena, którego również brawurowo portretuje Arcihe Renaux, niepozbawiony uroku i charyzmy. Jest też trójka kryminalistów, których celem jest porwanie Aliny – także tu mamy do czynienia z udanym doborem aktorów.
Dla kogoś, kto nie czytał książki, pierwsze odcinki mogą być nieco trudne, ponieważ twórcy bardzo powoli wyjaśniają zasady świata przedstawionego, co poczytuję sobie jednak na plus, bo autorzy serialu wiedzą w inteligencję widza. Nie wszystko jest od początku wyłożone na tacy, musimy zorientować się, kto pełni jaką rolę.
To, co wyróżnia serial na tle innych podobnych produkcji, to wiarygodność przedstawionego świata. To zresztą największa bolączka filmów fantasy, kiedy twórcom nie udaje się oddać wielkości lokacji i przekonać widza, że one żyją. Zwykle wypada to bardzo blado i płytko, nie widać ulic miast, mieszkańców żyjących swoim życiem, słowem brakuje rozmachu. Tu na szczęście jest inaczej – Cień i Kość ma bardzo ciekawe lokacje, dużo się w nim dzieje, wiele postaci spotykamy na ekranie w różnych miejscach, to naprawdę przekonująca kreacja.
Cień i kość Netfliksa to bardzo pozytywne zaskoczenie. Młodzieżowy serial fantasy, który potrafi zaciekawić, przykuć uwagę widza barwnymi lokacjami i interesującymi bohaterami, zrealizowany z rozmachem i wciągający. Jeżeli lubicie fantasy, magię i ciekawe światy, to nawet bez znajomości ksiażek Bardugo powinniście się dobrze na tym bawić.
Cień i kość. Obsada: Freddy Carter, Jessie Mei Li, Archie Renaux, Amita Suman, Kit Young, Ben Barnes, Simon Sears, Julian Kostov, Daisy Head; gatunek: fantasy; rok produkcji: 2021.
Filmowy malkontent. W kinie docenia wyrazisty styl. Uwielbia kino Tima Burtona, Guillermo del Toro czy Wesa Andersona.